|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
05-05-2015, 12:26 | #131 |
Reputacja: 1 | Rozcięte ramię piekło jak cholera, poobijane żebra i rana na czole także dawały we znaki. Frieda całą podróż przesiedziała na wozie, gdzie został przeniesiony jej ekwipunek, wcześniej pochowany przy siodle jej konia. Oparła się głową o plecak i wpatrywała się w przejaśniające się niebo. Co ciekawe, pogoda zaczęła im dopisywać od śmierci ich kapitana. Myślami na moment odbiegła też do niedawno poległego Walbrechta. Wszyscy wydawali się jakby już zapomnieć o jego istnieniu. Frieda najmniej miała z nim do czynienia, a odniosła wrażenie, że jako jedyna myślała o nim dłużej, niż kilka sekund nad truchłem. Chociaż może to dlatego, że miała mnóstwo czasu na rozmyślania, skoro leżała na wozie i nie musiała się niczym innym przejmować? - No, to teraz chyba będziemy kwita – powiedziała w końcu, kierując swoje słowa do Mathiasa. Siedział najbliżej, a i temat do rozmowy był. Musiała też przyznać sama przed sobą, że z całej załogi, to właśnie jego najbardziej polubiła. Pewnie dlatego, że więcej czasu dane jej było spędzić w jego towarzystwie, niż pozostałych. Zaraz na drugim miejscu plasował się ich nowy kapitan. Po cichu żywiła nadzieję, że spisze się znacznie lepiej, niż pozostała dwójka wąchająca kwiaty od dołu. - Chociaż przyznam, że miłe to było uczucie, kiedy miałeś u mnie dług wdzięczności – dodała, uśmiechając się do Szramy. - Wciąż jednak jesteś mi winien zacerowanie ubrań. Po krótkiej pogawędce, oparła się wygodniej i zamknęła powieki. Była zmęczona i krótką drzemką zamierzała zregenerować swoje siły. Sen ran nie leczył, jednak z pewnością poprawiał nastrój. Frieda śniła o mało istotnych rzeczach. Właściwie o niczym, co zapadłoby jej na długo w pamięć po przebudzeniu. Nawet Vince jej nie nawiedził. Drzemka przebiegła spokojnie, a ona obudziła się pełna nowych sił. Gdy otworzyła oczy, zauważyła, jak pozostali towarzysze przyglądali się czemuś z zaciekawieniem. Sama podniosła się do pozycji siedzącej i wychyliła się nieco, by lepiej móc się przyjrzeć. Zaraza, potwory z kanałów, śmierć Imperatora. Enigmatyczne plotki odbijały się echem w głowie Friedy, która zastanawiała się, co ich czeka u celu podróży. Czy będą zmuszeni ruszyć dalej bez przystanku? Potrzebowała cyrulika. Zaczęła więc się trochę niepokoić o swój stan. Frieda podczas całej podróży nauczyła się ignorować wrzaski rozwydrzonej baronówny, tak więc sceny przy ognisku kompletnie jej nie wzruszały. Miała ważniejsze rzeczy na głowie, a nawet mniej ważne okazywały się istotniejsze od tej pipy. Poza tym liczyła, że w końcu któremuś z piratów skończy się anielska cierpliwość i zrobi z dziewczyną porządek. Dziwiła się, że jeszcze żaden z nich jej zdrowo nie wychędożył. Zaczynała odnosić wrażenie, że tylko z pozoru byli groźnymi piratami, postrachem rzek... Może tak było za czasów Deshauera, obecnie zmieniali się w miękkie pipki. Zaśmiała się na samą myśl, siedząc wygodnie przy ognisku. - A dlaczego nie wysłać dwóch osób? - wtrąciła się do kłótni Guntera z Emilią. Powiedziała to na tyle spokojnie, by nie narazić się na atak z żadnej ze stron. Sama nie wiedziała jeszcze, kogo chciała poprzeć, prawdopodobnie nikogo. - Oboje dopełnialibyście się doskonale i sądzę, że udałoby się coś z tego uzyskać. Frieda nie chciała dłużej słuchać wrzasków Emilii, która zachowywała się wcale nie lepiej od Keterlind. Miała nadzieję, że dojdą do szybkiego porozumienia, gdyż coraz wyraźniej czuła ból głowy. |
05-05-2015, 17:50 | #132 |
Reputacja: 1 | Drugi awans w ciągu dwóch dni zakrawał na co najmniej jakiś cud, czy też inne wstawiennictwo bogów. Jednak jakby się temu dokładniej przyjrzeć, można było dojść do wniosku, że ma to więcej wspólnego z klątwą. W końcu obydwa awanse były na to samo stanowisko, którego poprzedni posiadacz zszedł z tego świata w mało przyjemny sposób. Niosło to ze sobą pewne niewypowiedziane przesłanie. „Ty będziesz następny” - zdawał śmiać się los, wystawiając swój palec w stronę Mathiasa. Pirat nie miał najmniejszego zamiaru poddać się temu przekazowi i planował pożyć jak najdłużej. – Ano jesteśmy kwita. – Szrama zerknął do tyłu na Friedę, sprawdzając jednocześnie, jak się trzyma. – Tylko nie waż się zaciągać u mnie długów, bo wtedy jeszcze ode mnie dostaniesz po głowie. – dodał, śmiejąc się. Mężczyzna bez zastanowienia mógł powiedzieć, że dziewczyna była najbardziej lubianą przez niego posiadaczką cycków w okolicy. Nie zadzierała nosa jak Emilia i nie darła ryja jak baronówna. Może na ten osąd miało wpływ to, że czarnowłosa zwyczajnie podobała się Shiffmannowi, no ale mówi się trudno. – A co do tego cerowania, to ja ci chyba jakąś ładną kieckę kupię czy coś w tym stylu, bo jak wezmę się za szycie, to nie wiem, czy będziesz miała później co na siebie założyć. – skomentował przypomnienie o złożonej po pijaku propozycji. Szczerze wolał, by pamięć Friedy akurat w tej kwestii była zawodna, ale wiadomo, jak z babami jest. Pamiętają to, czego nie trzeba pamiętać. Pogoda dopisywała, wóz w leniwym tempie poruszał się do przodu. Głowa Mathiasa kiwała się w rytm końskich kroków. Niemal drzemał, siedząc na koźle, jednak niedane było mu zapaść w sen. Pomimo, że im bliżej miasta tempo podróży jeszcze bardziej zmalało, to liczba rozwrzeszczanych, sprawiających harmider ludzi rosła. Szybko do uszu piratów dotarło, dlaczego tak się dzieje. Zaraza, jakieś przerośnięte szczury wynurzające się z kanałów, śmierć Imperatora. Brzmiało to niczym majaki jakiegoś pijaka, ale pirat był w stanie w to uwierzyć. W końcu tyle rzeczy wrzucało się do rzeki czy rynsztoków, że szczury wielkości człowieka wcale takie dziwne nie były. Pozostawało mieć nadzieję, że któryś odgryzł pewnemu niziołkowi głowę. – Może zwyczajnie ją zastrzelimy? Nie wydaje mi się, by baron zapłacił nam inaczej niż wizytą w lochach, a tak to przynajmniej będziemy mieli satysfakcję, że sobie na to zasłużyliśmy. Kto chce, to wcześniej ją wychędoży i po kłopocie. – wtrącił się do rozmowy Mathias. – A jak już chcecie posłać do barona kogoś z listem, to jestem za Emilią. Zna miasto no i jednej rozdartej baby do słuchania mniej. My w tym czasie zmienimy miejsce postoju na wypadek, gdyby baron wysłał za nami oddział, by nas zatrzymać. Ktoś będzie w tutaj w okolicy czekał na powrót Emilii. A jak się nie pokaże za dzień, dwa to poślemy kogoś innego.
__________________ Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu. Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas. |
05-05-2015, 18:49 | #133 |
Reputacja: 1 | - Stulcie się! - Bazrak warknął i aż podskoczył gniewnie. - Myślisz, dziewko - rzekł ku Emilii - że jesteś tu, bo jesteś nie-wiadomo-jak-przydatna? Nie jesteś! Jeśli Ci się nie podoba, to możesz spierdalać w którą tylko stronę świata sobie zażyczyć, bo, w odróżnieniu od Ciebie, Gunter jest ważnym członkiem tej załogi. I nie wyskakuj mi z komentarzami, bo tak cię toporem pizdnę, że przestaniesz być taka śliczna. |
05-05-2015, 20:06 | #134 |
Reputacja: 1 | Ruy wyszedł tylko, gdy drużynnicy zaczęli się kłócić. Nie miał ochoty brać udziału w bezsensownych gadkach, tym bardziej że był nowy wśród nich. Ruszył więc do namiotu, gdzie Keterlind zatakowała Ruya obwiniając go za wszystkie swe nieszczęścia. Taki los. Początkowo Estalijczyk ze spokojem znosił obelgi, wyzwiska bowiem cały czas patrząc na dziewczynę widział pełną sakiewkę złota. Jej kolor włosów w pełni oddawał jej trudny i wredny charakter. Rozkapryszona dziewka, która przez całe życie dostawała to czego chciała. Nie rozumiała, że życie to nie bajka, że nie zawsze mamy wpływ na wszystko. W końcu nie wytrzymał, gdy ta po raz kolejny zaczęła mu ubliżać, i uderzył ją w twarz. Szybki, celny wymierzony policzek sprawił że, z oczu dziewczyny poleciały łzy. Aguedo myślał że to załatwia sprawę, ale dziewczyna rzuciła się na niego z pięściami i pazurami. Początkowo próbował unikać tych uderzeń, bowiem nie chciał zrobić jej krzywdy, ale gdy jej pazury naznaczyły jego twarz musiał zareagować. Kolejny wymierzony cios, i dało się słyszeć głuche plusnięcie, i twarz dziewczyny znów zrobiła się czerwona od uderzenia. Ruy jednak nie zamierzał chyba na tym poprzestać bowiem złapał ją za rękę i wykręcił. Ciało dziewczyny obróciło się o 180 stopni, tak że teraz jej plecy przylegały do jego klatki piersiowej. -Uspokój się - szepnął do niej, delikatnie muskając jej ucho Keterlind jakby się uspokoiła, jej ciało lekko zwiotczało więc została puszczona. To był błąd, bowiem gdy tylko znowu jej ręce znalazły się na wolności, ta wymierzyła prawy sierpowy. Cios doleciał do celu, i warga mężczyzny została rozcięta. Głowa jego lekko poleciała do tyłu, a on sam przez chwilę stał zaskoczony. Dziewczyna kipiała ze złości i wycedziła: -Nie będzie mnie taki prostak jak ty dotykał. Rozumiesz?- zaczęła sapać przy tym Ruy tylko uśmiechnął się i wymierzył jej cios w brzuch. Dziewczynę zgięło w pół, i chcąc nie chcąc wylądowała na kolanach. Estalijczyk nie lubił przemocy. Wręcz gardził nią, ale co za dużo to nie zdrowo.Złapał ją za włosy i podniósł i do góry. Nie odezwał się słowem tylko wpił w nią swoje usta. Dziewczyna początkowo opierała się, uderzała w niego pięściami by po chwili jej wargi rozsunęły się i wpuściły do środka jego język. Gdy było już po wszystkim Ruy w milczeniu ubrał się i ruszył do Bazraka, pozostawiając pół nagą śpiącą dziewczynę. Gdy wchodził do namiotu zapinał jeszcze swoją białą koszulę. To czego potrzebował do realizacji swojego planu zdobył. Teraz musiał przekonać innych. -Szefie jeśli mogę.. - zaczął nie pewnie -Mam pomysł jak załatwić nam wejście do miasta. Jeśli pozwolisz wrócę za godzinę, może dwie
__________________ Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-) |
07-05-2015, 20:08 | #135 |
Reputacja: 1 | Krasnolud apatycznie grzebał kijkiem w ognisku, pilnując, by ciepłe płomienie nie zgasły i nie pozostawiły ich w ciemności i zimnie. Niby został kapitanem, a to wszystko w przeciągu kilku dni, ale prócz tego niewiele szło im tak, jak by chcieć można. I jeszcze ta zaraza... "zły moment", pomyślał. "Wyjątkowo kiepski". Miał więc parszywy humor, powoli stając się coraz bardziej burkliwym i zgorzkniałym. "Przybycie do Talabheim było jednak błędem". Bazrak popatrzył nad dymem unoszącym się znad płomieni. "Trzeba ruszać do Ostermarku". Uważał, że popełnił błąd, ale wiedział też, że nie przyzna się do tego nikomu, prócz samemu sobie. "Passa pechowych zdarzeń wkoło mnie. Paskudny stryk. Zacieśni się na mojej szyi i skończy się to wszystko". |
09-05-2015, 10:21 | #136 |
Reputacja: 1 | Postawa kapitana była jasna i klarowna. Jeśli Ruy zamierzał robić cokolwiek, robił to na własną rękę. Skłonił się więc nisko i ruszył ku śpiącej dziewczynie. Delikatnie obudził ją, by po chwili zapędzić ją do mycia się. Miał plan, lecz do tego potrzeba było dwóch rzeczy. Wyglądu dziewczyny i milczenia. Podczas gdy ta się obmywała, jej "kochanek" rzekł do niej: -Droga Ket słuchaj mnie uważnie bo od tego zależy czy zobaczysz jeszcze ojca - gdy upewnił się, że dziewucha skoncentrowała na nim swoją uwagę zaczął mówić przedstawiając jej swój plan. Na samym końcu rzekł -Tak więc jak widzisz, ważne jest byś milczała, i w pokorze znosiła wszystko co się będzie działo. Nikt Cię nie tknie, lecz tym razem pohamuj swój język - zakończył groźne. Gdy już dziewczyna doprowadziła się do porządku, ten wyjął kilka pomniejszych świecidełek i przyozdobił jej szyję oraz uszy. Miała wyglądać jak dama dworu, prezent dla córki baronowej. Na końcu jej poniszczone, brudne szaty okrył swoją peleryną, i kazał jej się dobrze nią opatulić. Gdy wszystko wyglądało w miarę oględnie, sam poprawił swoją fryzurę i wsadził Ket na konia. On sam prowadził go, trzymając za uzdę. Miecz, oraz kuszę miał przy boku, by w razie gdyby jakaś hołota się napatoczyła, potraktował ją odpowiednio. W końcu cham choćby w piórka się przyozdobił chamem pozostanie. Gdy byli już blisko strażników, lecz nie na tyle by Ci go usłyszeli, szepnął raz jeszcze: -Na mądrość Myrmidii i czystość Shallyi zaklinam Cię. Zachowuj się, jak Cię prosiłem- dziewucha nie wiedziała zapewne ile ryzykowali. Dla chwały i złota, jak powiadają. Choć przede wszystkim dla jednego. Dla jego własnego wybujałego Ego. Gdy inni woleli odejść nie ryzykując życiem, on chciał sprawdzić się. Podszedł więc dumnie do strażnika, który to spojrzał na niego z pogardą: -Spierdalać. Zamek zamknięty z rozkazu Baronowej. Nawet podgrodzie - warknięcie towarzyszyło całemu temu wywodowi. Estalijczyk spodziewał się takiego obrotu spraw, więc tylko mocniej chwycił uzdę i rzekł: -Panie proście do mnie swego kapitana. Jestem Ruy Amado Tacitez Agueda, oddany Baronowej Julii von Schauberger - zamilkł by po chwili dodać -Tak, tak...Córce jaśnie barona Kratenborg. Na jej rozkaz miałem dostarczyć dla seniory Keterlind tę o to dwórkę. Ma ona robić za jej służkę, pokojówkę i damę do towarzystwa. Ta oto tu niewiasta odebrała wszelkie potrzebne nauki zasad wychowania na dworze. Jest urodzinowym prezentem dla młodej baronowej - zamilkł by dodać wrednie -Skoro nie chcecie nas przepuścić przedstawcie mi się tutaj…no panie Sierżancie - rzekł ostro do gwardzisty Strażnik przyglądał się badawczo mężczyźnie i dziewczynie, której tylko delikatna twarz była widoczna. Dziewczyna milczała, za co Ruy dziękował Bogom. -Szeregowy. Starszy szeregowy Ulf Meier - z gorzką nutą wypowiedział te słowa Ruy machnął ręką i wszedł w słowo: -No tak, Panie Starszy szeregowy Ulf..pójdziecie po kapitana, dostaniecie tego złocisza, a jeśli pójdziecie po Sekretarza Johannesa Ultermeiera, dostaniecie dwa złocisze. On wraz z milady Julią, zaplanowały ten mały podarunek. - dwie złote monety zaświeciły przed oczami strażnika. Handlarz końmi puścił na chwilę uzdę i zbliżył się do strażnika: -Możecie oczywiście mnie Olać wtedy ja wrócę do Milady Julia z informacją, że jakiś starszy szeregowy odmówił wręczenia prezentu jej ukochanej siostrze. A z tego co słyszałem.. - nie dokończył bowiem każdy wiedział jaką suką potrafi być druga córka Barona. Spojrzał w oczy sierżanta, który spoglądał na dwie złote korony, przemykające między palcami Estalijczyka.
__________________ Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-) Ostatnio edytowane przez valtharys : 09-05-2015 o 12:01. Powód: Małe sprostowanie osób :) |
10-05-2015, 17:09 | #137 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Taalgad, Talabekland 7 Pflugzeit, 2526 K.I. Zmierzch Poparte pieniądzem rozumowanie Ruya przemówiło do rozsądku strażnika, który w odpowiedzi skinął głową i kazał swym ludziom przepuścić dwójkę skrytych pod kapturem podróżnych. Dla ich bezpieczeństwa przydzielił im eskortę dwóch zbrojnych, którzy mieli za zadanie doprowadzić przybyszy do bram miasta. Talabheim, Talabekland 7 Pflugzeit, 2526 K.I. Zmierzch W czasie swej podróży przez zatopione w potężnym kraterze miasto, wędrowcy w towarzystwie zbrojnych minęli wiele wspaniałych świątyń, wystawnych pałaców i imponujących posągów, które przedstawiały patrona miasta, Taala, w pełni swego majestatu. Zachwycony widokiem tysięcy kramów kupieckich, unoszącym się w powietrzu zapachem różnorodnych przypraw i perfum, Ruy w tamtej chwili zaczął żałować, że nie prowadzi dziennika podróży, bo teraz miałby co opisywać. Obrzeża Talabheim, Talabekland 8 Pflugzeit, 2526 K.I. Świt Następnego dnia, o brzasku, Ruy pożegnał się ze swą ukochaną, po czym opuścił jej kwatery i udał się w stronę znajdującego się poza murami Talabheim obozowiska piratów. Wzbogacony o wypchany złotem mieszek oraz glejt upoważniający go i jego ludzi do przekroczenia bez przeszkód bram miasta, Estalijczyk spotkał się ze swymi towarzyszami, którzy w przeciwieństwie do niego spędzili całą noc próbując odpędzić od siebie liczne bandy kieszonkowców i rzezimieszków, które grasowały po błoniach nękając wykończonych długą podróżą uchodźców. Ostatnio edytowane przez Warlock : 14-04-2016 o 00:25. |
10-05-2015, 18:02 | #138 |
Reputacja: 1 | Poranek był przyjemny, równie jak noc, lecz trzeba było wracać. Chcąc nie chcąc z dwoma sakiewkami pełnymi złota ruszył do swoich towarzyszy. Uśmiech nie znikał z jego twarzy, bowiem nie sądził by Ci spodziewali się tego co miał im do przekazania. Choć na ich twarzach próżno było doszukiwać uśmiechu Estalijczyk wszedł dziarskim krokiem i rzucił krasnoludowi pierwszą sakiewkę: -Witam z powrotem. W sakiewce jest 600 złotych koron, które jaśnie Baron wręcza nam za uratowanie swojej córki. Nim mi przerwiecie dajcie mi skończyć co mam do powiedzenia, a potem dopiero podejmiecie decyzję - na chwilę zamilkł, czekając aż każdy skupi na nim swoją uwagę - Baron chce nam zaoferować robotę. Krasnoludzka ekspedycja do Gór Środkowych, którą prowadzi niejaki Belgul Rorikson. Celem są okolice wioski Esk. Krasnoludy szukają tam pewnego prastarego artefaktu, a ziemie należą do Herr Kratenborga. My mielibyśmy pojechać jako obstawa dla ludzi barona, których wysyła w dopilnowaniu przebiegu umowy. Jeśli się piszemy na to, każdy dostanie po 150 złotych koron, i udział w łupach. Robota prosta, potrwa z miesiąc, więc zarobek uczciwy. Bazrak.. - spojrzał pytająco na krasnoluda, bo to on miał decydujący głos -Jeśli się zgodzimy, mam glejt, który pozwoli nam wjechać do miasta.. - zakończył szerokim uśmieszkiem.
__________________ Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-) |
10-05-2015, 18:24 | #139 |
Reputacja: 1 | Krasnolud przesunął osełką po toporze. Długa noc. Spędził ją na odganianiu od obozowiska żebraków, uchodźców, złodziei i sodomitów - pewien był, że wśród tej zgrai znalazłby się niejeden. Bazrak wsłuchał się w zgrzyt stali i zamrugał. Był niewyspany i niezadowolony, ale, prawdę powiedziawszy, nigdy nie był za wesoły. Ale siedział cicho i spokojnie. Zdążył się wykrzyczeć, gdy odkrył, że Ruy zniknął wraz z dziewczyną. Warczał i klął wniebogłosy, aż ognisko przygasało, a oberwańcy po udach srali. Bowiem gdy Bolgan dawał dowody na moc swego głosu, mleko kwaśniało w wymionach krowich. Solennie sobie przysiągł, że koniec z krzykami. I z mówieniem. Tedy siedział bez słowa i ostrzył broń, słowa podwładnych zbywając machnięciem ręki. |
10-05-2015, 18:55 | #140 |
Reputacja: 1 | Noc ciągnęła się niemiłosiernie długo. Frieda starała się zasnąć, by zapomnieć choć na chwilę o uciążliwym bólu. Nie było to jednak proste zadanie, kiedy przesiadywało się w towarzystwie głośnego, opryskliwego krasnoluda, jakim był Bazrak. Zachowywał się, jakby użądliła go osa. Frieda w końcu nie wytrzymała. Była wymęczona, miała wrażenie, jakby ktoś rozłupywał jej czaszkę na pół, a do tego znów czuła się brudna – a okazji na relaksującą kąpiel nie widziała na horyzoncie. Westchnęła ciężko, rzucając gniewne spojrzenie na krasnoluda, kiedy po raz trzeci została wybudzona z przerywanego snu. Wstała i przez moment próbowała utrzymać równowagę na nogach. Odruchowo chciała odrzucić rękoma włosy, zapominając o zranionym ramieniu. Syknęła tylko z bólu, po czym udała się do stojącego nieopodal wozu. Wspięła się, okryła szczelnie płaszczem i zamknęła oczy. Obudziła się rankiem, kiedy już świtało. Czuła się nieco lepiej, choć była przemarznięta. Zarzuciła na siebie płaszcz i ruszyła w stronę pozostałych, idąc kilka kroków za Ruyem. Ucieszyła się, że nie było z nim Keterlind. W końcu pozbyli się zbędnego balastu i mogli wyruszyć w dalszą drogę, nie będąc niczyimi sługusami. Jakże się myliła! I przekonała się o tym po opowieści Estalijczyka. Baron proponował im pracę. Bazrakowi natomiast spodobała się ta propozycja. Czy dlatego, że mieli eskortować krasnoludzką ekspedycję? Czy może zapłata wpłynęła na jego zdanie? Frieda nawet nie chciała znać odpowiedzi na te pytania. Nie interesowały ją powody takiej decyzji. Jedynie uśmiechnęła się gorzko pod nosem. Od początku jej zdanie, odnośnie pracy u barona, było jasne. Nie zamierzała go zmieniać. - W takim razie chyba nadszedł czas, kiedy nasze drogi się rozchodzą – powiedziała lekko zachrypniętym głosem. Odchrząknęła i kontynuowała dalej. - Nie zamierzam pracować na posyłki barona, ani jemu podobnych. Niezależnie od pieniędzy, jakie proponowałby za takie usługi. Sądziłam, że jesteście piratami, a nie sprzedajnymi najemnikami. Chyba się myliłam... Deshauer może i był szalony, ale nigdy nie oddałby się na usługi szumowin z wyższych sfer. Spojrzała po wszystkich, po czym chwyciła za swoją torbę i zarzuciła na zdrowe ramię. Obawiała się tego, co mogło ją czekać, ale czuła, że sobie poradzi. Zawsze sobie radziła, bez względu na sytuację. Była niczym kot - kiedy upadała, to na cztery łapy. Ostatnio edytowane przez Pan Elf : 10-05-2015 o 18:57. |