Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-05-2015, 11:00   #289
harry_p
 
Reputacja: 1 harry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputację
Gdy krzyk w końcu zamarł w gardle Ini usiadł na łóżku momentalnie w pełni rozbudzony.
- Co? Gdzie? - zapytał zdezorientowany nim połapał się że to czar - Powiedziałem co wiedziałem. Mnie też oszukali. Dlatego ich zostawiłe. Coby mnie więcej nie kłamali. - jednocześnie zaczął przygotowywać się do walki.

- Widać dziś było jak ich zostawiłeś, widać - po chwili przyszła sarkastyczna odpowiedź. - Nie tracimy czasu na ludzi, którzy idą w zaparte. Miałeś swoją szansę, Innocenty. Szkoda, że za twoje kłamstwa zapłacisz nie tylko ty. - głos umilkł. Nie minęła minuta a półelf poczuł w boku, w który uderzył go Kapelisznik przeraźliwy ból. Wrzasnął, rozrywając ubranie. Skóra na boku falowała ohydnie, jakby coś pod nią ruszało się i rosło. Bard mógł tylko wyć z bólu gdy czar Kapelusznika rozrywał mu wnętrzności. Do pokoju wpadła jego matka i młodsza z sióstr, zwabiona krzykami. Ignis słyszał ich głosy jak przez mgłę; podobnie jak dochodzacy z kuchni okrzyk ojca: Pali się! Gore!

AAAaaa…! - "Głupcy a ja z nich największy" myślał wpatrując się z mieszaniną srtachu, niedowierzania i chorej fascynacji w swój bok. Między kolejnymi falami bólu.
- Nic miiIII! nie będzieeEE - kłamał próbując uspokoić rodzinę. -MamoOO Pomóż OOojcu - sapał i wył przez zaciśnięte zęby. - POmóż - wysapał do siostry - przewiąż mi bok i zabierz mnieee do kuchni. - Liczył że przewiązanie boku złagodzi ból. Potem z pomocą siostry ruszył do kuchni mimo bólu nie zapomniał łuku. Z tego co zorientował się przez tunamy dymu ogien został podlozony pod obydwoma wyjścaimi; najwyraźniej zabarykadowano je też jakoś. Przez okno wrzucono tez kupe płonących szmat. Drobi ucieczki wydawały się odcięte, a woda w domu szybko się kończyła. Przez trzask płomieniu pochłaniajacych rodzinny dobytek Innocenty dosłyszał jakieś krzyki; najpewniej ludzi, którzy zauwazyli już pożar.
- Oknem! Uchodzmy oknem. - wykrztusił. - Ojciec wybij zydlem podstaw mamie niech z siostrą idą pierwsze potem my. - wykrzyczał Ignis pomagając na ile zdołał. Dziewczyny i matka z trudem przecisnęły się przez małe okienko, ale z ojcem i Ignisem było gorzej; otwor - jeden z dwóch na parterze - nie mieścił męskich barów.
- Drzwi, odblokujcie drzwi z przodu - Ignis wystawił głowę przez okno i poinstruował kobiety. - i z ojcem zaczęli się przemieszczać do intensywnie płonącego wejścia. Ignis nie mogąc nawet zbliżyć się do buchających żarem drzwi zawrócił ojca.
- Na górę. Wybijemy dziurę w dachu. I zejdziemy po linie. Powinienem mieć jeszcze w plecaku. - Nie wiele więcej tłumacząc ruszył przodem. Zresztą co tu było do tłumaczenia? Na parterze skończą jako wędzonka w dymie. Kaszląc i krztusząc się mężczyźni wdrapali się na górę. Ojciec półelfa, który dym wdychał dłużej od syna, z trudem pokonywał ostatnie stopnie. Ignis musiał go prawie dowlec na górę, co przy jego obrażeniach było nie lada wysiłkiem. W końcu obaj zwiśli przez wybitą pod dachem dziurę, z trudem łapiąc powietrze; śnieg, który zsunął się z dachu przyjemnie chłodził głowy. Pod budynkiem kłębił się tłum ludzi z wiadrami i łopatami. Innocenty czuł, jak wszystko go boli; w takim stanie perspektywa schodzenia po linie wydwała się prawie tak samo kusząca jak bycie spalonym żywcem. Ale tylko prawie. Niestety ojciec nie wyglądał na takiego, co nie skręci sobe karku spuszczając się w dół.

- Ojciec przewiąże cię pod pachami. Zjedziesz po goncie na tyłku do krawędzi tam się położysz na brzuchu i opuścisz się nogami na dół. Jak będziesz na krawędzi to wieszcz wniebogłosy niech cę zauważą i pomogą. Potem ja. - To mówiąc przerzuci linę ponad belką obwiązał ojca pod pachami i zawiązał solidny węzeł, obwiną płaszczem ramie by lina go nie obtarła a potem lekkim kuksańcem pogonił ojca by się śpieszył. Stary zacisnął zęby i posłusznie zaczął zsuwać się w dym. Na dole Ignis zauważył nie dającą się pomylić z żadną inną wysoką postać goliata.

- HEEEJJJ!! TUU!! - Wydarł się Ignis wkładając w krzyk cały ból jaki odczuwał. - ŁAPCIE. - Zacisnął szczęki aż zęby zatrzeszczały. “Chociaż tyle przyzwoitości że pośpieszyli z pomocą ale wygrane im, oj wygarnę… ja tylko przeżyje”. Ignis liczył że gniew doda mu jeszcze trochę sił by zdołał uratować ojca i siebie.
 
__________________
Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka.

Ostatnio edytowane przez harry_p : 02-05-2015 o 11:02.
harry_p jest offline