Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2015, 12:26   #131
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Rozcięte ramię piekło jak cholera, poobijane żebra i rana na czole także dawały we znaki. Frieda całą podróż przesiedziała na wozie, gdzie został przeniesiony jej ekwipunek, wcześniej pochowany przy siodle jej konia.
Oparła się głową o plecak i wpatrywała się w przejaśniające się niebo. Co ciekawe, pogoda zaczęła im dopisywać od śmierci ich kapitana. Myślami na moment odbiegła też do niedawno poległego Walbrechta. Wszyscy wydawali się jakby już zapomnieć o jego istnieniu. Frieda najmniej miała z nim do czynienia, a odniosła wrażenie, że jako jedyna myślała o nim dłużej, niż kilka sekund nad truchłem. Chociaż może to dlatego, że miała mnóstwo czasu na rozmyślania, skoro leżała na wozie i nie musiała się niczym innym przejmować?

- No, to teraz chyba będziemy kwita – powiedziała w końcu, kierując swoje słowa do Mathiasa.
Siedział najbliżej, a i temat do rozmowy był. Musiała też przyznać sama przed sobą, że z całej załogi, to właśnie jego najbardziej polubiła. Pewnie dlatego, że więcej czasu dane jej było spędzić w jego towarzystwie, niż pozostałych. Zaraz na drugim miejscu plasował się ich nowy kapitan. Po cichu żywiła nadzieję, że spisze się znacznie lepiej, niż pozostała dwójka wąchająca kwiaty od dołu.
- Chociaż przyznam, że miłe to było uczucie, kiedy miałeś u mnie dług wdzięczności – dodała, uśmiechając się do Szramy. - Wciąż jednak jesteś mi winien zacerowanie ubrań.

Po krótkiej pogawędce, oparła się wygodniej i zamknęła powieki. Była zmęczona i krótką drzemką zamierzała zregenerować swoje siły. Sen ran nie leczył, jednak z pewnością poprawiał nastrój. Frieda śniła o mało istotnych rzeczach. Właściwie o niczym, co zapadłoby jej na długo w pamięć po przebudzeniu. Nawet Vince jej nie nawiedził. Drzemka przebiegła spokojnie, a ona obudziła się pełna nowych sił.
Gdy otworzyła oczy, zauważyła, jak pozostali towarzysze przyglądali się czemuś z zaciekawieniem. Sama podniosła się do pozycji siedzącej i wychyliła się nieco, by lepiej móc się przyjrzeć. Zaraza, potwory z kanałów, śmierć Imperatora. Enigmatyczne plotki odbijały się echem w głowie Friedy, która zastanawiała się, co ich czeka u celu podróży. Czy będą zmuszeni ruszyć dalej bez przystanku? Potrzebowała cyrulika. Zaczęła więc się trochę niepokoić o swój stan.

Frieda podczas całej podróży nauczyła się ignorować wrzaski rozwydrzonej baronówny, tak więc sceny przy ognisku kompletnie jej nie wzruszały. Miała ważniejsze rzeczy na głowie, a nawet mniej ważne okazywały się istotniejsze od tej pipy. Poza tym liczyła, że w końcu któremuś z piratów skończy się anielska cierpliwość i zrobi z dziewczyną porządek. Dziwiła się, że jeszcze żaden z nich jej zdrowo nie wychędożył. Zaczynała odnosić wrażenie, że tylko z pozoru byli groźnymi piratami, postrachem rzek... Może tak było za czasów Deshauera, obecnie zmieniali się w miękkie pipki. Zaśmiała się na samą myśl, siedząc wygodnie przy ognisku.

- A dlaczego nie wysłać dwóch osób? - wtrąciła się do kłótni Guntera z Emilią. Powiedziała to na tyle spokojnie, by nie narazić się na atak z żadnej ze stron. Sama nie wiedziała jeszcze, kogo chciała poprzeć, prawdopodobnie nikogo.
- Oboje dopełnialibyście się doskonale i sądzę, że udałoby się coś z tego uzyskać.
Frieda nie chciała dłużej słuchać wrzasków Emilii, która zachowywała się wcale nie lepiej od Keterlind. Miała nadzieję, że dojdą do szybkiego porozumienia, gdyż coraz wyraźniej czuła ból głowy.
 
Pan Elf jest offline