Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2015, 20:00   #297
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Arnulf po przesłuchaniu złapanego zbiega i zebraniu raportów z wystawionych przy wejściach do podziemi posterunków, odeskortował bandytę do aresztu straży miejskiej. W budynku, mimo wczesnej pory zastał kapitana Haydna. Stary wojak wyglądał na zmęczonego, widocznie nocka była ciężka dla wszystkich. Zdał mu raport z całej sprawy:

- Sprawa wygląda na poważną. Kultyści chyba mają w mieście spore siły. Skoro odważyli się na tak frontalny atak, jak dzisiaj. Kapitanie, potrzebna jest każda pomoc, by utrzymać porządek w mieście, zwłaszcza przed świętem. Przybędzie sporo ludzi, mamy podejrzenia, że wtedy bhaalici mogą zdecydować się na atak - rozmawiał z nim w cztery oczy. - Mam wrażenie, że Cassius nie do końca traktuje tę sprawę jako nadrzędną. Wypatrywaliśmy wroga zawsze za murami, a tymczasem on zaczaił się wśród nas.

- Nie bądź bezczelny, młodzieńcze. Cassius dał ci wszystko czego zażądałeś: ludzi, pieniądze, informacje… Spełnia każdą twoją zachciankę, nie ważne rozsądną czy nie. Sam wyczyściłeś miasto z milicji oddelegowując wszystkich do patrzenia na nory - starczyłoby po jednym, góra dwóch - to co się dziwisz, że bandyci zrobili się bezczelni i ci do chałupy wleźli? A van Dycowi nie dałeś nawet jednego do ochrony, choć wiedziałeś, że mu grożą i już raz złoili mu skórę. Cud, że teraz uszedł z życiem - on i jego rodzina. Nie wiń innych za swoje błędy, tylko ciesz się, że nie skończyło się gorzej.
Wątpię czy na święto zjedzie się więcej osób niż jest teraz; mimo wszystko w dolinie pełno nieumarłych i ludzie nie będą podróżować bez potrzeby, a na handlarzy za wcześnie. Zresztą czego ode mnie oczekujesz? Mam nająć milicjantów z łapanki, skoro według twoich słów nie wiadomo komu ufać? Najemników po karczmach szukać? Alarm i godzinę policyjną ogłosić, skoro nawet nie wiem po co? Bo co niby chcą ci kultyści zrobić? Miasto podpalić? W zombie wszystkich zamienić? Hę? No co, gadajże! Nie gadasz, bo sam nie wiesz, a w kółko językiem zamiatasz. Sprawdźże wreszcie tunele pod miastem, czy w ogóle rezyduje tam ktoś prócz przemytników i żebraków i przynieś mi kon-kre-ty! - to wtedy pogadamy, bo teraz jedyne z czym do mnie przychodzisz to niczym niepoparte domysły i przeżarte pleśnią pergaminy.
- Aye, kapitanie
- zasalutował, poczuł się jak zrugany rekrut. W gruncie rzeczy tak się zachował po trochu, choć z drugiej strony, przecież patrole przy wejściach były ograniczone do minimum.. Machnął ręką zrezygnowany kiedy opuszczał progi cekhauzu strażniczego. Podążył w kierunku domu, zdecydowany by jak najszybciej zebrać drużynę i ruszyć w podziemia.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline