Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-05-2015, 18:57   #121
Poker123
 
Poker123's Avatar
 
Reputacja: 1 Poker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znany
Bukemizu
Po opuszczeniu lokalu ruszył w kierunku czegoś co moglo by uchodzić za rynek miasta. To zwykle tam ogłaszają się przeróżni interesanci z ofertami zarobku, a przyda mu się jakiś zadatek. Chętnie by się też rozejrzał za dostępnymi na miejscu rozrywkami. Dawno nie miał okazji w nic pograć a i często jest przy tym okazja do rozprostowania kości.
Okazji w stolicy było wiele. Trochę ze wsi z przepędzaniem potworów, jakieś o poszukiwaniu artefaktów, oferty walk na arenie. Ludzi rozmawiali także o szulerni gdzie grywało się w gry hazardowe i rożne go typu niebezpieczne zakłady. Znalazły się także zadania typu zbadaj, znajdź. Zabójstw i tego typu złych rzeczy na tablicy nie było, ale może w szulerni.
Cóż od razu widać było, że znajdowali się w stolicy. Nie tylko po pięknym wyglądzie murów czy szykownych strojach dam. Po tym poznawało się czy w części handlowej czy w zwykłej stodole. Tym co określało stolicę była liczba rozrywek dostępna mieszczanom. A ta była nie licha. Idealna okazja do prostego zarobku i odrobiny treningu. Dlatego pierwszym celem była arena. Szulernia również przedstawiała się ciekawe ale w arenie widział większy… potencjał
Zarządcą areny okazał się nietutejszy.

Nie wyglądał nawet na typową istotę z kręgów “fantasy”. Kuchyia zdaje się czytał o takich osobach w którejś z ziemskich książek obrazkowych. Postać pochodząca z przyszłych dziejów ziemi, będących jedynie twórczością literacką. Hm... Był prawie że identyczny jak postać z tamtej książki.
- Dzień dobry. Pojedynek, starcie czy wyzwanie. Bo jak rozumiem nie przyszedłeś pozwiedzać... - zaśmiał się towarzysko.
Kuyicha pojawił się na terenie areny już bez swojego tradycyjnego stroju, ubrany w ciemną maskę pozostawiająca jedynie wąską szczelinę na oczy.
- Hm, wiele w sumie zależy od tego czym te rzeczy się różnią - powiedział pogrubionym i zniekształconym przez tkaninę głosem. - Przybyłem przede wszystkim się sprawdzić jak również trochę zarobić.
- Pojedynek to jeden na jednego przy ściśle ustalonych zasadach. Zwykle główną regułą jest wygrana bez śmierci, ale zawsze ku zawieści można to zmienić. Jednak tylko przed walką. W starciu może brać udział więcej osób. Zwykle bez większych ograniczeń. Wyzwanie polega na powyższych dwóch + możliwe utrudnienia w postaci wielu przeciw jednemu a czasem i bestie. Choć te ostatnie staramy się oszczędzać przez wzgląd, że nie wiedzą co znaczy “nie zabijać”. Wszystko zależy od opłaty wstępnej. Zwykle jest 50% zysku do zakładu. Choć jest też opcja obstawiania przez publiczność. Choć wtedy można ponieść większą stratę.
- Interesujące. Jakie to więc wyzwania są obecnie dostępne?
- Na ten moment 2 vs 1 lub bestia. Cos ciekawszego musial bym wpierw z wyprzedzeniem ustalić. Ta dwójka to wojownik i mag. Bestie moze niezbyt neizwykła... czekam na dostawę.
Shinigami uśmiechnął się. Gdy tylko usłyszał o okazji pojedynku z dwoma przeciwnikami wiedział co wybierze. Postać maga trochę przygasiła jego entuzjazm ale cóż, nie można mieć wszystkiego. Zmrużył oczy z zadowolenia:
- Wyjaśnij pokrótce jakieś dodatkowe zasady i dawaj mi tę dwójkę. Zobaczymy czy podołam waszym wyzwaniom. Potem jak będę miał jeszcze siły może spróbuje się z waszą bestyjką.
- Aktualne utrudnienie to 2 vs 1 w starcu bywa all vs all. Dodatkowo brak ograniczeń na zdolności i magicznie przygotowany teren w postaci pustyni z ruchomymi piaskami. Czasem też dajemy chwilę na przygotowanie przeciwnikom... ale akurat tym razem wchodzicie w tej samej chwili.
- Dobrze nie traćmy więc czasu. Potrzebuje jakiegoś miejsca gdzie mógłbym się w spokoju przygotować i gdzie moja młoda towarzyszka mogła by przeczekać. Nie chce by na to wszystko patrzyła.
- Przy arenie są sale dla zawodników. - stwierdizl. - Wpisowe to 100 monet.
- Drogo - skomentował kwaśno pozbywając się reszty brzęczących monet jak również pozostałych rzeczy znalezionych w podziemiach. Był równie goły co ten przysłowiowy Turek - Mam nadzieję, że będzie warto.
- Dobra. W takim razie zapraszam do sal gladiatorów tam się przygotujesz. Ja w tym czasie zawiadomię pozostałych.
Sama arena nie była jakoś stanowczo wymyślna.

- Tak wiem spodziewałeś się czegoś innego - odparł właściciel. - To druga co do sławy arena w unii. Pierwsza jest w Targas. Ale tam z kolei jest więcej hołoty. Nie ukrywajmy.
- Nie spodziewałem się niczego nadzwyczajnego - dodał Bukemizu poprawiając swój strój.
“ Ale jednak wyczuwam, że aż cały drżysz na myśl o nadchodzącej potyczce” odezwała się do niego Bakufu, z którą połączył się w jednej z sal gladiatorów. Przyznał jej rację, chociaż niechętnie. Dawno nie walczył z niczym… ludzkim. Będzie to ciekawa odmiana. Z uniesioną głową wkroczył na środek areny, witany okazyjnymi wiwatami.
Po drugiej stornie areny pojawiła się dwójka oponentów.
- Toż ci niespodzianka ktoś się połasił na wyzwanie. - rzekł chłopak wyglądający na maga

Wojowniczką była kobieta raczej niezbyt rozmowna, o twardym i zimnym wyrazie twarzy.

- Tak tak... Nie wchodźmy sobie w paradę. Ja poczekam tutaj. Możesz ruszać, aniołku. - W akrobatycznym skoku w tył uniknął cięcia jej miecza.
Przysiadł na ziemi obserwujac Bukemizu.
- Masz ci los. A ten dzień zapowiadał się tak leniwie.
“Uważaj na niego” - rzekła Bakufu nim wojowniczka ruszyła na nich.
Poruszała się nader zwinnie pomimo piaskowego podłoża. Równie sprawnie zadawała się władać mieczem choć podparcie było przeciw mocnym ciosom.
Shinigami zwinnie unikał pierwszych ataków robiąc minimalne ruchy. Widać było, że wojowniczka również nie dawała z siebie wszystkiego. Pierwsze starcie często było próbą wybadania siebie. Nikt nie chciał od poczatku pokazywac tego co miał w rękawie. Dla Strażnika dodatkową przeszkodą był fakt, że walczył przeciw kobiecie. Nienawidził tego. Drobinki piasku wzbijały się w powietrze wokół nich w takt kroków, odskoków, szarż i szerokich machnięć klingą. Mimo niesprzyjających warunków oboje poruszali się nadzwyczaj zwinnie. Nie wiedział co stanowiło tajemnicę szermierki ale on postanowił unosić się nad ziemią ledwo o kilka cali by w razie czego uniknąć nieprzyjemnych pułapek.
Podczas całej tej wymiany… uprzejmości nie spuszczał wzroku z oddalonego maga. Zgadzał się co do Bakufu, że nim należało by się zająć jako pierwszym. Potem będzie miał okazje poszaleć z uzbrojoną przeciwniczką. Z magami był ten kłopot, że rzadko walczyli otwarcie i fair ale cóż.
Bukemizu odsunął się o dwa szybkie kroki przez co pionowe cięcie wbiło się w delikatną materie piasku. Stopa wojownika momentalnie przygwoździła klingę do podłoża.
- Panienka wybaczy, ale nie czuje się zbyt konfortowo w takiej potyczce. - powiedział opierając się o kolano i patrząc na nią z góry. - Była by pani tak wdzięczna odsunąć się na jakiś czas, dopóki nie rozprawię się z pani kolegą? Wtedy będziemy mogli rozpatrzyć nasze wzajemne relacje. Co panienka powie na wieczorną herbatę?
“ Ty chyba sobie ze mnie kpisz” - skomentowała to Bakufu z wyraźną irytacją w głosie
- Ty chyba sobie kpisz... -rzekła wojowniczka. Mocnym ruchem pociągnęła ostrze przez piasek robiąc pełny obrót w pionie ponownie wykonując pionowe cięcie.
Przez ten moment mag zniknął. By w jednej chwili być już za odskakującym Shinigami.
- Magamanta! - rzekł wykonując kopniecie w stylu capoeira ciągnąc za nogą smugę wiatru. Wiatru który formował olbrzymi impet uderzenia.
Uśmiech, który jeszcze chwilę wcześniej gościł na twarzy wojownika zniknął całkowicie, gdy został zaskoczony przez maga i to wykonującego kopnięcie! Było to wręcz niepojęte. Magowie zwykli trzymać się raczej z tyłu stanowiąc wsparcie a nie szarżując w pierwszej linii. Nie mógł jednak sobie pozwolić na rozkojarzenie. Odbił się w powietrze ponad atakiem. Chciał wykorzystać nogę przeciwnika by oprzeć się o nią i samemu wyprowadzić swoje kopnięcie ale tutaj pojawił się kolejny szok. Poza szybkością, czerwonowłosy posiadał rownież niezwykłą siłę. Bukemizu złapał co prawda za jego kolano w locie ale nie dał rady utrzymać na nim niezbędnej równowagi do wyprowadzenia ataku. Z trudem zdołał odskoczyć dalej, by znowu mieć oboje przed sobą w pewnej odległości.
- Uf to było groźne. Jednak potraficie ze sobą współpracować.
- Powiedz to jej. - zażartował mag ponowne przykucając. - Twoja kolej. - rzekł do niej dotykając piasku.
Dziewczyna ruszyła przed siebie w pozycji bojowej. W tej samej chwili zza jej pleców wystrzeliły małe piaskowe pociski.
Również wyskoczył na spotkanie kobiety. Postanowił jednak tym razem zabłysnąć swoją szybkością. Migoczącymi Krokami przeniósł się obok kobiety by po chwili znaleźć się naprzeciw maga wyprowadzając potężny prosty w jego uśmiechniętą facjatę. Zanim wojowniczka zdążyła zauważyć pustą przestrzeń przed sobą, dotarło do niej co wyszeptał ciemno ubrany osobnik, gdy się obok niej pojawił:
- Cień.
Potężne uderzenie padło prosto na uśmiech maga. Ten momentalnie rozsypał się jakby był z piasku. Lecące pociski również się rozpadły. Dobry jest, pomyślał wojownik gdy kolano maga pojawiło się pod jego brodą, lecz to nie był cios.
- Kasharn - Wyłonił się już w takiej pozycji z pisaku. W miejscu w którym poprzedni się znajdował.
- Es - Momentalne wyprostowanie nogi padające piętą tuż pod przeponę - Mohan
Zaparty w takiej pozycji podskoczył celując z z pół obrotu drugą stroną w twarz wojownika. Unik. O włos minął się z celem. Lecz przed kontr atakiem zdołał zderzyć obie nogi wytwarzając pewnego rodzaju odbicie w powietrzu i wykonując salto nad Bukemizu. Będąc za nim wykonał kilka akrobatycznych obrotów oddalając się i robiąc miejsce wojowniczce.
- Nie drwij ze mnie. - rzekła twardo i jakby urażona. Potężny zamach ciągnął za sobą coś na wzór energetycznych piór, a tarcza ustawiona była tak by chronić ją od przodu.
- Widzę, że pole walki zostało sprytnie dobrane - komentował głośno obserwując kroki kobiety. Postanowił wykorzystać nadstawioną tarczę. Wybrał moment gdy opierała się w biegu na tej stopie po której stronie trzymała tarczę. Ruszył wtedy do przodu, a wzniecone powietrze łopotało mu w uszach. Wojowniczka stawiała drugą nogę gdy on przemieścił się z dala od miecza, a bliżej tarczy po której bezceremonialnie się przetoczył i znowu wybił w kierunku maga. Ten był silny, powinien więc wytrzymać silniejsze ataki. Tym razem jednak nie przeniósł się horyzontalnie a wertykalnie. Pojawił się nad czerwonowłosym wymierzając silne kopnięcie. Shinigami liczył, że pod wpływem siły uderzenia stworzy się przestrzeń bez piasku i może w jakimś stopniu rozwikła tajemnicę jego techniki.
Mag popisowo stanął na rekach przyjmując kopniecie na spód swoich stóp. Pod wpływem siły uderzenia ugiął ręce i nogi tworząc sprężynkę. Przyjął cios i rozłożył jego siłę. Prostując się nie miał impetu, ale wystarczyło by odtrącić nogę shinigamiego oraz podskoczyć. W powietrzu zrobił obszerne kręgi obiema rękami. W ślad za tymi ruchami pojawiły się żarzące iskry. Gdy ruch dobiegał końca miedzy obiema dłońmi pojawiła się ognista kula.
- Strasznie się na mnie uparłeś.- stwierdził z uśmiechem. Lądując wystrzelił pocisk. - Firefly!
Wojowniczka w tym czasie zaczęła być rozdrażniona. Korzystając że została pominięta, a może w złości zamachnęła się ostrzem w stronę obojga walczących posyłając świetliste pióra w ich stronę. Były szybkie i zapewne niebezpieczne.
- Cóż rzecz, jestem dżentelmenem. - odparł, bacznie przyglądając się poczynaniom maga. Kątem oka dostrzegł błysk ataku i uśmiechnął się do niego puszczając oko. Liczył, że uda się sprowokować oboje z walczących do zaatakowani siebie nawzajem. Dlatego w tym momencie przeniósł się wysoko nad arenę oglądająć spustoszenie poniżej
Ognisty pocisk poleciał za Bukemizu. A to cwaniak... pocisk podąrzajaćy za celem.
Jednak sam mag miał mniej szczęścia. Fala pocisków zasypała jego pozycję.
Dopiero gdy tumany piasku opadły widać było że został ranny. W mniejszym stopniu niż moglo by się wydawać. Ale jednak. Błąd, niczym nie wzruszył wojowniczki która juzszykowała kolejny atak. Jak mogło się zdawać ciut potężniejszy.
Tymczasem wysoko w powietrzu wojownik bawił się w kotka i myszkę z ognistą zabawką. Ta była znacznie zręczniejsza niż mogło by się wydawać. Starał się nie pozwolić na zbytnie zbliżenie, gdyż takie rzeczy miały brzydką tendencje do eksplodowania szeroko i dość silnie. A dodatkowo on nie przepadał za ciepłem.
Z zadowoleniem przyjął, że jego drobna szarada się powiodła. Warto by spróbować jej jeszcze raz. Co prawda arkana walki jasno stanowiły, że dwukrotnie ta sama sztuczka nie zadziała, ale kto by się tam słuchał zasad. Ponownie ruszył w kierunku maga na arenie. Nie chciał jednak skierować ataku bezpośrednio na niego. W końcu była szansa, że w ostatniej chwili ten anuluje swój czar. Zamiast tego wylądował dobry metr przed nim i, nie dając komukolwiek szans na reakcję, przeniósł się Błyskawicznymi Krokami za niego, gdzie spodziewał się trafić na lecące bezwładnie ciało po wybuchu.
Kula leciała na maga, tak jak i podmuch ciosu wojowniczki.
- Nieźle - rzekł wiedząc że przeciwnik jest za nim.
Nie zamierzał się jednak odwracać. Pędem ruszył na spotkanie ataków. Delikatnie podskoczył odbijając się od ognistego pocisku i skierowując go w ziemię. Pocisk eksplodował na piasku. Następnie w powietrzu dał się ponieść strumieniowi powietrza wywołanemu przez podmuch dziewczęcia. W locie zacisnął razem obie dłonie tworząc półsferę stwardniałego piasku, wokół Kuchy-i, tak że była ona otwarta od strony dziewczęcia. Mag natomiast niesiony strumieniem podmuchu przeleciał nad nią.
Lee rozejrzał się dookoła po stwardniałym piasku. Uśmiechnął się pod nosem.
- Wiedziałem, że możesz kontrolować podłoże.
Drobinki niesione podmuchem uderzyły go w twarz. Nie było czasu na podziwianie widoków czy fascynację. Trzeba było sprawdzić co potrafiła ta wojowniczka. Przyklęknął na jedno kolano i zbił przed sobą dłonie zaciśnięte w pięści z okrzykiem.
- Mizu Hensel Oni Shirudo!
Momentalnie przy jego rękach pojawiła się olbrzymia okrągła tarcza z ryngrafem ptaka w niebieskim polu. Była na tyle duża, by mógł cały się za nią ukryć.
Atak wojowniczki zmiótł sferę z powierzchni, posyłając go dobre kilkanaście metrów w tył. Leżał na piasku w pobliżu krańca areny. Strzaskana tarcza z lodu znajdowałą się w kawałkach tuż obok niego.
- M-moja… broń… - wychrypiał ciężko.
- Ma... siłę co? - wychrypiał mag leżący kilka metrów metrów dalej. - Elementy ognia, ziemi, wiatru oraz magia bojowa bojowa. A to jeszcze nie wszystko. - stwierdził - Ale na dziś wyczerpałem swój limit mocy. Nie chcę marnować kryształów. - pstryknął z trudem unosząc ranną dłoń. Po pstryknięciu w jego palcach pojawiła się mała biała flaga.
Wojowniczka stała na środku areny obserwując leżących. Jej emanująca energia zdawała się wielka. Tak jakby przyjemość z walki zwiększała jej siłę. A może pochłaniała cząsteczki energii pojawiające się na polu walki? Kto wie. W każdym razie była w niezmiennym stanie wypoczęcia.
- Co teraz? - zapytała w myślach Bakufu
Zerwał się na równe nogi w delikatnym podskoku. Pokręcił trochę barkiem czując jak strzelają mu stawy. Obrażenia jakie odniósł były bolesne ale jeszcze nie na tyle by w jakimkolwiek stopniu ograniczyć jego możliwości.
- Jak to co? Nie dostaniemy forsy dopóki jej nie dostaniemy, bo ten tutaj najwyraźniej się poddał. - splunął ze złością mówiąc to wszystko na głos co z zewnątrz musiało wyglądać komicznie. Nie był jednak zadowolony. Liczył, że mag okaże się godnym przeciwnikiem i pokona go w uczciwej walce. Cóż najwyraźniej przetrzymanie zadziałało równie dobrze. Teraz została tylko ta kobieta, a to było nawet gorsze. Nienawidził walczyć z kobietami, zawsze się z tym źle czuł. Trzeba będzie coś wymyślić. Na razie ruszył spokojnie w jej kierunku zawadiackim krokiem i z szelmowskim uśmiechem, po uprzednim wyczyszczeniu spodni i włosów z piaskowego pyłu.
Gdy tylko wstał dziewczyna była już w pozycji do ataku. Czekała spokojnie obserwujac przeciwnika i nie wykonując żadnych pośpiesznych ruchów.
- A ty jak rozumiem, masz już na dziś dosyć walki? - odwrócił się jeszcze w kierunku maga i krzyknął nie zwalniając kroku
- Tak tak. - pomachał dłonią wciąż leżąc.
Z pasa odpiął mały kryształ, który zapewne służył do leczenia. Wojownik miał przeczucie, że gdyby chciał i był bardziej poważny, to miał by z nim olbrzymią trudność. Ale w tej chwili raczej nie miało to wielkiego sensu, roztrząsać się nad nim.

Bukemizu stanął naprzeciw kobiety z luźno opuszczonymi rękoma na tyle blisko by widział dokładnie jej oczy. Piękne oczy. Obrzucił ją spokojnym spojrzeniem po czym uśmiechnął się i podrapał za głową:
- Słuchaj, nie powiem, że podoba mi się ta sytuacja. Nie lubię walczyć z kobietami. Co ty na to, by zakończyć to honorowo, a wieczorem omówimy to jeszcze przy kolacji. Z wygranej oczywiście.
- Chcesz się poddać? - zapytała z uśmiechem.
- Nie. To stało by w sprzeczności z moją przysięgą oraz honorową naturą. Nie chciałbym cię po prostu zbytnio uszkodzić.
- Heh. Ja nie mam takich zahamowań. - delikatny uśmiech i potężna fala napięcia. Energia wprost się z niej wylewała. Zapowiadało się ciężkie starcie.
- Angel beats! - uderzyła mieczem w tarczę. Metaliczny gong zaczął rozbrzmiewać wielokrotnie. Z każdym uderzeniem pojawiał się przestrzenny impuls w losowej lokalizacji na płaszczyźnie. Oczywiście z niewielkim rozrzutem w okolicach 1-2 metrów, ale poruszajcy się w stronę wojownika. Co więcej wojowniczka ustawiła się w pozycji nie pasujacej do jej rynsztunku. Tarcza trzymana była z tyłu tak samo jak ostrze. A sama postura delikatnie się schyliła.
Bukemizu wzruszył ramionami i również ustawił się w pozycji. Stanął bokiem do przeciwnika, jedną dłoń chowając za plecami a drugą swobodnie wystawiając do przodu. Jednocześnie dopasował poziom swojego reiatsu do poziomu wojowniczko. Jego ubranie delikatnie falowała pod wpływem przelewających się przez arenę fal energii.
Ruszyła do przodu. Wpadając w biegu w jeden z impulsów. Kto wie co ostrzegło wojownika... ale zdążył sparować cios dziewczęcia które dosłownie zniknęło z przed jego oczu. Ale to była chwila.
- Shield Burst - uderzenie tarczą, potężny podmuch ryjący w podłożu spory rów. To trafienie niestety padło bez asekuracji.
Wojownika odrzuciło na kilka metrów. Obrócił się w powietrzu wychamowując ręką o podłoże i znowu stanął na równe nogi. Umiejętności tych dwojga były nieprzyjemne. Kobieta wykorzystywała najwyraźniej impulsy do błyskawicznego przemieszczania się po arenie. Wiedząc jednak gdzie się przemieszcza, można to łatwo wykorzystać. Tym razem odpowiedział już atakiem na atak. W momencie gdy kobieta znowu się pojawiłą, przeniósł się do niej oddzielając od najbliższego impulsu i wyprowadzając potężne kopnięcie od strony tarczy by nie pogruchotać jej kości. W końcu by wzbić ją w powietrze potrzebował sporo siły
Siła uderzenia wystarczyła by wybić ją w powietrze. Jednak przy uderzeniu, wojownik poczuł jakby kopnął z całej siły w skałę, słychać było także chrzęst. Widać jej uzbrojenie także nie należało do trywialnego.
Syknął delikatnie z bólu ale dalej kontynuował atak. Przypadł do dziewczyny i uderzeniem obu wyprostowanych dłoni chciał ją posłać wysoko do góry. Zaatakował tak jeszcze kilka razy za każdym razem wzbijając się o kilkanaście metrów w powietrze. Tam miał zdecydowaną przewagę. W pewnym momencie wczepił dłonie w zbrojenia na karku i zatrzymał. Dziewczyna zawisła na jego ramionach dobre sto metrów nad ziemią.
- Jak podoba się widok? - zapytał stojąc na pułkach stworzonych z Reichi. - Nie radzę robić niczego głupiego. Tylko ja powstrzymuje cię przed długim i bolesnym lotem w dół.
- Jesteś pewny? - zapytała z uśmiechem. - Tutaj widownia nas zbyt dobrze nie zobaczy. - Wokół niej pojawiła się gęsta biała poświata. - Moim zdaniem tu masz jeszcze mniejsze szanse... nie żebym w ogóle ci jakieś dawała.
- Może jest mi to na rękę by nas nie widziano. Możesz się wtedy honorowo poddać. Widzę jednak, że nie ma w tobie ku temu woli, w takim razie. - odrzucił ją od siebie do góry by dać sobie jeszcze szansę jej pochwycenia. - Zobaczymy jak sobie poradzisz.
Kobieta zawisła w powietrzu ujawniając błękitno lśniące skrzydła.
[/IMG]http://widehdwalls.com/images/big/blue_angel_wings_for_josee-655456.jpg [IMG]
A wyczekała do momentu, aż wojownik chciał ją pochwycić.
Choć nie było w tym elementu zaskoczenia, bo swymi słowami juz zdążyła przygotować wojownika na takową czy też podobną ewentualność, to jednak robiło wrażenie. Nie mniej tak bardzo jak jej prędkośc.
Shinigami by unośić siew powietrzu tworzą pod stopami ścieżkę z cząsteczek Reatsu. Przez co muszą zawsze mieć to na uwadze. Z kolei skrzydła to naturalnośc rzędu kończyn. Coś co jest i natuaralną koleją rzeczy traktuje się tak samo naturalnei jak oddychanie. Nic więc dziwnego że poruszała sieszybko, zwinnie, z gracją i zabójczą dokąłdnością.
Uderzenie w twarz było jakby delikatnym gestem, ale wystarczyło by wojownik wykonał unik, ruch na jaki czekała anielica. Lekko wytrącając go z równowagi pochyciła jego dłonie, zaparła się nogą o jego brzuch i zaczęła opadać wraz z nim.
Choć mozę to złe słowo. Za pomocą skrzydeł kontrolowała swojapozycje i powoli przyspieszala upadek.
- Skyfall - Za spadajasymi ciągnął się ogon błękitnych czasteczek. A upadek nie trwał długo.

Uderzenie o ziemię podniosło tumany kurzu. W powoli opadającej kurzawie dało się zobaczyć 2 stojące postury.
Wojowniczkę gotową do ataku i wojownika z szponami w dłoni. Zdawało by się, że za moment, jedną chwilę znów rzucą się w wir walki... lecz pod jednym z nich ugięły się nogi.
Walka dobiegła końca.
 
__________________
Kanbaru Suruga: Skoro nie cieszy cię zbereźna rozmowa z młodszą dziewczyną, jak masz zamiar przetrwać w społeczeństwie?
Poker123 jest offline