[MEDIA]http://www.wallpaperup.com/uploads/wallpapers/2014/02/03/247031/91e177750b985029479529b73fe9c1c1.jpg[/MEDIA]
- Witaj, przystojniaku...
Głos wibrował, kusił, obiecywał; nabrzmiały erotyzmem jak soczysty owoc, poruszał głęboko ukryte w duszy agenta struny. Specter zapadał się w ten płynący ze słuchawki dźwięk jak w miękką, zmysłową topiel; raz usłyszany, głos trzymał go na uwięzi, jak działka speedu narkomana.
- Chyba o mnie zapomniałeś... Ale ja wciąż o tobie pamiętam. Oddałeś moje ciało temu małemu, smutnemu człowieczkowi... Chyba nie chcesz wiedzieć, co z nim zrobił... Ścigałeś mojego przyjaciela, niesłusznie podejrzewając go o czyny, których nie popełnił... zabiłeś swojego brata, nawet o tym nie wiedząc. Naraziłeś wiele, wiele osób na groźbę tego, że świat ujrzy ich prawdziwe twarze... - głos roześmiał się - Zostawiasz za sobą chaos, chaos i zniszczenie, pradawny aniele, zepsuta maszyno z dawnych dni. Nasz kaleki, niedoskonały Ojcze... - głos umilkł na chwilę.
Zakapturzony zbliżył się do Teda na kilkadziesiąt metrów. Teraz Specter rozpoznał go; to był pełen cyborg, frame podobny do "eksperymentalnego" SWAT'owca, choć w nieco innej konfiguracji. Żołnierz przyszłości, w którym niewiele - lub nic - było już z człowieka. Tysiąc razy bardziej zabójczy, szybszy i doskonalszy niż Ted kiedykolwiek mógłby być. Na ułamek sekundy "twarz" cyborga zatrzymała się na agencie, a potem Specter skręcił za róg i zgubił go na chwilę. Głos w słuchawce odezwał się znów:
- Cokolwiek ci powiedzą, nie słuchaj ich; to wszystko kłamstwa. Chcą tylko cię omamić, wykorzystać do swoich żałosnych gierek. Powiem ci coś, co uczyni cię woooolllnyyyyyymmmm.....
Ostatnie słowo rozmyło się nagle w długi, powolny jęk; Unreal kopnął agenta z taką siłą, że poczuł to niemal jak fizyczny cios. Pieprzony sprzęg...
Cyborg stał przed nim, kilkanaście metrów w wąskiej uliczce; nie skończył jeszcze gestu podnoszenia rąk w górę, na wysokość głowy; puste dłonie miał zwrócone wnętrzem do Spectera, jakby się poddawał. Na środku jego czoła HUD rysował zielony krzyż celownika z zachęcająco mrugającym napisem "TARGET LOCKED, 100% READY". W tym rozciągniętym do wieczności ułamku sekundy Ted słyszał jeszcze słowa stalowego człowieka, podobnie rozciągnięte i zniekształcone, co głos z słuchawki, ale nadal zrozumiałe:
- Natychmiast rzuć telefon... to wirus....