Dwaj rzygający obdrapańcy nie stanowili nazbyt zachęcających gości we wsi, tak więc reakcji gospodarzy trudno się dziwić. Jeśli coś Druge dziwiło to to że wieśniacy o srebrze słyszeli, że o tym że na własne oczy widzieli to inna rzecz. Siedział teraz zajadając się jadłem jakie udało im się wyżebrać od gospodarza. Czuł się jakby lepiej – może z powodu zaspokojonego głodu. Obok piętrzyły się jego graty, świeżo co poskładane i posegregowane na te nadające się do czegoś i te nie. Między kęsami rzucił do kompana:
- Cóż więc dalej? W ostrym zadzie jesteśmy i trzeba by dalszy plan obmyślić. Szukamy tamtych, zbieramy się z okolicy? wyliczył opcje, po czym wsadził sobie do gęby kolejny kawał chleba. |