6 Mirtula 1372RD
[MEDIA]http://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/79/b7/84/79b784b380c07a86e8860a47e55d1327.jpg[/MEDIA]
Pogoda była piękna tego dnia. Nieliczne chmurki, sporadycznie tylko przesłaniały słońce. Było ciepło, jak to w na wiosnę w rejonie Przesmyku Vilhon. Lekka bryza wiejąca znad morza chłodziła przechodzących się po nabrzeżu i po ulicach Alaghonu stolicy Republiki Turmish. Jednakże nie wszystko było normalne tego dnia. Stali mieszkańcy tej blisko stu dziesięciotysięcznej metropolii z niepokojem wyczekiwali na rozwój wypadków.
Grupki mieszkańców zbierających się przy kramach z cytrusami, w niewielkich traktierniach z przejęciem szeptały o strasznych zbrodniach, wojnie, demonach i złocie. Tak, atmosfera była bliska wybuchu, jak prochownia na statku trafiona celnym pociskiem. Nie poprawiała jej też duża ilość żeglarzy i piechoty pokładowej, spacerujących lub maszerujących w rytm werbli po ulicach. Dawno w stolicy nie wiedziano takiej rzeszy, tak przykładnie zachowujących się załóg statków wojennych Republiki.
Przybysze z dalekich stron też mogli to odczuć a nawet zobaczyć.
Na głównej drodze dzielnicy portowej, która jako jedyna prowadziła do gospody „Pierwsza Fala” tłum był gęsty.
W pewnej chwili przez dźwięki typowe dla tej dzielnicy, przedarł się płacz małego dziecka. Skromnie ubrana dziewczynka z płaczem wskazywał na dach niewysokiej trzykondygnacyjnej kamienicy. Usta dziecka wykrzywione od płaczu wychlipały.
- Moja Mala.
Przechodząca opodal młoda blond włosa żeglarka w mundurze marynarki Republiki zarefowała na płacz dziecka. Tylko spojrzała i już wspinał się po ścianie kamienicy, niczym po linach. Chwili tylko potrzebował by złapać małą tricolor kotkę, a jeszcze mniej czasu by zejść na dół. Dziewczynka bardzo szybko odzyskała swoją kotkę. Jeszcze przez łzy uśmiechała się tuląc ulubienicę. Nie zdołał nawet podziękować, gdyż żeglarka szybko ruszyła w kierunku pirsu Wschodzącego Słońca.
~*~
Około dwunastego dzwonu na głównym placu w dzielnicy doków pojawił się herold w barwach Republiki, w towarzystwie orkiestry marynarskiej. Ludzie się powoli zbierali. Nie minęła klepsydra gdy herold wskoczył na jakąś skrzynkę i poprzedzony werblami gromko zakrzyknął.
- Wojna mieszkańcy Republiki. Wojna z ciemiężącą w niewoli naszych ludzi Chessenta. Wojna z wysyłającymi na nasze ziemi łowcami niewolników miastami Smoczego Wybrzeża Sembią, Thay, Utherem, Mulhornadem i Chondath. Wszystkie osoby zdolne do służby w wojsku czy też na okrętach Republiki Turmis w wieku od dwunastu do sześćdziesięciu lat obowiązane są stawić się u najbliższego werbownika. Brak stawiennictwa będzie surowo karny. Podpisali członkowie Najwyższej Rada Republiki Turmis.
Tymczasem w gospodzie „Pierwsza Fala” zebrał się tłum żeglarzy i wojaków. Tam też przybyli bohaterowie. Równo z wybiciem dwunastego dzwonu przed drzwiami do prywatnej sali stanęło dwóch prawie siedmostopowych śniadych dryblasów. Byli do siebie podobni jak jedna kropla wody.
- Kapitanowie proszą pojedynczo, najpierw ty.
Wskazał na krzepko wyglądającego wojownika.
Tak weszło dwanaścioro z czekających kobiet i mężczyzn, z powrotem na salę, z kwaśnymi minami, powróciło aż dziesięcioro.
W końcu dryblas wskazał na jednego z oczekujących bohaterów.
- Teraz twoja kolej.
Sala była duża. Pomieścić mogła i ze sto osób. W jednym jej rogu ustawiono stół z przekąskami oraz beczkę. Stało tam też kilka stołów i ław. Za nimi ucztując siedziała para do tej pory wybrańców.
W drugim końcu sali za przykrytym niebieskim suknem stołem siedziało pięć osób. W głębi za nimi, stało jeszcze dwóch strażników. W oczy rzucał się siwowłosy czterdziestolatek w paradnym mundurze.
On to też odezwał się tubalnym głosem.
[MEDIA]http://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/3a/6e/a4/3a6ea481b873950ab8be4857d0d47594.jpg[/MEDIA]
- Jestem Jan Dev kapitan galeonu „Smok” będę dowodzić eskadrą złożoną z tych dwóch statków „Smoka” i dopiero co zwodowaną pinasą „Złoty Smok”, której kapitanem będzie Menalon Blasea.
Wskazał na blondyna siedzącego po jego lewej ręce, potem na siedzącego po prawej stronie mężczyznę w szmaragdowej szacie.
- Ten to czarodziej sprawdzi twoją prawdomówność. Czy jesteś ścigany/a przez prawo Republice Turmis, Aglarondzie, Cormyrze, Imlitur.
Po tym pytaniu odezwał się blondyn.
- Jakie są twoje umiejętności uprzedzam, iż sprawdzone zostaną przez mojego pierwszego oficera i bosmana.
Mówiąc to wskazał na nieprzedstawionych do tej pory.