Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2015, 19:48   #296
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Sofia uśmiechając się przyjaźnie weszła za swym dziadkiem. Lord Ermark nie zwracając uwagi na gości, pogrążony w ponurych myślach usiadł przy piecu, A Pan Muffinek nalał mu herbaty. Nys chciała poczęstować Sofię sofię twardymi jak kamień sucharami, a nawet podała herbatę. Aerion starał się być niewidzialny. Eryk z Airydem usuwali barykady i pułapki. Za dwadzieścia minut przed domem stanął orszak. Składało się nań pięciu jezdnych. Czterech było zielonookimi mężczyznami, którzy zaczęli rozbijać namiot, a piątym był osobnik noszący dziwną mieszaninę szat barda i nowicjusza. Wszedł przemoknięty do domostwa.

Nagła uprzejmość Nys była dość zaskakująca w końcu jak to? Mości panienka sama z siebie kogoś częstuje i nalewa herbaty? Dziwne, za to jej brat unikał kontaktu, co oczywiście sprawiło, że dziewczyna zaczęła się zastanawiać, jaka historia była między tą dwójką i czemu unikał jej jak ognia...


Gdy nadjechał orszak przygryzła wargi ze zdenerwowaniem wątpiła czy zdołają tu wygodnie przenocować już widziała oczyma wyobraźni ludzi śpiących gdzie popadnie na podłodze fotelach ławach...
Już raz miała do czynienia z taką sytuacją, gdy przez tydzień pogoda była wyjątkowo paskudna a w zajeździe ojca zakwaterowało się kilku kupców i innych wędrowców. Przybytek wyglądał wtedy na tanią noclegownię a nie porządną tawernę aż się wzdrygnęła na to wspomnienie... Paskudny tydzień.
Na szczęście odetchnęła z ulgą, gdy okazało się, że nowo przybyli mieli własne zakwaterowanie w postaci namiotu, przynajmniej nie będzie zupełnego tłoku.
- Witam, herbata w salonie. - Pozdrowiła tymi słowami przybyłych.

- A witam, jestem, Queile, Bard samouk. Panienka jest służącą państwa Ravenwoodów? - zapytał podając przemoczony płaszcz.

- A wyglądam na służącą? - Odpowiedziała odruchowo, odwieszając płaszcz - Samemu trudno powiesić?

- Panienka Elphira ma racje, jesteśmy, co prawda wynajęci przez Lady Hope Revenwood, która w tej chwili pełni rolę głowy rodu do pomocy, ale jako poszukiwacze przygód a niesłużący. Pomagamy również dzieciom Lorda Geryego, ale czynimy to z własnej nieprzymuszonej woli i na tej samej zasadzie możemy pomóc jaśniepaństwu, ale należy nas traktować jak ludzi wolnych i docenić naszą gościnność i dobrą wolę - Zwrócił uwagę przybyłemu Eryk.

- Zaraz jaśnie panienka. Trochę tłoczno będzie, ale chyba starczy jedzenia. Tylko nie wiemy, co będzie o północy.
- Skomentowała zabierając dłoń, gdy mężczyzna już ją ucałował.

- Jaśnie, kto? - krzyknęła Rachenys - To tylko Elphira, i właściwie to jest służącą tej no... Wiecie pół wampirzycy. Hope chyba się nazywa czy jakoś. Nie warto sobie nią zawracać głowy -Nys usiłowała odepchnąć Elphirę.

- No tak wszystko, co miłe się kończy Panienka Rachenys wytrzeźwiała... - Stwierdziła fakt na głos.

- Jak pani śmie Pani Racherys?! Sądziłem, że chociaż przy innych szlachetnie urodzonych zachowacie się jak Dama! - Ofuknął szlachciankę Prostaczek

- Słyszałem, że panienka Rawenwood jest równie niezwykłego pochodzenia. Panienka Rachenys jest także jak widzę nietypowej krwi
- Ja tylko ostrzegam dobrze urodzonych ser prostaczku. Nie zdradziłam żadnych waszych sekretów, a powinnam. - Widzę Nys, że jesteś w formie - mruknęła Sofia - Ee, dziękuję... Tak, za komplement - fioletowo oka się zmieszała

- A rzeczywiście Pani Elphira ma racje. Wypada państwa przestrzec, że w piwnicy jest portal na plany niższe. Kontrolujemy odziedziczone tereny na zlecenie panienki Rawenwood i wychodzi na to, że któryś z jej osobliwych przodków wynajął jakieś pomniejsze diabły bądź demony do usług sprzątających i utrzymania chatki. Otworzy się o północy - Wyjaśnił Paladyn ignorując przy tym puste groźby oraz zachowanie Nys - Co do obecnej sytuacji obu Lordów, o którą pytał się Jaśnie Wielmożny Starszy Pan nie zostałem upoważniony do odpowiedzi i trzeba się pytać bezpośrednio córek - Wyjaśnił.

-, Co ja zarazę roznoszę, że trzeba przede mną ostrzegać ludzi? - Odszczekała krzyżując ramiona na piersi oczywiście rumieniec Nys po "komplemencie" nie umknął jej uwadze to było ciekawe.

- To teoria jest, jeśli już, wciąż mam nadzieję, że nie przyjdzie mi dziś oglądać żadnych czartów czy demonów nawet miniaturowych...


- Jeśli mamy tam dotrzeć w jednym i nienaruszonym kawałku to mamy większe szanse na współpracy, nie? -Airyd skrzyżował ręce na piersi.

-Gdzie dotrzeć? - Spytała Elphi, Eryk też nie za bardzo wiedział, o co chodzi koledze.

- W sensie dotrzeć do celu i realizacji naszej wyprawy -
Mnie możecie nazywać Airyd - Dodał.

-, O czym ty w ogóle mówisz Rudzielcu? Przecież państwo chcą tylko odpocząć do żadnej wyprawy się nie dołączają - Prostaczkowi wszystko się pomieszało.

- Miesza mi się już. Związki prominentów są takie skomplikowane, chyba dbają, aby wszystko wokół nich nie było za proste...

- Ano, racja! To nie na nasze proste łby kolego!
- Zaśmiał się Eryk.

Wojownik Sprawiedliwości uznał że gremlinki to uroczę lekko stuknięte ale w sumie nieszkodliwe stworzenia. Nie chciało mu się z nimi dłużej gadać więc wyszedł z chaty i zajął się oprawianiem zwłok Strachulca.

Pierwszą rzeczą jaką zrobił było obcięcie wszystkich członków: Głowa wyląduje w słoju z resztą czerepów żeby kuglarz miał co wybierać. Nogi i łapy będą robić za pokarm dla koników z czego na dzisiejszą kolacje będą musiały zjeść jedną na spółę nie można pozwolić żeby utyły!

- Tułów sprzeda się tym niziołom od świń tylko najpierw trzeba zedrzeć skórę- Powiedział sam do siebie miał odpowiednie narzędzia lecz brakowało mu pojęcia jak się do tego zabrać. Może któreś z gremlinów lub świty ich gości mu pomoże ?
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 29-04-2015 o 19:52.
Brilchan jest offline