Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-05-2015, 19:38   #5
NightShot
 
NightShot's Avatar
 
Reputacja: 1 NightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodzeNightShot jest na bardzo dobrej drodze
Przenikliwy chłód kłuł niemiłosiernie ciało mężczyzny. Śnieg ogarniał całą przestrzeń, aż po horyzont. Głód ściskał żołądek, a pragnienie osłabiało. Mimo to, nieprzerwanie parł naprzód rozgarniając zaspy blokujące drogę. Nadzieja była jedynym, co trzymało go przy życiu. Tylko ona nadawała jakikolwiek sens wiecznej walce o życie, którą prowadził.
Huk wystrzałów rozerwał powietrze. Nie wiedział skąd padały strzały. Nie wiedział kto, i po co do niego strzelał. Jedyne, co czuł to ból. Kule rozrywały ciało wywołując fontannę krwi.

Logan zerwał się ze swojego łóżka dysząc. Kolejny koszmar zbudził go szybciej od reszty ocalałych. Jawa nie była jednak dużo lepsza od snu. Może i była gorsza ? Zimno stawało się powoli nie do zniesienia. Ludzie mówią, że zima nigdy się nie skończy. - pomyślał - Jeśli to prawda, oznaczałoby to rychłą zgubę dla wszelkiego życia na Ziemii. Paliwo kiedyś się wyczerpie, nawet jeśli wcześniej nie padną agregatory. Enklawa stanowi jedynie ostatnie podrygi umierającej rasy ludzkiej. Może to już agonia ? Dalsza walka jest bez sensu. Jedynie nadzieja na lepsze jutro mogła utrzymywać ludzi przy życiu. Była najcenniejszym zasobem, jaki udało im się nagromadzić. Teraz, gdy najbardziej jej potrzebowali zaczynało jej brakować. Ludzie tracili wiarę w to, że nadejdą lepsze czasy. Że znów będą opalać się na słońcu. Że znów zobaczą dzieci biegające wśród drzew. Może już czas z tym wszystkim skończyć ? Świat upadł. Nie ma już dla kogo żyć. Zaginęli przyjaciele. Zaginęli krewni. Zaginęła ludzka życzliwość. Zaginęła Mary.Przeciągnął się i usiadł na materacu. Odruchowo sięgnął po zdjęcie w szklanej ramce leżące na stołku obok niego. Ręka zadrżała mu z zimna, a przedmiot upadł na ziemię. Hałas natychmiast obudził kilka osób, które spojrzały na niego z wyrzutem. Logan powoli schylił się po fotografię. Przedstawiała ona parę ludzi. Pierwszym z nich był on sam. Był ubrany w T-shirt i krótkie spodenki. Jego twarz zdobił uśmiech, którego daremno dziś u niego szukać. Życie nie dawało już okazji do radości. Po stracie rodziny nic nie było w stanie go usatysfakcjonować. Drugą osobą była Mary. Kobieta miała na sobie krótką spódniczkę i barwną koszulkę. Jej twarz okalały długie, szatynowe, kręcone włosy. Spod ciemnych brwi na mężczyznę spoglądały głębokie błękitne oczy. Od momentu udadku szkło pękło bezlitośnie rozdzielając parę w miejscu w którym trzymali się za ręce. Logan zamrugał próbując odpędzić łzy cisnące się do oczu. Bezskutecznie. Mężczyzna ukrył twarz w dłoniach. Z zadumy wyrwała go ręka, która spoczęła na jego ramieniu.
- Logan, będzie zebranie. Chodź - rzekł ktoś, po czym odszedł.
Mężczyzna niespiesznie wstał, wciąż nieco niewypoczęty. Jego przekrwione oczy kleiły mu się. W tym tygodniu wróciły koszmary niepozwalające na wypoczynek. Udał się jednak do ustalonego miejsca spotkań. Dłuższej części wypowiedzi nie rejestrował, błądząc pomiędzy snem a realną rzeczywistością. Zrozumiał jednak sam cel przemowy, głównie z reakcji słuchających. Niektórzy pokiwali głową w milczeniu, inni spoglądali po sobie w zakłopotaniu. Dostrzegł również panią, która płacząc skandowała niby w transie:
-Tacy młodzi ! Tacy młodzi !
Rozumiał ją. Wiedział, że taka misja graniczy z samobójstwem. Przez chwilę wydawało mu się, że przez zmrurzone oczy dostrzega przed sobą twarz Mary. Ona tam jest! Ona tam jest ! - zdawało się krzyczeć jego sumienie. Przez kolejną chwilę widział sylwetki ludzi. Znienawidzeni ! Okradli cię ! Zhańbili ! Zabij ich ! ZABIJ !!!
Nie wytrzymam tu dłużej -pomyślał - Muszę się stąd wyrwać, coś muszę zrobić. To będzie czyste samobójstwo. Nigdy nam się nie uda.- uśmiechnął się do siebie - Wchodzę w to
- Zgłaszam się ! - krzyknął, po czym dołączył do grupy chętnych. Drużyna samobójców, nazwał wszystkich w duchu. Przyszłość w Enklawie nie zapowiadała się różowo. Postanowił dać z siebie wszystko, byle misja zakończyła się sukcesem. Miał też nadzieję na odnalezienie żony, może nawet pozostałych członków rodziny, a także na zemstę na ludziach, którzy zabrali mu wszystko zostawiając na niemal pewną śmierć.
 
__________________
Nie uciekaj przed snajperem - zginiesz zmęczony.
NightShot jest offline