To był jeden z gorszych, jeśli nie najgorszych odpoczynków, jakie Mathias pamiętał. Zaczęło się od darcia mordy kapitana. Później przyszło darcie mordy przez mordowanych, gwałconych czy okradanych. Niby w rodzinnych dokach sytuacja wyglądała tak samo, ale tam, do jasnej cholery piwo było pod ręką. A tutaj piwo się skończyło. I było źle. Bardzo źle. Ale jakoś dało się przetrwać, opiekując się jednocześnie śpiącą Friedą.
Rano, gdy pojawił się Ryu, bosman miał ochotę wyrwać mu ręce i wsadzić mu je w rzyć. Nie tylko z powodu zachowania Bazraka z poprzedniego wieczoru, ale też dlatego, że Estalijczyk wręcz błyszczał świeżością i pewnością siebie. Jednak mordercze zapały ochłodziła sakiewka, którą przyniósł ze sobą. W przypadku niektórych do tego stopnia, że postanowili zmienić jednak nieco swoje plany.
Shiffmann wahał się dość poważnie nad podjęciem decyzji. Z jednej strony od początku był przeciwny pracy u jaśnie pana barona, by go szlag trafił. Z drugiej strony 150 złotych koron na głowę pozwoliłoby szybciej powrócić do bycia piratami z prawdziwego zdarzenia. Nie mógł się zdecydować, co byłoby bardziej sensownym rozwiązaniem w tej sytuacji. Jednak, gdy tylko Frieda postanowiła odejść z załogi, wszelkie rozterki zakończyły się. Mathias zaczął się pakować. Robił to bez słowa, nie dając jednoznacznie do zrozumienia, czy postanowił pójść w ślady kobiety, czy też szykuje się do wyruszenia do miasta. Tajemnicę tą pirat rozwiązał wraz ze spakowaniem ostatniego swojego przedmiotu. – Ostatni konflikt został rozwiązany w krwawy sposób. Mam szczerą nadzieję, że tym razem ograniczymy się do zwykłego - żegnam. – mówiąc to, mężczyzna ruszył w ślad za Friedą.
Mijając Estalijczyka, nawet na niego nie spojrzał. Za to podniósł opuszczony przez czarnowłosą naszyjnik. Może jako prezent się nie sprawdził, ale z pewnością był cenny. A pieniądze raczej będą potrzebne, by przeżyć. No jeśli tylko załoga nie postanowi podtrzymać tradycji radzenia sobie z różnicą zdań. – Ej zaczekaj no! – krzyknął, podbiegając do kobiety. Bez ceregieli chwycił ją w pasie, jednak nie włożył w to specjalnie dużo siły. Ot, tyle by czuła dotyk jego ciała. – Pewnie ten dupek ino gadać umie, ale ja jakbym chciał, zaciągnąłbym Cię z powrotem siłą. I wiem, że nie jesteś w stanie się temu sprzeciwić. – powiedział Szrama wprost do ucha Friedy. – Ale nie martw się. Nie chcę. Idę z tobą. – dodał, puszczając ją. –Trochę w sakiewce mam, ty pewnie też. Jak nie będziemy szaleć, to może uda się nam przeżyć. No, chyba że masz mnie dość i nie chcesz tej sukienki, co Ci obiecałem. Chociaż licz się z tym, że szybko jej nie kupię.
__________________ Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas. |