Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2015, 00:42   #83
Autumm
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
Autumm, Efcia

~*~

Zapasowa bielizna? Jest. butelka wody? Jest. Nie... to za mało. Może dwie? Ale wtedy nie zmieszczą się terenowe buty... Kurtka? Przeciwdeszczowa, zimowa, płaszcz czy jakaś bardziej wyjściowa? Ile bluzek? Dwie? Trzy? Jak długo zamierzają tam być? Kto wie, czy będzie możliwość zrobienia prania... właśnie! Szczoteczka do zębów i mydło! A co z szamponem..?!

Amy nie cierpiała wyjeżdżać. A szczególnie w pośpiechu. Jak niby spakować się i przygotować na każdą możliwą ewentualność, mając do dyspozycji wszystkiego za mało: czasu, informacji i miejsca w bagażach?

Ratowanie świata i wybory mogące decydować o życiu i śmierci milionów ludzi to naprawdę mały pikuś w obliczu decyzji tak poważnych, jak ta, czy na przykład zabierać ze sobą suszarkę, czy może jednak poświecić ją w imię trzech dodatkowych par skarpet...

~*~

- Vannesso... - Amy wyszła z sypialni z walizką na kółkach i małym plecaczkiem. W wolnej ręce trzymała stylowe szelki na broń.
- Może robię właśnie najgłupszą rzecz, jaką mogę, ale chyba powinnyśmy sobie ufać. Nie wiem, co czeka nas w Stonehenge, ale musimy być przygotowane na wszystko. - wyciągnęła do druidki broń ostrożnym gestem.
- To mój zapasowy rewolwer. Dostałam go od ojca w prezencie, jak wstąpiłam do służby. Niech teraz ciebie broni. - westchnęła - Nienawidzę czegokolwiek, co strzela, ale chyba nie mamy innego wyboru.
- Ale ja nie potrafię strzelać. - powiedziała z rozbrajającą szczerością druidka unosząc, ręce do góry i odchylając się górną częścią ciała, jakby chciała uciec od broni.
- Od tego mam egzekutorów, znaczy, hmmm… - odchrząknęła. - Byli, od tego byli egzekutorzy.
- Nie szkolili was wszystkich...? - Amy zamrugała oczami, a potem roześmiała się, cokolwiek sztucznie.
- Eh. Ja też “mam od tego” mundurowych. I partnera. Ale każdy funkcjonariusz musi umieć się obronić, nawet jak bardzo chce unikać konfrontacji. - zdjęła plecak i kurtkę, sprawnie wciągając szelki i poprawiając broń.
- Wiesz, byłam przekonana... wszyscy u mnie w pracy byli przekonani, że każdy spec z MR to co najemnej superman i maszyna do zabijania. Skoro ci cali “egzekutrzoy” to taki wasz SWAT, to czym się ty zajmowałaś? - spytała z ciekawością, ubierając się na powrót.
- Nie, nie szkolili. - odparła zgodnie z prawdą Vannessa - Większość tych istot jest odporna na broń. Unicestwić je można innymi metodami. Tym się zajmuję. Potrafię je wyczuć i unicestwić. Może nie wszystkie, ale pewną część. Gdy coś wyskakuje na mnie z kłami i pazurami, to właśnie Egzekutorzy mają zadbać o to, bym mogła spokojnie kontynuować walkę na innym poziomie. Nie można tak na dwa fronty.
- To znaczy, jesteś w kimś w rodzaju egzorcysty, tak? - Amy zmarszczyła brwi, próbując przywołać jakieś strzępki wiedzy, jakie miała o temacie. A raczej jakich nie miała, bo mimo intesywnego marszczenia nic jej się nie przypomniało.
- Zajmujesz się odsyłaniem tych wszystkich stworzeń z innych wymiarów tam, skąd przyszły...? - upewniła się. W jej oczach zapaliły się iskry.
- A co, tak tylko teoretycznie oczywiście pytając, może zadziałać na... anioła?
- Wiesz. Aniołów jeszcze nie było. Także ci nie odpowiem.
- ...a demona? - spytała policjantka z rozpędu - To chyba ta sama kategoria bytów. Wielkie, ma skrzydła i zwiastuje apokalipsę. Metodami pracy nie różnią się zbytnio, może są wrażliwe na to samo. - dodała kwaśno.
- Nie. - Vannessa kategorycznie zaprzeczyła - Demon to demon. A anioł to anioł. Chyba, że chodzi ci o upadłe anioły, błędnie zwane demonami.
- Ludzie poradzili sobie z Fenomenem i dotychczasowym zestawem Martwych... to poradzą sobie z nowymi cudami. - Amy zacisnęła dłoń w pięść - To tylko kwestia czasu. Nikt nie będzie narzucał komuś swoich pomysłów, tylko dlatego że jest silniejszy…
- Ale to odwieczne prawo natury. - Druidka wydała z siebie jakiś nosowy pomruk, który mógł być śmiechem.
- Kwestia czasu, tak? Czasu, którego nie mamy. - Vannessa spoważniała nagle. - Masz okazję pokazać, że jesteś lepsza od niego. Widzę jednak, że nie chcesz tego zrobić. - w ostatnim zdaniu dało się wychwycić lekką drwinę lub ironię.
- Co to znaczy “lepsza” ? - Amy skierowała się do wyjścia, turkocząc walizką - Nie jestem święta, ale chyba nie możesz stawiać na jednym poziomie zwykłego obywatela i opętanego moca dziwoląga...?
- Jesteś osobą wierzącą?
- Tak... ale co to ma do rzeczy? - policjantka dotknęła przelotnie schowanego pod bluzką krzyżyka. - Jeśli pijesz do tego, że niby anioł, wola Boża... - uniosła brew - To nie kupuję tego. Skrzydła i pompatyczne imię nie czynią jeszcze z ciebie posłańca jakiejś wyższej siły; anioły, demony, fae... to tylko nazwy, które ludzie ponadawali temu, z czym im się kojarzyły te... te... istoty. Zewnętrzne podobieństwo kilku elementów jeszcze o niczym nie przesądza.
- Nic nie ma do rzeczy. - wiedźma wzruszyła ramionami - Albo wszystko. Pogardzasz tymi opętanymi mocą dziwolągami, bo się ich boisz czy dlatego, że im zazdrościsz?
- Nie pogardzam. - zaprzeczyła Amy, chyba trochę zbyt szybko - Po prostu widzę, co się dzieje. Wskaźniki przestępstw, szczególnie tych brutalnych, poszybowały w górę po Fenomenie... i tam pozostały. Życie w Londynie stało się tysiąckroć bardziej niebezpieczne, tak że przypomina oblężoną twierdzę. A na każdą akcję jest reakcja; w ludziach się gotuje, a stąd o krok do pogromu i samonakręcajacej się spirali nienawiści i wyniszczenia. - poklepała się po kaburze - To tak jak z bronią. Nie możesz dać jej każdemu i bez przeszkolenia. A moc... dary... nazwij to jak chcesz, pojawia się nadzwyczaj losowo i w często w niewłaściwych rękach. Chciałabym ufać wszystkim ludziom, niezależnie od tego, czym są. Ale wybacz, zza mojego biurka w komendzie wygląda to zupełnie inaczej. A jeszcze na dodatek odpowiedzialne za Martwych służy okazują się być samo umoczone...
- Pogardzasz. - powiedziała bardzo powoli Vannessa, takim mocno trącącym psychoanalizą tonem.
- Słychać to w twoich słowach. - zaśmiała się przy tym - W tym jak opisujesz te istoty. Jak generalizujesz. To dość zabawne w ustach kogoś, kto również ma bronić ludzi… - zrobiła krótką chwilę dla zwiększenia dramatyzmu - …przed bestiami w ludzkich skórach.
- Po prostu patrzę bez sentymentu tam, gdzie może czaić się największe niebezpieczeństwo. Taka praca. Jesteś gliną, to żyjesz tak długo, jak wątpisz i w każdym widzisz potencjalnego przestępcę. Ludzie tacy są. - Amy rozłożyła ręce - Wystarczy im okazja do zrobienia czegoś złego... czasem nawet bez motywu. - zaśmiała się - Wiem, wiem jak brzmię. Ale masz w rodzinie “naszego człowieka”, powinnaś mi trochę odpuścić.
- Waszego człowieka? - Billingsley była autentycznie zdziwiona - Aaaaa, no tak. Waszego człowkieka. - zabrzmiała jakby dopiero zdała sobie sprawę z tego co Amy powiedziała.
- Ładnie go oceniasz. Jako potencjalnego przestępcę. O swoim partnerze też tak myślisz? - niby normalnie pytanie zostało zadane, ale było w tym coś takiego wrednego.
- Oczywiście. O sobię tak myślę! - Amy uśmiechnęła się szeroko, ukazują białe zęby, zupełnei jakby Vannessa opowiedziała jakiś dobry żart.
- Popatrz co robię: okłamałam pracodawcę, biorąc nadprogramowe wolne, w międzyczasie załatwiając prywatną sprawę. Ta tablica w mieszkaniu? Ukrywam przed przełożonymi istotne wiadomość ze śledztwa. A teraz współpracuję z z jakimś szalonym terrorystą, zamiast wydać go władzom. Na dodatek uciekam z miasta w towarzystwie niebezpiecznej, zbiegłej eks-pracownicy MR’u, niezarejestrowanej Łowczyni i pomagam jej się ukrywać, oo wszystkiego znajdując piękne usprawiedliwienia. A ostatnio mało nie zabiłam człowieka, bo nie chciał zeznawać. - spojrzała na Vannessę z błyskiem w oku.
- A to wszystko nawet bez szczególnego wysiłku i powodu. I jak tu nie sądzić, że ludzie są pełni niecnych uczynków? - spytała z humorem.
- Cel uświęca środki. - takie było zdanie druidki.

Na to Amy już nie odpowiedziała, bo co począć na takie dictum? Mimo tego, że z początku wydawało się policjantce, że przez podobny etos służby - bądź co bądź obie pracowały w instytucjach odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa i obywateli - mentalna różnica wydawała się nie do przebycia. MR i Met różniły się bardziej niż niebo i ziemia. A może to "obdarzeni" różnili się tak bardzo od "normalnych"...?

Pozostawało mieć tylko nadzieję, że nie będą to *aż takie* różnice, by zamienić podróż do Stonehenge w towarzyskie koszmar... albo coś bardziej intensywnego czy niebezpiecznego. Wyprawa już sama w sobie zdawała się być wariacka; dokładnie do tego wkurzonej Łowczyni wcale nie się Amy nie uśmiechało.

Na całe szczęście nic nie wskazywało na to, by różne charaktery i różne punkty widzenia miałyby być punktem zapalnym; po dyskusji w domu, kobiety nie rozmawiały ze sobą wiele. Noc w hotelu też minęła spokojnie. Rano zestresowana tak długim przebywaniem z inną, mocno emanująca osobą Amy zaprawiła się lekami, popijanymi gorącą kawą i - pełna pogardy dla siebie i swojej słabej woli - wypaliła kilka pospiesznych fajek, zanim poczuła się na tyle pewnie, by wsiąść do przygotowanego przez Holingswotha auta i ruszyć w trasę ze swoją tajemniczą towarzyszką, ku równie tajemniczej lokalizacji... i równie tajemniczemu zadaniu.
Treść listu jaki Amy zostawiła w skrzynce dla Parrota. Dolna część kartki została zagięta, by nie dało się przeczytać ostatniego akapitu:

3/4 listu zajmowały pospieszne polecenia i zwykłe informacje tego typu jak to, jaką karmę je kot, gdzie zakręca się wodę etc. oraz prośbę o zajęcie się sprawą Amy Dropnick.

Na dole Amy napisała:

"Jeśli nie dam znaku życia przez dłużej niż tydzień - i TYLKO WTEDY - przekaż Hardemu to, co jest pod zagięciem. Będzie wiedział co z tym zrobić."

---- zagięcie strony----

Vannessa Billingsey jest ze mną; Damien Holingswoths -> Apollyn; Stonehedge -> Zakon Leopolda + coś ważnego.

 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!
Autumm jest offline