Drugi awans w ciągu dwóch dni zakrawał na co najmniej jakiś cud, czy też inne wstawiennictwo bogów. Jednak jakby się temu dokładniej przyjrzeć, można było dojść do wniosku, że ma to więcej wspólnego z klątwą. W końcu obydwa awanse były na to samo stanowisko, którego poprzedni posiadacz zszedł z tego świata w mało przyjemny sposób. Niosło to ze sobą pewne niewypowiedziane przesłanie. „Ty będziesz następny” - zdawał śmiać się los, wystawiając swój palec w stronę Mathiasa. Pirat nie miał najmniejszego zamiaru poddać się temu przekazowi i planował pożyć jak najdłużej. – Ano jesteśmy kwita. – Szrama zerknął do tyłu na Friedę, sprawdzając jednocześnie, jak się trzyma. – Tylko nie waż się zaciągać u mnie długów, bo wtedy jeszcze ode mnie dostaniesz po głowie. – dodał, śmiejąc się.
Mężczyzna bez zastanowienia mógł powiedzieć, że dziewczyna była najbardziej lubianą przez niego posiadaczką cycków w okolicy. Nie zadzierała nosa jak Emilia i nie darła ryja jak baronówna. Może na ten osąd miało wpływ to, że czarnowłosa zwyczajnie podobała się Shiffmannowi, no ale mówi się trudno. – A co do tego cerowania, to ja ci chyba jakąś ładną kieckę kupię czy coś w tym stylu, bo jak wezmę się za szycie, to nie wiem, czy będziesz miała później co na siebie założyć. – skomentował przypomnienie o złożonej po pijaku propozycji. Szczerze wolał, by pamięć Friedy akurat w tej kwestii była zawodna, ale wiadomo, jak z babami jest. Pamiętają to, czego nie trzeba pamiętać.
Pogoda dopisywała, wóz w leniwym tempie poruszał się do przodu. Głowa Mathiasa kiwała się w rytm końskich kroków. Niemal drzemał, siedząc na koźle, jednak niedane było mu zapaść w sen. Pomimo, że im bliżej miasta tempo podróży jeszcze bardziej zmalało, to liczba rozwrzeszczanych, sprawiających harmider ludzi rosła. Szybko do uszu piratów dotarło, dlaczego tak się dzieje. Zaraza, jakieś przerośnięte szczury wynurzające się z kanałów, śmierć Imperatora. Brzmiało to niczym majaki jakiegoś pijaka, ale pirat był w stanie w to uwierzyć. W końcu tyle rzeczy wrzucało się do rzeki czy rynsztoków, że szczury wielkości człowieka wcale takie dziwne nie były. Pozostawało mieć nadzieję, że któryś odgryzł pewnemu niziołkowi głowę. – Może zwyczajnie ją zastrzelimy? Nie wydaje mi się, by baron zapłacił nam inaczej niż wizytą w lochach, a tak to przynajmniej będziemy mieli satysfakcję, że sobie na to zasłużyliśmy. Kto chce, to wcześniej ją wychędoży i po kłopocie. – wtrącił się do rozmowy Mathias. – A jak już chcecie posłać do barona kogoś z listem, to jestem za Emilią. Zna miasto no i jednej rozdartej baby do słuchania mniej. My w tym czasie zmienimy miejsce postoju na wypadek, gdyby baron wysłał za nami oddział, by nas zatrzymać. Ktoś będzie w tutaj w okolicy czekał na powrót Emilii. A jak się nie pokaże za dzień, dwa to poślemy kogoś innego.
__________________ Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas. |