Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2015, 22:43   #152
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Teodor Wuornoos

Krzyki… rozlegały się echem w tej sali. Rezonowały i wracały do niego w szalonej parodii.- Panie... , lecz trzy!... Diavolo!.. Panie Diavolo!...Taki cyrograf!?... monsieur…. życie... W zamian… za... jednego skurwysyna!... Czy przyjmie pan…?


Żadnej odpowiedzi, żadnego odzewu. Odpowiedzią była cisza przerywana dźwiękiem. Ale co innego miał do stracenia?
James Spade!... Jedno imię. Jedna osoba.
Pastor. Człowiek kościoła anglikańskiego… oddany Bogu i swojej owczarni. Kłamstwo.
Na pewno nim nie był, tak jak Teo nie był pisarzem.
Jedno wielkie kłamstwo. Czy więc jego uczucia do La Sall były kłamstwem?
Czy osoba, którą pamiętał jako brata, była rzeczywiście jego bratem?
Może to było kolejne kłamstwo?
Ale co mu pozostało poza tym kłamstwem? Teodor nie pamiętał innego życia, poza tym fałszywym. A przebłyski prawdziwego… nie były przyjemne.
Więc wzywał diabła, w nadziei że się pojawił.
I jego cierpliwość została nagrodzona.

[MEDIA]http://i1.cdnds.net/14/16/618x500/movies-batman-returns-the-penguin.jpg[/MEDIA]

Grubasek o paskudnej fizjonomii wyszedł z ciemnego kąta korytarza fabryki, którą przemierzał. Parasolem osłaniał się kroplami czerwonej posoki spadającej z sufitu.
- Chyba wyraziłem się jasno, że nasz kolejna rozmowa niekoniecznie będzie dla pana przyjemna. Dlaczego więc kusisz los… doktorze Wuornoos?-mruknął nieco rozdrażnionym tonem na powitanie.

Sophie Grey


Upór i nadzieja, kierowały Sophie, gdy przemierzała uliczki Silver Ring podążając do hotelu. Nie zamierzała się poddawać. Nie chciała tu umrzeć, nie chciała się poddać jak ten… człowiek.
Miała po co żyć, prawda? Miała?
Nie mogła się poddać. Wydostanie się z tego piekła. Wyrwie z tego kręgu. W to… wierzyła.
Zbliżając się do wzgórza na którym znajdował się hotel, Sophie triumfalnie się uśmiechnęła.
Mężczyzna ze stacji benzynowej się mylił!. Sophie doskonale widziała masywny budynek hotelu, tak dobrze jej znajomy. Było wyjście z tego koszmaru. Wystarczyło tylko dotrzeć do drzwi i użyć karty jako klucza i się stąd wydostanie!
Dojechała do bramy i…


...zamarła.

 Heaven’s Hill Hospital for mentally unstable

Tak głosiła tabliczka na bramie. Szpital psychiatryczny. Nie było hotelu. Budynek który znała doskonale, nie istniał w znajomej jej formie. Goście którzy w nim przebywali, byli pacjentami często trzymanymi wbrew swej woli.
Sophie powoli wjeżdżała na dziedziniec nie wiedząc co o tym myśleć. Zauważyła jakieś zaparkowane samochody na dziedzińcu budynku, który przecież nie różnił z pozoru niczym od tego co miała w swej pamięci. Te same, drzwi, te same mury, te same okna… Gdzieś był korytarz w którym na każdym z drzwi był wypalony w drewnie inny obrazek. Musiał być. A ona przecież znała drogę do nich, prawda?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline