Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2015, 22:14   #1
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
[storytelling, autorskie fantasy] Morfa. Cz.1. W sieci.

Dni były szczególnie suche i upalne tego lata. Nawet wielkie, tłuste gomygi, wymorfowane jeszcze za czasów Rozdarcia, z którymi sam Zakon Diatrysa nie był w stanie sobie poradzić, nie naprzykrzały się tak bardzo. Bielone na biało budynki odbijały światło słońca, jeszcze bardziej zwiększając żar, dlatego też brukowane kostką z pobliskiego kamieniołomu ulice Sklithry świeciły o tej porze pustkami. Jedynie w podcieniach, wokół centralnego rynku, przy brzdękach strun cytry wprawianych w drżenie pokrzywionymi palcami jakiegoś podstarzałego barda, siedząc lub półleżąc na kamiennych ławach sączyli zfermentowane kozie mleko lub rozcieńczone miejscowe piwo. Kilku drzemało. Inni grali w Drakę, sześcio i czterościennymi kamieniami z wyrzeźbionymi symbolami, których znaczenia nikt już nie znał. Melanż różnych kultur i narodowości zwabiony do miasta obietnicą łatwego zarobku. W większości z nich ciągle jeszcze żyła nadzieja na lepsze jutro. Tymczasem byli tragarzami, posługaczami, różnego rodzaju wyrobnikami czekającymi na odmianę losu. Losu być może nie najgorszego, bo mieli parę rąk zdolnych do pracy, której w Skilthry, na rubieżach cywilizacji, nie brakowało, bo mieli co do miski włożyć i kładli się z pełnym brzuchem. Nie po to jednak tutaj przywędrowali, niejednokrotnie zostawiając rodziny i majątek, kładąc wszystko na szalce wagi zwanej życiem. Oczekiwali czegoś więcej.

***

Po drugiej stronie rynku wznosił się zamek. Jedyny budynek, który zachował się sprzed Skrzywienia. Wzniesiony z szarego kamienia przetrwał cały okres Wypaczenia właściwie bez uszczerbku, jeśli nie liczyć zburzonej wieży centralnej i zapadnięcia się dachu oraz poważniejszych uszkodzeń dwóch z sześciu baszt. Po przybyciu Diatrysów wieżę odbudowano, uszkodzenia naprawiono i cały budynek zamieniono na siedzibę archigosa Skilthry. Oczywiście jedno skrzydło oddano Zakonowi. Drzwi do tej części pilnowała honorowa straż przydzielona przez archigosa, nikt jednak nie był na tyle szalony by podnieść rękę na Diatrysa. Nikomu nawet nie przyszłoby do głowy, by chociaż głośno wyrazić słowo krytyki pod adresem Zakonu. Słowa Zakonu słuchano. Słowa Zakonu wcielano w życie. Tak było od początku Ery Czystości i tak będzie dopóki Morfa będzie zagrażała ludzkości, czyli po kres świata.

***

W komnacie audiencyjnej panował miły chłód. Grube mury oddawały przez dzień chłód nocy. Przez strzeliste otwory okienne wpadały smugi światła oświetlając pojedyncze, szare jak ściany, kamienne kafle. W tych jasnych strugach, zawieszone w powietrzu unosiły się drobinki kurzu. Jedno z wykuć w grubym murze było szersze niż pozostałe. Wpadające przez niego o tej porze słońce oświetlało podium na środku pomieszczenia. Kiedyś, prawdopodobnie stał tam tron, na którym królewska para przyjmowała poddanych. Teraz nie było mebli. Resztę sali spowijał półmrok.

W najgłębszym cieniu, pod murami, jakby stroniąc od światła, stały grupki ludzi. Od nagich ścian odbijały się echem pojedyncze zawodzenia niemowlaków, uciszane zaraz przez matki, trzymające je na rękach. W pomieszczeniu było wręcz czuć elektryzujące napięcie. Oczekiwanie na nieuniknione.

Wtem rozległ się cichy pomruk, szepty wymieniane pospiesznie, zapowiedź nieznajomego. Wkroczył do sali wejściem wewnątrz zamku. Klapki klaskały głośno, dźwięk rozbijał się o ściany i wracał kakafonią oklasków. Mężczyzna w prostych, czerwonych spodniach i koszuli tego samego koloru, z szerokimi rękawami podszedł do podestu. Słońce padło na jego ogoloną głowę poznaczoną siatką linii. To co można było na początku wziąć za malowidła na skórze znaczone inkaustem, po bliższym przyjrzeniu się okazywało się ranami, bliznami po ostrzu. Nabrzmiałe pręgi przecinały twarz, orały nos i usta nadając jej straszny, zniekształcony kształt, w którym trudno było się doszukać pierwotnych rysów człowieka. Jedna z bruzd ciągnęła się przez oko aż do ucha, rozcinając muszlę na dwie części, inna przecinała usta nadając im niezmienny grymas niezadowolenia. Dopiero dużo później zauważało się, że skaryfikacje przybierają nieprzypadkowe kształty runów oplatające całą głowę i twarz. Stykały się ze sobą tworząc nieprzerwalny wzór.

Diatrysta usiadł na drugim stopniu podwyższenia. Światło objęło aureolą jego postać. Podwinął rękawy ukazując nową sieć blizn ciągnącą się od nadgarstków w górę ręki. Skinął dłonią.

Z głębokiego cienia wyszła z ociąganiem para. Matrona w wystawnej sukni, już około trzydziestoparoletnia tuliła w ramionach kwilące zawiniątko. W połowie drogi potknęła się i byłaby upadła ale idący przy niej mężczyzna, pulchny mieszczanin w kupieckich szatach, z sygnetami nanizanymi na serdelkowate paluchy, podtrzymał ją. Podeszli do zakonnika. Kobieta położyła mu zawiniątko na kolanach. Z białej owijki wystawała głowa niemowlęcia. Dziecko przestało płakać. Uwolniona z ciasno zawiniętego materiału rączka zamachała w powietrzu. W końcu odnalazła usta. Zaczęło ssać kciuk. Mężczyzna położył swoją lewą dłoń na główce malca. Przymknął oczy. Pobliźniona twarz przyjęła wyraz napięcia. Matka wstrzymała oddech. Wbiła palce w obszywany złotymi nićmi kaftan męża. Diatrys trwał nieruchomo sczytując aurę. W końcu otworzył oczy i spojrzał na malca. Przeciągnął dłonią po jego twarzy i niżej pod brodą jak gdyby głaszcząc czule. Maluch otworzył szeroko usta, nie wydał jednak dźwięku. Kobieta krzyknęła wlepiając w męża rozszerzone ze strachu oczy, przytykając usta bladymi dłońmi. Grubas odepchnął ją z wyraźnym obrzydzeniem na twarzy. Biała szata, w która owinięty był dzieciak zabarwiała się na czerwono. Z rozciętego gardła, coraz wolniej płynęła rubinowa krew.



======================

Witam w kolejnej mojej rekrutacji, w autorskim świecie zainspirowanym takimi dziełami jak: "Inne Pieśni" Jacka Dukaja, "Pan Lodowego Ogrodu" Jarosława Grzędowicza, “Malowany Człowiek” Petera V. Bretta, "Łzy Duszy" Arkadiusza Mielczarka. Inspiracja jest luźna ale właśnie te tytuły przychodzą mi do głowy :O)

Pomysł jeszcze nie do końca okrzepł, świat nie nabrał jeszcze ostatecznych ram. Mam tylko pewne ogólne założenia. Mam zamiar wrzucić Was Gracze w ten świat i dać Wam sposobność ukształtowania go do końca.

A oto założenia / historia świata w pigułce:
Mamy rok 345 Ery Czystości. Rokiem zerowym uważa się powstanie Zakonu Diatrysa. Ludzkość żyje we względnym spokoju po tym jak jakieś 300 - 400 lat przed Erą Czystości nastąpiło Rozdarcie, eksplozja Morfy. Magiczna substancja zalała cały świat mieszając ludziom w głowach, powodując zwyrodnienia i mutacje. Nastał mroczny czas.

Z biegiem lat siła i stężenie morfy zaczęły zanikać. Nieskażeni ludzie, którzy oparli się sile morfy zaczęli walczyć z wynaturzonymi. Powstaje Zakon Diatrysa, który staje na straży czystości.
Obecnie siła morfy jest znikoma w centrach cywilizacyjnych. Największe stężenie ma w miejscach niezamieszkałych i na rubieżach, znanego, cywilizowanego świata.

Zakon jest najsilniejszą organizacją na świecie, ponad podziałami politycznymi. Jego członkowie są starannie wybierani już wśród dzieci. Muszą oznaczać się specjalnymi predyspozycjami, które są testowane podczas wieloletniego szkolenia. Diatrysi są w pewnym stopniu uodpornieni na działanie morfy, potrafią wyczuwać jej stężenie.

Położenie geograficzne.
Skilthry, kilkutysięczne miasto ogrodzone wysokimi murami, znajduje się na rubieżach cywilizacji. Na ruinach miasta sprzed Rozdarcia. Najbliższe miasta znajdują się o jakiś tydzień drogi na południe. Na północy zaś, za rzeką, zaczyna się wznosić pasmo gór. W te okolice nie zapuszcza się nikt o zdrowym rozsądku.
Wyjście z miasta, szczególnie po zmroku wiąże się z dużym ryzykiem. Ze względu na bliskość gór grasują wokół niego zmorfowane drapieżniki.
Wokół miasta rozrosły się biedniejsze dzielnice. Ludzie tam mieszkający zajmują się rolnictwem i hodowlą bydła. Każdy budynek jest małą warownią, zamykaną na noc na cztery spusty. Mimo tego życie poza murami nie jest bezpieczne i często zdarzają się wypadki śmiertelne. Często też zdarzają się mutacje wśród zwierząt domowych.
Morfa też częściej niż w mieście miesza ludziom w głowach.

Na wschód od Skilthry znajdują się kopalnie złota, główne źródło utrzymania miasta oraz kamieniołom. Zarządza nimi gildia górmistrzy.

Morfa. Magia w sesji.
Morfa jest magiczną substancją. Nie widać jej gołym okiem. Nie czuć żadnym zmysłem. Jedynie Diatrysi i niektórzy zmorfowani są w stanie wyczuć jej stężenie. W cywilizowanych regionach jej stężenie jest już znikome. Największe stężenie osiąga w regionach dzikich, oddalonych od cywilizacji.
Magusi są to jedyni ludzie, którzy świadomie potrafią zaczerpnąć morfy i skrzywić rzeczywistość za jej pomocą. Niestety morfa oddziałuje na nich też negatywnie. Powoduje mutacje, zaburzenia umysłu. Wykryty magus (a taki nie ma szansy uchować się w cywilizowanym społeczeństwie) jest eksterminowany. Wspominam o nich tylko dla porządku, gdyż grania magusem nie polecam, skończy się to w jedyny przychodzący mi do głowy sposób - szybką śmiercią.


Stosunek ludzi do Zakonu Diatrysa:
Zakon uważany jest za zbawiciela ludzkości. Walczy z morfą i jej skrzywieniami. Zakonowi udziela się każdej pomocy, o którą poprosi. Diatrysów słucha się bezwzględnie. Nieposłuszność karana jest surowo, najczęściej śmiercią. Samo skrytykowanie Zakonu jest wystąpieniem przeciwko ludzkości.
Zakon zajmuje się tylko wystąpieniami przeciwko Czystości. Nie zajmuje się polityką, nie zajmuje się sprawami kryminalnymi, chyba że jest podejrzenie, że ich podłożem było oddziaływanie morfy.
Z tego też powodu nie ma otwartej opozycji. Czy jest jakakolwiek? Dlaczego miałaby być? Nie sądzę, ale może mnie przekonacie, że jest inaczej. ;O)

Skąd się biorą Diatrysi.
Praktyki diatrystyczne nie są jawne ale oto co powszechnie o nich wiadomo. Każde urodzone dziecko do dwóch tygodni musi być zgłoszone do Zakonu. Zakonnik bada każdego niemowlaka. Są trzy możliwe sytuacje:
- dziecko uważane jest za neutralne, na jego ramieniu Diatrys wycina runę katharos (taką runę ma każdy dorosły mieszkaniec Skiltrhry)
- dziecko uważane jest za obdarzone specjalnymi umiejętnościami, Diatrys wycina mu runę proikismenos na czole (taką runę wkomponowaną później w pozostałe ma każdy Diatrys), w wieku pięciu lat oddawane jest przez rodziców pod opiekę Zakonu
- dziecko uważane jest za skażone Morfą, Diatrys otwiera mu żyły, jego ciało jest palone. Matka zabierana jest do lochów i poddawana szczegółowym badaniom, z których najczęściej już nie wraca żywa a jeśli nawet wróci, okaleczona i złamana, to odrzucana jest przez środowisko i albo sama odbiera sobie życie albo umiera z braku środków do życia. Takich przypadków jest coraz mniej, szczególnie w centrum cywilizowanego świata. Na rubieżach niestety wpływ morfy jest silniejszy.

Dzieci obdarzone w wieku lat pięciu zostają akolitami Diatrysów. Przechodzą rygorystyczne szkolenia, które przyżywa niewielu. Ta elita zostaje Diatrysami.

...i to by było tyle ile chciałem Wam powiedzieć o Diatrysach i morfie bo, uwaga TA SESJA NIE BĘDZIE O DIATRYSACH!.

O czym więc będzie ta sesja?
Jak można się domyślić z tytułu, w zamierzeniach będzie to pierwszy odcinek z dłuższego cyklu (jeśli przypadnie Wam do gustu ten świat.)
Pierwsza część będzie się opierać w zdecydowanej mierze na historiach Waszych postaci.

Kogo poszukuję.
Szukam 3-6 śmiałków, którzy wcielą się w postacie zamieszkujące Skilthry. Miasto leży na rubieżach cywilizowanego świata. Pomysł na postać dowolna, od tragarza, kupca, złodziejaszka aż do kapitana straży, przywódcy złodziejskiego tongu czy nawet samego archigosa (grododzierżcy / mera) miasta, z jednym wyjątkiem - nie można być Diatrysem.
Chętniej przyjmę nawet kogoś wyżej postawionego niż szarego człowieczka.
Im wyżej postać postawiona, tym większe ma wpływy, większą władzę, ale też jednocześnie więcej wrogów wokół siebie.
Nadesłana postać musi być mocno zakorzeniona w Skilthry. Mieć sieć powiązań, znajomości, zależności. Liczę na zahaczki, które pozwolą mi wrzucić postać w wir wydarzeń.
Nie zakładam, że Wasze postacie będą musiały ze sobą współpracować aczkolwiek tego nie zabraniam. Założenie jest raczej takie, że będą ostro walczyć o swoje a nie będzie to walka czysta. Być może tylko nielicznym uda się dotrwać do końca pierwszego odcinka.

Karta Postaci:
Imię, Nazwisko, ew. pseudonim. Wiadomo o co chodzi.
Avatar. Niezbędny.
Opis postaci. Jak wygląda. Jak się ubiera. Jak się zachowuje.
Pozycja. Czym postać się zajmuje, jakie ma stanowisko.
Powiązania. Sprzymierzeńcy / Wrogowie. Bardzo ważny punkt. Kogo postać zna, kto zna ją. Jakie są to relacje. W tym punkcie zastrzegam sobie wprowadzone przeze mnie modyfikacje, jeśli postać dostanie się do sesji. Zahaczki, zahaczki… Pamiętajcie, że liczę na zahaczki.
Umiejki. Na czym postać się zna. Co potrafi. Stanie na jednej nodze przez ponad godzinę, rzucanie pomidorami do celu, połykanie mangusty bez rozgryzania, podnosi beczkę ogórków kiszonych jedną ręką, co wam tam w duszy gra. Umiejkom przydzielamy punkty.
0 - nie zna się / zna się tyle co przeciętny człowiek (tych nie wypisujemy )
1 - ponadprzeciętnie
5 - jest na prawdę dobry
10 - jest znany z tej umiejętności
Macie do rozdysponowania w sumie 20 punktów. Moga przyjmować wartości 1-10 (wszystkie pośrednie wartości, których nie wymieniłem powyżej też).
Podczas sesji jeśli uznam, że postać na to zasłużyła, będzie mogła wyrobić sobie nowe umiejki, lub podnieść poziom posiadanych.
Historia postaci. Skąd się wzięła w Skilthry. Może tam mieszka od urodzenia. Krótko, na temat.
Ambicje postaci. Do czego dąży. Czego chce. Jaki ma cel w życiu.
Fragment fabularny. Kawałek z życia postaci. Tak żeby mi się dobrze czytało, żebym poczuł postać. Wielkość dowolna. Żebym nie miał niedosytu ale również żebym nie przysnął.

Karty wysyłać na PW, najlepiej w postaci linku do google doc'a.

Technicznie.
To będzie storytelling o brudnych sprawach o brutalnym świecie. Mroczny i skrzywiony.
Nie obędzie się bez google doc'a gdy będą potrzebne interakcje między graczami.
Stawiam na jakość postów, na ich klimat. Wy dajecie mi coś, Ja Wam daję coś. Nie ma biernego wożenia się na postach MG.
Szybkość sesji 7/7. 7 dni dla Was. 7 dni dla mnie. Jestem wyrozumiały, przedłużę termin jeśli ktoś mi zasygnalizuje. Mnie też się może zdarzyć obsuwa (osatnio mam ciasno z czasem) ale na pewno Was o tym poinformuję.
Jak Wam się coś nie podoba - zgłaszacie. Nie obrażam się szybko. Walić prosto z mostu.

Czego nie lubię.
Notoryczne spóźnianie się z postami. Nawet jeśli za każdym razem usprawiedliwiane, to systematyczne opóźnianie całej kolejki demotywuje kolektyw.
Nie postawienie posta w zakładanym terminie bez wcześniejszego usprawiedliwienia - kompromitujące i dyskwalifikujące.
Pisanie posta na odczepnego, żeby był, bo termin się zbliża.". Wiadomo, każdy ma gorsze dni ale jeśli każdy post będzie puszczany sztuka dla sztuki to Wasza postać skończy szybciej w rynsztoku.

Nieprzekraczalny termin rekrutacji:
22 maja, godzina 20:00
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline