Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2015, 23:09   #48
Autumm
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację



Parów niedaleko Bukowa, Wilczy Las
14 Tarsakh, Rok Orczej Wiosny
noc


Zoja kichnęła. Przysypiała już, ale swędzenie w nosie było zbyt uporczywe, żeby dać jej spokój; kichnęła niemal odruchowo i w tej samej chwili zamarła w niemej zgrozie: przecież taki hałas mógł odkryć ich schronienie i wystawić na szwank plan ominięcia oddziału koboldów! W przerażeniu uniosła głowę, wpatrując się w otaczający ją mrok; na szczęście to, co było dla jej naciągniętych jak postronki nerwów wielkim hałasem, nie zwróciło niczyjej uwagi w pełnym dźwięków lesie.

Tak, nocny las "gadał" niemożliwie, a nieprzyzwyczajone do rozróżniania poszczególnych dźwięków i ich znaczeń ucho uzdrowicielki w każdym jednym odgłosie upatrywało możliwego zagrożenia... albo wołania o pomoc. Albo tysiąca innych, nieprzyjemnych interpretacji, a nie tym, czym w rzeczywistości były. Parów był mokry, ciemny i chłodny; wiatr zrzucał na głowę skulonym wzdłuż jego ścian ludziom zeschłe, przegniłe liście, a na tych siedzących długo bez ruchu wchodziły tłuste, rdzawe ślimaki, ciągnąc za sobą obrzydliwe nitki śluzu. A przecież miniony dzień, choć upłynął pod znakiem czekającego ich w nocy zadania, był całkiem przyjemny...



Zamieć, Wilczy Las
14 Tarsakh, Rok Orczej Wiosny
dzień


...oczywiście za wyjątkiem pogrzebu. Z początku nic nie zapowiadało bolesnego ciosu dla Zoji; jej poranny rytuał był taki sam jak ostatnio: kąpiel - przy okazji której stwierdziła, że może czas najwyższy wyprać swoje rzeczy, jak tylko znajdzie coś na przebranie się, modlitwa, obchód po chorych (którzy szczęśliwie odzyskali siły) i skromny posiłek z podarowanych jej przez wdzięczne rodziny dóbr. Nie było tego wiele; Zoja uszczknęła tylko tyle, by zaspokoić pierwszy, dojmujący głód, a resztkę zabrała ze sobą, żeby nakarmić schwytane przez najemników koboldy. Owszem, stwory swoimi okrutnymi postępkami zasłużyły na sprawiedliwą karę, ale zagłodzenie ich na śmierć na pewno nie było słuszne. Upewniwszy się, że nikogo z towarzyszy ani wieśniaków nie ma w pobliżu - bo uzdrowicielka miała świadomość, że nikt nie żywił większego sentymentu do jeńców niż do zwykłych szkodników i jej czyn nie spotkałby się z żadnym zrozumieniem - podsunęła ostrożnie związanej gadzinie kawałek chleba i warzyw, a potem przytrzymała dla niego bukłak z wodą. Patrząc w wyłupiaste ślepia, w których strach mieszał się z niezrozumieniem, Zoja przelotnie zastanawiała się, co kierowało tą istotą, kiedy ruszała na swoją misję. Posłuszeństwo wobec wodza? Przyjemność z siania zła i śmierci? Jakiś pokręcone poczucie obowiązku? Głód? A może nic; może po prostu to wszystko leżało w samej istocie kobolda i nadaremno było doszukiwać się w jego zachowaniu jakiś głębszych powodów. Przykład Gergo jednak dawał dziewczynie nadzieję, że - choć z pewnymi trudnościami - to jednak każde stworzenie było w stanie przełamać swoją naturę i stać się lepsze dla siebie i innych. To było właśnie coś, o co Zoja postanowiła się modlić do Ilmatera - by wśród tych, których spotkała na swojej drodze wzrosła świadomość wyrządzanego innym zła i chęć jego naprawy.

Niestety, ku wielkiemu smutkowi Zoji, okazało się, że drugi z jeńców odszedł podczas przesłuchiwania pierwszego. W skrępowanym ciałku nie było wcale życia, a kobold był zimny i sztywny - znak, że musiał zemrzeć dawno, a nikt tego nie zauważył. Serce uzdrowicielki mało nie pękło; przez resztę dnia chodziła jak struta, czyniąc sobie wyrzuty, że przez jej nieuwagę zgasło jakieś życie. Owszem, trudno było orzec, kto zawinił: czy faktyczne gapiostwo Zoi, czy chaos jaki wkradł się w zachowanie się najemników zeszłej nocy, czy po prostu pojmany kobold i tak był w nienajlepszym stanie, a ostre traktowanie tylko dopełniło dzieła? Tak czy inaczej, całą winę dziewczyna wzięła na siebie, co sprawiło, że do końca dnia unikała ludzi, a oczy miala dziwnie wilgotne. I choć miejscowi patrzyli się dziwnie, a nawet szemrali z niezadowoleniem, na jedno się uparła i dopięła swego: zanim ciała zabitych w nocy koboldów i jeńca trafiły do niechlujnie wykopanej zbiorowej mogiły, uzdrowicielka odmówiła nad poległymi jaszczurkami szczerą modlitwę - by przynajmniej ich dusze po śmierci zaznały spokoju i wędrowały w stronę dobra...



Parów niedaleko Bukowa, Wilczy Las
14 Tarsakh, Rok Orczej Wiosny
noc


...a teraz znów czekała ich walka, śmierć, przemoc, ból. Kolejni ranni, kolejni zabici. Nie, nie miała wątpliwości, że czynią słusznie i że ich misja ochrony wiosek jest jak najbardziej sprawiedliwa i dobra. Ale gdzieś z tyłu głowy Zoi kołatało się, niczym uprzykrzony i nie dający się odgonić komar, uporczywe pytanie: a może jest inny sposób, tylko go nie dostrzegliśmy...?
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!

Ostatnio edytowane przez Autumm : 12-05-2015 o 14:01.
Autumm jest offline