Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2015, 17:36   #9
Nightcrawler
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
dzięki wszystkim za dailogowanie

Zielonoskóry wypuścił okrąg dymu z ust w stronę Elfa tak by kłęby dymu otarły się o twarz Deckera
- Fajno, wiemy gdzie jest. A teraz zamów pizzę jak już bawisz się tym Twoim Deckiem. Lepiej się pracuje z pełnym żołądkiem. A potem wysłucham jaki macie plan na tę całą akcje. - Zog przeciągnął się i oparł się plecami o matowo szarą ścianę - Nie patrzcie tak na mnie, ja nie jestem od myślenia. Jestem od negocjacji i wpierdolu, a czasem tego i tego w dowolnej kolejności.

Jeremiemu ta miejscówka pasowała bardziej niż krzykliwy klub z jazgotliwą muzyką. Można było wreszcie zebrać myśli i się chwilę zastanowić. Tą chwilą był skan elfa, który prześwietlił cel i wskazał kilka ewidentnych czasoprzestrzeni, gdzie można coś zdziałać z zadaniem. Szybkość z jaką to zrobił budziła podziw. Lub wskazywała, że zadanie jest naprawdę proste.
- Tak, plus ze wiemy jaki ma rozkład. Ciekawe czy się go trzyma? - Jeremy wolał sprawdzać takie rzeczy. - Na początek zobaczmy kilka punktów z planu i sprawdzmy go. Jeśli idzie tak, jak ma w kalendarzu, to znaczy, ze jest duza szansa, ze inne rzeczy tez wejdą. Jest tego dużo więc coś będzie mozna wybrać przed jakimś dogodnym dla nas terminem.
Jeremy potrzebował czegoś mocniejszego. Ot, tak, dla wzmocnienia.
- A do pizzy może coś mocniejszego? Syntetyk tez da radę. Lepiej mi się po nim myśli
Zog chrząknął, wyjął cygaro z ust, podrapał się po dupie i spojrzał na Jeremiego
- Co kto lubi, jak chcesz syn to do bierz, mnie jeszcze ktoś wisi dwie i pół pizzy za zeszły miesiąc - spojrzał wymownie na elfa- o cygarach już nie wspomnę. Siwy jak będziesz zamawiał tą pizze to weź jeszcze butelczyne, wiesz którą. - Odwrócił się w stronę Jeremiegoi Irissy- Macie ochotę na Whiskey? Wypadałoby się zapoznać, a tak na sucho nie wypada.
- Nie odmówię. Jeśli mamy pracować, nieważne jak długo, to lepiej wiedzieć z kim - Jeremy uśmiechnął się lekko. Choć towarzystwo było nie z jego bajki, to powoli się do niego przekonywał. - Jestem Jeremy Pulaski, detektyw do usług. Potrzebuję kasy i potrzebuję roboty - obie sprawy da się tu załatwić więc jestem.
Ork uśmiechnął się szeroko pokazując wszystkie walory swoich żółtych kłów- w w końcu jakiś normalny kompan. Jestem Zog, po prostu Zog, dla nie przyjaciół "ten zielony skurwysyn". Jestem tu bo nasz decker tu jest. Robię za jego przyzwoitke, przepustkę, tarczę lub uniwersalny klucz do drzwi. - Zog na chwilę zamarł. - Ale nie będziemy gadać o suchym pysku. - Odwrócił się w stronę elfa- Siwy, co z tą whiskey i piszą? -Po czym wyjął kolejne cygaro z kieszeni, odgryzł jeden koniec, włożył między kły i odpalił staromodną zapalniczką.
- no już, już - mruknął elf - właśnie widziałem Teaser nowego Avengers Galactus War - chopie bedzie rzeź. Szkoda ze Downey Juniora musieli renderować w 3d dobry był chłop a jego syntstymy to już nie to samo. Dobra 3 pizze i whiskacz zamówione. Tylko kopsnij sie na dol za 15 min bo nie dałem nr lokalu pięknisiu. - Elf zamarł i wyglądało że znów bryka w swoim wirtualnym świecie.

Jeremy spojrzał na elfai wiedział o czym mówił Zog. Decker jak siedział po drugiej stronie to był jak drewno. Potrzebował kogoś, kto będzie tu za niego.
- Dobrze rozumiem. I ciebie i tego tam z uszami - Jeremy rozsiadł się wygodniej na mało wygodnym krześle. - A pogadamy przy czymś rozsądnym. Jak tylko dojdzie.
Zogwyciągnął z wewnętrznej kieszeni swojej grubej skórzanej kurty pudełko cygarami. dokładnie zbadał jego zawartość a właściwie jej brak, westchnął i oznajmił - Dobra, kopnę się na dół jeszcze po cygara. Jeremy rzuć okiem na Countażeby sobie przypadkiem krzywdy nie zrobił. - ruszył do drzwi wejściowych, jednak w połowie drogi się zatrzymał - Aha, nie przejmuj się dziwnymi głosami i stęknięciami jakie wydaje z siebie gdy jest podłączony. Wszystko jest dobrze dopóki nie dostanie telepki. Reszta jest jak najbardziej normalna - uśmiechnął się szeroko ukazując kolejny raz żółtą zawartość szczęki i ruszył na dół - Jak coś to krzyczcie - dodał przez ramię.
- OK, będę miał na wszystko oko.
-Dzięki, nie mam ochoty na alkohol. -Iris wyciągnęła z swojej torby litrowy termiczny kubek i memopad.
-Dobrze, jak juz omówicie kwestie jedzenia i używek wszelakich, to zabierzemy się za właściwą robotę.

Na chwilę zamilkli, Jeremyzatopił się w myślach albo własnym astralnym świecie - Fixerkapoczuła się nagle jakoś nie na miejscu z dwoma zupełnie odciętymi od rzeczywistości facetami. Niestety chwile spokoju przerwał Count0
- uuu yeah bejbe… dajesz… jeszcze troszeczke.. jeszcze …. - na twarzy elfa wypłynął obleśny uśmiech. Deckerocknął się z transu i od razu zaczął paplać - no zielony zassałem najnowsze pornosy dla Miśka będzie na czynsz więc ta robota…- elf zająknął się patrząc po obecnych w pomieszczeniu osobach jakby pierwszy raz widział je na oczy. Po sekundzie zaskoczył chyba kto, co i dlaczego - puknął się palcem w czoło i zatrajkotał - no ta Lana Fox jest niezła suczka. Chcecie zobaczyć najnowsze symsesje zanim wpuszczę to w chmurę? - wyszczerzył się - jak dla nowych ziomków całkiem za free - seriosik. A gdzie zielony bo nie czaje… a zresztą chuj, nie chcesz nie mów, pewnie poszedł po te śmierdziele co je pali zamiast se porządnego narcosticka nakleić. - trudno było stwierdzić czy mówi do Jeremiego czy do Irisy bo już w połowie zdania klapnął tyłkiem o posadzkę i przebiegł palcami po touchscreenie swojego decku.
Kobieta wpatrywała się w białowłosego zastanawiając się czy wszystkie dzieciaki są takie, ale z drugiej strony Aerien był elfem i jego wiek było dość ciężko ustalić.
- Pizde przynisołem, Siwy te siuśki japkowe dla cip to Ty zamówiłeś ?- Zog postawił na mikro stoliku karton pizzy, butelczyne whiskey i dwie flaszki syntcydru.
- spierdalaj, jak wrzucisz to tego odpowiedniego procha daje w gardziel bardziej niż twoja siwucha a nie zostawia kacora i nie śmierdzi mi z japy. Swoją drogą zieloniuteńki zainwestuj w tick tacki bo Ci jedzie - elf zerwał się z podłogi i zręcznym ruchem odkręcił kapsel z flaszki. Pociągnął łyka i nagle spoważniał - a tak potrafisz?
Zrobił dwa kroki w prawo- skutkiem czego stanął przy samej ścianie. Położył butelczynę przy lewej nodze i szuuu... majdnął girami do góry opierając się tylko na prawej ręce. Podeszwy szurnęły o sufit kubika. Elf zakończył perfekcyjną gwiazdę przysiadem z wyrzutem lewej nogi, chwycił butle i wrzasnął - Role! - okręcił się wokół osi nogi jednocześnie wstając do pionu z butlą w zębach. Opróżnił je głośno gulgając.
- Tia bejbe to jest Capoeira wieśniaki. - Mlasnął odkładając pustą butelkę.
Klap... klap... klap…
Ork z wyrazem bezbrzeżnego znudzenia otworzył flaszkę whiskey. Polał do dwóch plastikowych kubeczków i wręczył jeden detektywowi.
-Zdróweczko! - wlał zawartość kubeczka do gęby a potem chwycił za pierwszy z brzegu kawałek pizzy.
-Dom wariatów - mruknęła Irrisa patrząc jak trzej faceci z różnych de facto podgatunków piją alkohol i zażerają się pizzą.
Gdy wreszcie skończyli przyszedł czas na poważną pogawędkę...
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.

Ostatnio edytowane przez Nightcrawler : 10-05-2015 o 17:39.
Nightcrawler jest offline