Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2015, 17:28   #85
Gryf
 
Gryf's Avatar
 
Reputacja: 1 Gryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputację
- Duncan Sinclair, Strażnik Muru, Bastion Londyn. Pierwszy który zacznie likwidację, zostanie rozszarpany, reszta będzie się tłumaczyć przed Londyńską Regulacją i obiema Koronami. - rzucił przez ramię, nachylając się nad rodzącą. - Oddychaj… czy coś. Wszystko będzie dobrze.
Był gotowy do walki, choć bardzo chciał jej uniknąć. Niemniej jednak odwracając się od regulatora-hipstera w stronę Lunaviel szybko ogarnął wzrokiem potencjalne pole bitwy. Może gdyby zdołał schować ją za ten menhir, możliwie szybko eliminując tych dwóch zdezorientowanych idiotów z tyłu… będzie ciężko, nie był dyplomatą, ale miał ogromną nadzieję że tym razem uda się dogadać.

- Nie jesteś w Londynie! Łapy w gorę. trzymaj je na widoku!

- Jestem w Anglii, wystarczy, by dotyczyły was pakty między koroną Szkocji a waszą. - mruknął Sinclair nie ruszając się znad Lunaviel. Ostentacyjnie uniósł dłonie do poziomu ramion. Nosił miecz na plecach, równie dobrze mogli kazać rewolwerowcowi odbezpieczyć kaburę i położyć dłoń na rękojeści. Cholerne angole i ich durne procedury.

- Ministerstwo Regulacji zostało rozwiązane dekretem z 15 marca bieżącego roku. Ręce w górze!

- Jestem Straźnikiem. Po waszemu Egzekutorem. Mogę trzymać ręce nawet w dupie, jeśli któryś pociągnie za cyngiel, niewiele wam to pomoże. - Domagająca się swoich praw hiperadrenalina nie sprzyjała prowadzeniu dyplomatycznej konwersacji. Niemniej zebrał całą siłę woli i spokoju by zwalczyć Bestię. - Jesteśmy jak widzisz dość zajęci. Wasze ministerstwa, wasza sprawa. Trafiłem do Anglii na waszą prośbę, na mocy umowy między Koronami. Królestwa Anglii i Szkocji wciąż istnieją, czy tu też coś przespałem?

Najwyraźniej byli skonsternowani, ale mieli swoje rozkazy.

- Mamy tylko twoje słowa. Możecie być równie dobrze czymś, co zamierza zniszczyć nasz świat. Zostańcie tam, gdzie jesteście.

- Jak widzisz, nigdzie się nie wybieramy. Zadzwońcie sobie do ambasady, zakladam, że będąc do tego stopnia nieskażonym fenomenem i magią, nie będziecie mieli problemów z trzaskami w słuchawkach. Podam wam dość faktów, nazwisk i dat, żeby mogli mnie jednoznacznie zidentyfikować. - Duncan trochę się uspokoił, ale pozostał czujny. Walka nie była dla niego ani nowością, ani problemem, jednak to co się działo przed nim było jednak najmroczniejszą dziedziną czarnej magii. - Któryś z was, angielskich baranów, ma przy sobie jakieś… nie wiem, ręczniki… albo kiedykolwiek był przy porodzie?

- Dobra. Zrobimy tak. ty zostaniesz w kręgu a twoją samicę weźmiemy do szpitala? Akceptujesz to?

- Jak dla ciebie, Księżna Lunaviel - Warknął Sinclair a palce wciąż uniesionych dłoni drgnęły ostrzegawczo. - W czasie ostatniej operacji w domenie Fomoraig, "moja samica" ocaliła więcej waszych spasionych angielskich tyłków, niż wszyscy tu obecni razem wzięci. Trochę szacunku smarkaczu. I już ja znam wasze szpitale dla odmieńców. Idziemy razem, albo wcale.

- Nie ma powodu do nerwów .. - zaczął Jenkins.

- Są powody, do nerwów - wtrąciła Lunnaviel. - Ja zaraz urodzę. A kiedy wchodziłam w ten portal moja ciąża była dopiero w początkowej fazie. Teraz czuję, że za chwilę wydam na świat nasze dziecko. To nie powinno się dziać, Duncael. Musimy .... założyć .... że ... popełniliśmy ... błąd. Ci ludzie mogą być w niebezpieczeństwie. Cokolwiek ze mnie wychodzi, nie jest już ... naszym ... dzieckiem... Nie może ... nim .... być.

- Aireamh na h-Aoine ort! - były sytuacje, gdy zwykłe “kurwa mać” nie oddawało istoty sprawy, tu z pomocą przychodziło nieskończone bogactwo języka gaelickiego, choć i te finezyjne bluzgi nadal nie oddawały uczuć Strażnika. - Cofnąć się! Nikt nie strzela, tylko pogorszycie sprawę. Jenkins… ten krąg ma jakieś właściwości zabezpieczające, czy kazałeś mi w nim zostać ze względu na przepisy?

- Trzyma wszystko, co nie pochodzi z tego wymiaru. Przynajmniej taką mam nadzieję.

- Dobra, zrobimy co możemy. Być może to tylko dmuchanie na zimne. Wyjdź z kręgu. - Nie czekał aż Jenkins wypełni polecenie i czy w ogóle to zrobi. Duncan nie miał prawa wydawać mu jakichkolwiek dyspozycji, ale liczył że glina ma instynkt samozachowawczy. Tymczasem nachylił się nad Lunaviel. - Nie wiem czy można wyobrazić sobie gorszą akuszerkę niż własny facet, a dla mnie to będzie jak pożar ulubionego pubu, ale nie mamy wielkiego wyboru. Wciąż istnieje szansa, że to po prostu nasze dziecko. Zawirowanie czasowe, czy inny szajs. Gotowa?
 
__________________
Show must go on!
Gryf jest offline