Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-05-2015, 21:52   #69
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Steven siedział na tarasie z nogami założonymi na drewnianą balustradę. Lucky Strike ćmił się wolno. Smakował jak nigdy przedtem. Ciężkie krople deszczu siekły z zapamiętaniem pomarszczoną toń jeziora. Jack kopnął nogą moskitierę, która odskoczyła z trzaskiem, by później zamknąć się za nim z krótkim stacatto. Wepchnął mu w dłonie kubek gorącej kawy. Usiadł obok w technoratanowym fotelu. Narzucona na ramiona koszula odsłaniała blady, zapadły tors. Milczeli.
Wtedy, po chwili uniesienia, gdy puściła tama uczuć, gdy wezbrane żale wypłynęły z niego potokiem łez Jack po prostu trzymał go w ramionach. Trzymał go jak mama tuląca rozżalone dziecię głaszcząc dla uspokojenia po głowie. To katharsis było mu potrzebne jak tonącemu łyk powietrza. Poczuł się wolny. Ciężar leżący mu od jakiegoś czasu na barkach zelżał.
Teraz siedząc na tarasie, siorbiąc głośno gorącą kawę w milczącym towarzystwie kochanka było mu dobrze. Chciał zatrzymać tę chwilę.

Instant! Arrête-toi! Tu es si beau!


[MEDIA]http://media-cache-ec0.pinimg.com/236x/d1/5c/21/d15c215b24f07b7e6990ff6f0c73885d.jpg[/MEDIA]

Przez ten jeden wieczór chciał odlecieć. Nie myśleć o ojcu tyranie, o dziadku... Dość!

Pstryknął niedopałek palcami w brunatną kałużę rozlewającą się pod werandą. Przez ciemne chmury przebiło się zachodzące słońce oślepiając go przez chwilę refleksami odbijającymi się w tafli Latonka. Przymknął oczy. Trwał w błogiej nirwanie. Całe zło rozbijało się falami o skały jego obojętności.

Obudził się z płytkiej drzemki gdy Jack przykrył go kocem.

- Przepraszam - wydawał się zakłopotany tym, że go zbudził.

- Daj spokój, dzięki. - Rozmasował zesztywniały kark. - Dzięki za wszystko.

- Nie ma sprawy. - Znowu nie wiedział co zrobić z rękami. - Wiesz? To będą moje najlepsze wakacje.

- Przestań...

Wpierw skrzyżował ręce, wpychając dłonie pod pachy, później oparł się o barierkę wpatrując się w jakiś punkt w oddali. Steven patrzył na niego spod przymkniętych powiek. W tym swoim zachowaniu był jakiś taki dziecinny. W końcu oderwał się i zwrócił znowu do Cravena.

- W komórce ojciec trzyma zawsze kilka butelek wina. Masz ochotę?

- Co? - Steven błądził gdzieś myślami. - A tak... Chętnie. - Sięgnął po telefon i spojrzał na wygaszony ekran. - Tylko wyślę kilka wiadomości.

- Jasne. Będę... - wskazał na dom, wsunął ręce w kieszenie i zniknął w jego wnętrzu.

Cytat:
Napisał do Maddison
Przepraszam, że tak Cię zostawiłem. Nie myślałem wtedy rozsądnie.
Cytat:
Napisał do Megan
Przepraszam, że musieliście na to patrzeć. U mnie wszystko OK.
Po wciśnięciu przycisku sent przytrzymał czerwoną słuchawkę aż zobaczył ekran pożegnalny. Złożył koc.

Mefistofeles, je suis a - toi! Mais demain...

Uśmiechnął się i wszedł do środka.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline