Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2015, 21:02   #22
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
doc


- Skąd w ogóle wiesz, że ja to ja he?
- mężczyzna spoglądał na nią z umiarkowanym zainteresowaniem.
- Nie lubię jak ktoś się na mnie gapi.. Co do maski to moja sprawa i byłbym wdzięczny żeby nie poruszać tego tematu. Możemy proszę przejść do rzeczy? - wraz z pozbyciem się maski najwidoczniej porzucil też ton żartownisia.

Cassandra popatrzyła po zebranych z nietęgą miną. Widać, że była zła, więc można już z marszu darować sobie wszelakie żarciki. Przynajmniej póki co.
Na słowa Natashy jedynie lekko drgnęła jej warga, zupełnie jakby chciała przemienić się w uśmiech, ale cóż, nie udało się.
- Widzę, że jesteśmy już wszyscy. Na pajaca nie ma co już czekać, sądzę, że nie wróci - zaczęła ze spokojem robiąc małą przerwę. Właśnie grzebała w wielkim pucharku z lodami, bardziej się nimi bawiąc niż jedząc.
- Sądzisz, że to jego zgarnął Interpol? - spytała Natasha jakby dla potwierdzenia swoich przypuszczeń.
- Zwinęli go tylko dlatego, że wkurzył szefową - to było bardziej stwierdzenie niż pytanie. Jeśli to prawda, to znajdowali się w większym bagnie niż początkowo myślała… a może po prostu babsztyl był bardzo przewrażliwiony na swoim punkcie lub, co wielce prawdopodobne, dawno jej żadne facet nie przeleciał i na nich odreagowuje swoje frustracje.

Black westchnął tylko krótko i wzruszył ramionami. Najwidoczniej nie miał zamiaru komentować tej sprawy. Widać było, że los Cederica nie obchodził go zbytnio.

- Długo się nad tym zastanawiałam, gdyż trzeba zacząć coś robić. Ze względu na moje zdolności medyczne potrafiłam jedynie skonstruować plan opierający się na tej dziedzinie. Musielibyśmy zacząć od jakiegoś tłocznego miejsca, bankiet, spotkanie. W rolach kelnerów można by podać odpowiedniej osobie pewną mieszankę, którą sama skonstruuję. - tutaj zerknęła na Natashę - Wywoła ona silne bóle głowy. W między czasie przydałoby się znaleźć prywatnego lekarza “osoby przez nas poszukiwanej”, porwać go, zmusić by podpisał dokument nadający mnie jako jego zastępce. Potem pewnie można go usunąć - tutaj zerknęła na Blacka - W tym czasie środek zacznie działać, ważna osoba będzie potrzebowała medyka, gdzie zjawię się ja. Zabierzemy go na rezonans magnetyczny, który jest specyficznym urządzeniem elektromedycznym. Nikt prócz mnie i moich techników jak i lekarzy nie będzie mógł siedzieć w kabinie, ani tym bardziej w bunkrze, gdzie znajduje się sprzęt. Ponieważ oddziałowuje tam silne pole magnetyczne, ważna osoba będzie musiała oddać nam swój telefon oraz karty kredytowe. Wtedy wmontowanie podsłuchu, gpsu czy też śledzenie transakcji będzie banalnymi drobnostkami do zainstalowania, gdyż rezonans trwa od 20 do 30min. - zrobiła małą przerwę, jednak wystarczyła ona jedynie na to, byście mogli otworzyć usta, ale nie by dało się coś powiedzieć.
- Sęk w tym, że nie można po prostu “zlikwidować problemu”, trzeba upozorować, że zlikwidował się sam. Dalszy plan prezentuje się następująco. Sfałszujemy dane medyczne by wynik badań wskazywał na nowotwór mózgu. To będzie bardzo proste, na tego rodzaju nowotwór łatwo jest umrzeć, łatwo też zbzikować, więc ja, jako medyk ważnej osoby, będę mogła mieć to wszystko pod kontrolą. Ewentualnie można stwierdzić, że guz nie jest pierwotny, a wtórny, wtedy można szukać przerzutów w innych organach. Najłatwiej jest jednak skupić się na mózgu, gdyż nowotwory z G4 są niewylczalne, można jedynie zastosować radioterapię paliatywną, w ostateczności pacjent i tak umiera, jednak to kwestia 2-3 miesięcy, więc może wymyślimy coś, co to przyspieszy. Jeszcze pojawić się może problem, gdy ważna osoba zechce skonsultować to z innym lekarzem, albo ewentualne badania pośmiertne by upewnić się co do powodu zgonu. - tutaj już Cassandra niemal zakończyła. Popatrzyła po wszystkich bez uśmiechu i wzięła trochę lodów na łyżeczkę.
- Jeśli macie inne pomysły lub pytania to teraz jest wasz czas. - wzięła trochę mrożonych słodkości do ust i odetchnęła głęboko. Wódki by się napiła, a nie lody żarła. To by poprawiło jej humor.

-Skończyłaś? Nie pisałem się na takie gówno.. Jestem za tym, żeby po prostu sprzątnąć gościa a nie bawić się w taki szajs - powiedział spokojnie Black odchylając się w fotelu.

- To moze najpierw zapoznaj sie z trescia misji, a potem wlacz mozg, o ile sam nie jest zajety guzem. Bo wtedy podmienimy badania celu z Twoimi i bdzie piekny nowotwór. ... jak mniemam w placie czolowym, sadzac po Twoim stanie psychicznym - rzucila zlosliwie, choć nie slychac bylo zdenerwowania w jej glosie

- Mój stan psychiczny to nie twoja sprawa - warknął mężczyzna przez zaciśnięte zęby
- Nigdy nie grałem dobrze według reguł… Można powiedzieć, że straciłem zaufanie do ludzi wydających rozkazy - utkwił na moment wzrok w jej szarych oczach w których o dziwo dostrzegał coś znajomego.
-Ale niech wam będzie. Powiedzmy, że powstrzymam się przed publiczną egzekucją - ściszył głos tak by był słyszalny jedynie przy ich stoliku.
-Ale zanim zaczniemy się bawić w lekarzy wolałbym jednak zrobić rozpoznanie. Jest milion sposób na spowodowanie “wypadku” - Black położył nacisk na ostatnie słowo.
- Dlatego czekam na wasza inicjatywe. Jest tego multum. - odparła Cassandra
- Fakt jest tego multum, ale po pierwsze nie wiadomo jak długo cel będzie znajdować się w jednym miejscu. Nie wiadomo nic o miejscu w którym się znajduje, nie wiadomo nic o jego obstawie, potencjalnych świadkach, nawykach premiera, które można wykorzystać… Moim zdaniem? Spróbuje się czegoś dowiedzieć od szefostwa na temat tego Greka, jedziemy na wyspę, robimy wstępny zwiad by wiedzieć na czym stoimy i… mały bonus dla ciebie kotku - spojrzał na Cassandrę.
-Obiecuję, że będę grzeczny i nikogo nie zabiję. Chyba, że sam się będzie prosił - dokończył bez cienia uśmiechu.
Na ostatnie slowa a propos niezabijania jedynie beznamietnie i krotko zaklaskala w dlonie. Po czym ponownie wrocila do jedzenia lodów.
- Rozpoznanie – powiedziała wolno Natasha, kładąc nacisk na każdą sylabę
- To póki co słowo klucz.
– Szefowej zależy na czasie czy na jakości? – pytanie skierowała w stronę kobiety.
– Nie lubię robić rzeczy pochopnie. I nikogo zabijać... – tu zwróciła się do mężczyzny
– ...bez potrzeby - dodała po chwili, po czym jak gdyby nigdy nic, jakby rozmowa dotyczyła planów na zwiedzanie miasta a nie zabicia człowieka, zabrała się za śniadanie.
- Zadanie ma byc wykonane poprawnie. I tyle. Wiadomo, ze im szybciej tym lepiej, nim target zrobi cos, czego szefostwo chce uniknac. - odparła Cassandra
-Najwidoczniej tylko mnie tutaj skazali za coś innego niż kradzież cukierków. Spokojnie powiedziałem, że będę nad sobą panował - Black skomentował dość obojętnie słowa Natashy.
-Chciałbym przy okazji poruszyć jedną ważną kwestię.. Wiadomo co się stanie z nami po wykonaniu zadania? Ktoś się nad tym zastanawiał? - mężczyzna spojrzał na kobiety wymownie dając im do zrozumienia, że to dość ważna kwestia.
- Nie. - przyznała szczerze Natasha - Wiadomo jednak co się stanie, jeśli zadania nie wykonamy, więc chyba nie warto kusić losu, co? - stwierdziła dość obojętnie przeżuwając w międzyczasie tosta z masłem, pomidorami i fetą.
-Aha czyli teraz zabijemy premiera Grecji, jutro Anglii a pojutrze może prezydenta Stanów co? - odpowiedział sarkastycznie Black.
-Słuchaj.. Chodzi mi o to, że chcę jakiejś gwarancji, że jeśli wykonamy to zadanie to jesteśmy wolni i tyle. Koniec kropka. Nasze szanse i tak są już wystarczająco małe, więc przydałoby się coś z tego mieć - mężczyzna wziął spory łyk kakao.
- Ja po ostatnim zadaniu bylam wolna spory czas - rzucila obojetnie Cassandra. Nie chcialo jej sie z nimi gadac jesli nie widziala takiej potrzeby.
- Wolna spory czas? A potem przybiegasz do nogi jak zawołany piesek? - prychnął z dezaprobatą mężczyzna.
Kopnela go z calej sily pod stolem c:
- Ryj. Sam nie jestes aniolkiem. - warknęła
Morderca krzyknął z bólu i jakby tego było mało uderzył się kolanem o spód stołu. Jego twarz pierwszy raz od dawna wyrażała tak intensywne emocje. Przez myśl przeszło mu szybką, żeby ją zabić. To by było takie łatwe, ale.. zaśmiał się krótko. Chwycił dłonią jajecznicę z talerza i rzucił nią w kobietę w dziecięcym przypływie odwetu.
-Ojej.. Dziecinka się pobrudziła?
Cassandra przymknela oczy kiedy resztki scietych bialek z jaj okryla jej twarz po czym powolnie sie od niej odkleily. Spojrzala ze wsciekloscia na Blacka. Siedziala w bezruchu z nienawiscia w szarych oczach tylko chwile, po czym wstala gwaltownie od stolu jednoczesnie przewracajac go rekami, az wszystko sie wypierdolilo z glosnym hukiem.
- Nie mam do kurwy na to czasu. Jak sie ogarniecie to przyjdzcie do mojego pokoju - syknela wsciekle, jednak wciaz cicho, po czym odwrocila sie na piecie i poszla do siebie.
Black spoglądał spokojnie na całą scenę. Rozejrzał się po sali natrafiając na zaciekawione bądź przestraszone spojrzenia gapiów i do nich też skierował swoje następne slowa.
-Spokojnie. Nie ma powodów do paniki. Właśnie dowiedzieliśmy się, że zostaniemy szczęśliwymi rodzicami i moje kochanie lekko poniosło ze szczęścia.
Mężczyzna otrzepał się z resztek jedzenia, wziął Natashę pod pachę i odciągnął na bok by nie wzbudzać jeszcze większej sensacji.

W tym czasie czarnowłosa rozzłoszczona do granic możliwości wróciła do swojego pokoju. Trzasnęła drzwiami na tyle mocno, że huk odbił się echem po korytarzu. Miała ich już trochę dosyć, nawet przeszło jej przez myśl, że wolałaby zdechnąć tu i teraz niż po raz kolejny się męczyć z jakąś durną misją po to, by ją zakończyć, pożyć z rok a potem znowu sru na misję, a to wszystko bez żadnej wypłaty. Po co jej to?
Udała się do łazienki by umyć twarz, poprawić makijaż i strój. Na szczęście nie była uświniona, tylko twarz do małej poprawki, a reszta przeżyła ten niespodziewany atak rozkapryszonego bachora, jakim był Black. Cassandra nawet chwilę stała przed lustrem i oddychała ciężko. Oparła się rękami o umywalkę i próbowała jakoś spuścić z siebie tę całą agresję, jaka się w niej nagromadziła. Przymknęła oczy, rozluźniła mięśnie. Pomału zaczynała wracać do siebie, choć wiedziała, że i tak nie będzie przyjemna dla nich, gdy tutaj przyjdą. W sumie nie zastanawiała się nad tym, że mogliby nie przyjść, w sumie liderem to się nie czuła, po prostu ją rozzłościł, a ustalić coś musieli, wspólnie, więc ten pokój był takim punktem zaczepienia gdzie mogliby razem się spotkać, a nie szukać po całym hotelu.
Kiedy skończyła wyszła z łazienki i zaczęła byle jak przeszukiwać pokój. Tu pogrzebała, tam zajrzała, pod materac, pod łóżko, w lodówce (choć tam bardziej szukała alkoholu). Nic podejrzanego nie widziała, więc skręciła sobie papierosa i wyszła na balkon, jak to się mówi, by zaczerpnąć świeżego powietrza.
Nim skończyła palić usłyszała pukanie do drzwi. Bez zastanowienia poszła otworzyć wpuszcząjąc oczekiwanych gości.
To była szybka wymiana zdań i ustaleń, ponieważ trzeba ruszyć z miejsca. Nikt z nich nie chciał skończyć jak Cedric z kutachem w anusie (niby tego nie wiedzieli, ale można podejrzewać najgorszą karę za niesubordynację).

Po ustaleniu konkretów Cassandra udała się z Natashą na mały zwiad, w tym czasie Black powinien zadzwonić do Szefowej. Ciekawe czy cokolwiek z tego im wyjdzie?
 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 01-05-2015 o 11:37.
Nami jest offline