Charles wpatrywał się przez dłuższą chwilę w Kehila w milczeniu. Próbował przeanalizować wszystkie słowa, które wypowiedział ślepy. Kiedy dotarł do niego ich sens, zrzedła mu mina.
- POSŁAĆ ŚLEPEGO, ŻEBY GASIŁ POŻAR! - wrzasnął w końcu, opluwając sobie brodę. - Nie zauważył uszkodzeń poszycia! - prychnął.
Włączył pośpiesznie autopilota i wściekłym krokiem ruszył w stronę maszynowni.
- Co za dureń! Szkoda, że sam się tam nie spalił! Taki dumny, że zgasił kilka płomyków, ale narobił przy tym KOLOSALNYCH szkód! AAARGHH! - mówił sam do siebie, zaciskając mocno pięści.
Po drodze do maszynowni chwycił swoje narzędzia. Rozgniewany przechodził przez korytarze aż dotarł na miejsce, gdzie zamierzał wziąć się za jak najszybszą naprawę. |