Peter szeroko otworzył oczy, widząc poziom, jaki prezentowała zbrojownia. Można było z tego wyposażyć niezły oddziałek. No a skoro dawali, na dodatek w takim szczytnym celu, to jak można było odmówić. Dlatego też Peter, mający w planach nie tylko dotarcie do Hadesu, ale i nieuchronną walkę z Hostianami. A nie sądził, by ci ostatni poddali się bez walki, albo łaskawie oddali mu cały ekwipunek, z bronią łącznie.
Wnet zasoby Petera zwiększyły się o siedemnastostrzałowego Glocka, wraz z dwoma zapasowymi magazynkami, oraz o dwudziestostrzałową samoróbkę, powstałą na bazie karabinka AR. Z jednym zapasowym magazynkiem, ale i tak całość wystarczała do przeprowadzenia małej wojenki.
Peter zaopatrzył się jeszcze w pas z kaburą, nóż i... i w zasadzie był gotowy.
- Powinniśmy wziąć udział w pogrzebie - powiedział. - Przecież to nasz przyjaciel. Jestem jednak pewien, że dobrze zadbacie o jego doczesne szczątki, a my jak najszybciej powinniśmy dostarczyć bardzo ważne, ale i bardzo złe wieści. Dlatego uważam, że powinniśmy jechać jak najszybciej.
Co prawda wizja spędzenia paru godzin sam na sam z anielską duszyczką, ale nie sądził, by jej chęć uchylenia nieba obejmowała kontakty bliższe niż podanie ręki.
- Jak długo będziemy jechać i jakie mogą nas po drodze spotkać przygody? - spytał. |