Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-05-2015, 20:27   #6
Flamedancer
Konto usunięte
 
Flamedancer's Avatar
 
Reputacja: 1 Flamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputację
6 Mirtula 1372RD


Lea stała przed karczmą wraz z innymi osobami, którzy gotowi byli wyruszyć w morze - czy to dla pieniędzy, czy to z obowiązku, czy to za ideały. Ona jednak należała do tych, którzy całkowicie nie musieli tutaj przychodzić, bo pochodzi z Dolin. W przeciwieństwie do niektórych, zachowywała stoicki spokój patrząc na ostrą selekcję. Przed nią stał jakiś chłop wielki i krągły jak szafa, jednak został odesłany z kwitkiem - to było do przewidzenia. Ale może to dlań lepszy los, niż przypadkowa śmierć na morzu. ~ Jeśli Lathander tego zechce, to uda mi się dostać na pokład ~ pomyślała w ten sposób, gdy została wezwana do środka. Poprawiła odrobinę swą zakonną szatę, której motyw krzyża w dolnych partiach ubrania był identyczny, jak święty symbol zawieszony na jej piersi. Choć jest paladynem Lathandera, to ten krzyż dostała od swego mentora, a następnie został poświęcony przez kapłanów jej boga, acz nie bez zdziwienia. Idąc przez salę spleciony z przodu warkocz związany srebrną tasiemką chwiał się lekko, a twarz, mimo pionowej blizny przecinającej jej prawe oko, ma bardzo ładną. Jaskrawo niebieskie tęczówki oczu, smukła budowa ciała, wzrost na niecałe trzy łokcie i szpiczaste uszy jasno wskazywały na to, że jest elfką. Szła w pełnym rynsztunku - przy pasie miała rapier, a na plecach łuk kompozytowy, kołczan ze strzałami i wielki miecz. Plecak zostawiła przy jednym ze stolików, przy którym chciała usiąść, jeśli uda się jej przejść rekrutację.

Stanęła przed kapitanami i ich kompanami, na ich twarzy malowało się zniecierpliwienie. Nie ma się co dziwić - w końcu tak wiele osób przyszło, a zrekrutowali tylko kilku.

- Szanowni kapitanowie, czcigodny czarodzieju, bosmanie, oficerze. - przywitała się z każdym każdemu składając lekki uprzejmy ukłon trzymając prawą dłoń na piersi. Zaledwie kiwnięcie głową. - Nazywam się Lea Dawnbringer i jestem paladynem Lathandera należącym do Zakonu Astra. Nie jestem ścigana przez prawa Republiki Turmis, Aglarundu, Cormyru i Imlituru. - mówiła poważnie, lecz była pewna siebie, mając w swojej głowie wciąż słowa, o których pomyślała zaraz przed wejściem ~ "Jeśli Lathander tego zechce, to uda mi się dostać na pokład".

- Znam wszelkie podstawy dotyczące żeglugi, jednak nie zdołałam ich jeszcze wykorzystać w praktyce. - kontynuowała wiedząc, że interesują ich wiedza i zdolności kandydata - Zapewniam jednak, że nie to problemem. Poza oczywistym wyszkoleniem wojskowym specjalizuję się w walce dystansowej. Jeśli będzie to potrzebne, to mogę służyć również swoimi zdolnościami dyplomacji. - dokończyła i czekała na to, co powiedzą jej kapitanowie.

- Potrzebujemy dobrych wojowników - mruknął Menalon jakby do siebie.

- A więc mówisz, że specjalizujesz się w strzelectwie! - zagrzmiał niczym grom z jasnego nieba bas bosmana, który mógłby obudzić umarłego, po czym płynnym ruchem ręki wyjął ze swego bandoletu nóz do ciśkania i rzucił nim przez całą długość sali trafiając w rant beczki - Jeśli mówisz, żeś taka dobra, to traf swymi strzałami jak najbliżej tego noża.

Lea obejrzała się za nożem i zaczęła analizę swego celu, jak to zwykła robić. ~ Trafienie nie powinno być problemem. Wiekszym na pewno będzie trafienie w odpowiednie miejsce. ~ Myślac w ten sposób wzięła swój łuk w ręce.
~ Cel jest nieruchomy, to powinno być proste.
Wzięła strzałę w stoje palce.
~ Linia strzału jest czysta.
Nałożyła strzałę na cięciwę.
~ Wystarczy się skoncentrować.
Naciągnęła łuk, by wystrzelić.
~ Rany, nie teraz!
Strzała poleciała i trafiła dobry łokieć od celu, wywołując pogardliwe śmiechy dochodzące z drugiego końca sali. Nie znali jednak powodu tego strzału. Dawna rana nabyta w trakcie podróży dała się we znaki. Lea skrzywiła się lekko na ból, który jej sprawiła.

Bosman spojrzał na urągliwie drżąca strzałę i machnął w stronę elfki ręką, jakby odganiał muchę.
- Widać panna przeceniła swoje umiejętności strzeleckie. Będziecie walczyć z tym strażnikiem bronią ćwiczebną - wskazał kciukiem na dryblasa w tunice znajdującego się obok niego - Walka trwa do czasu, aż któreś z was nie padnie nieprzytomne obite na kwaśne jabłko.

Jej przeciwnik przeciągnął się tak, że aż trzasnęły kości. Wziął w swe ręce dwie szable ćwiczebne.
W tym czasie Lea odłożyła łuk. Stara rana na ramieniu akurat teraz dała o sobie znać, kiedy musiała pokazać swoje umiejętności strzeleckie. Odwróciła się w stronę bosmana.

- Proszę o wybaczenie. Musiałam się odrobinę zdenerwować. - powiedziała poważnie, ale ktoś, kto zna się na ludziach (albo elfach) stwierdziłby, że usłyszał w jej głosie nutę speszenia. Bosman na to nie zareagował. Przyjęła ćwiczebną szablę od strażnika jednocześnie sprawdzając jak tego typu broń leży jej w dłoni. Zdecydowanie wolała swój rapier, no ale trzeba korzystać z tego, co się aktualnie ma. ~ Nie ma tu ćwiczebnych mieczy dwuręcznych? ~ pomyślała i z nadzieją rozejrzała się po sali, ale dała sobie spokój. “Ćwiczebny miecz dwuręczny” może zabić.
Oddaliła się na odległość czterech kroków i odwróciła się na pięcie, by spojrzeć w oczy przeciwnikowi i ocenić swoje szanse. ~ Jeśli mi się nie uda, to nie będę mogła chronić tych ludzi, których tu poznałam, jak i tych, których jeszcze nie poznałam, a mogę poznać w przyszłości.

- Jesteś gotów? - rzuciła przed siebie i chwyliła szablę oburącz tak, jakby dzierżyła swój wierny wielki miecz znajdujący się aktualnie na jej plecach.

- Gotów jaśnie panienko! - z kpiną zasalutował jej przeciwnik.

Zaszarżowali na siebie. Gdy się spotkali Lea zamachnęła się bronią, jednak strażnik zdołał się uchylić sprawiając, że przecięła jedynie powietrze. Odsłoniło to jej bok, co wykorzystał jej przeciwnik i uderzył weń mocno. Elfka syknęła z bólu i odskoczyła, by oddalić się od napastnika. Krążyli naokoło wokół siebie przed dobrą chwilę, po czym mężczyzna rzucił się do ataku, a jego cios został sprytnie zbity, odsłaniając jego kark. Paladynka wykorzystała okazję i potężnym ciosem szablą powaliła dryblasa na deski.

Bosman przekrzywił na chwilę głowę, po czym swym zwyczajowym głosem rzekł:
- A zatem jednak umiesz walczyć i to dobrze! Powtórz strzał.

Lea skinęła głową w stronę bosmana odłożyła obie szable na ziemię, a samego zbrojnego pociągnęła po ziemi pod najbliższą ścianę, by usadzić go przy niej w pozycji siedzącej. Następnie, rozmasowując ramię, które wcześniej ją zawiodło, wzięła swój łuk. Po bólu pozostała już tylko lekko mącąca iskra. Napięła łuk i, celując, wystrzeliła strzałę w głownię noża mając nadzieję, że tym razem trafi bliżej, niż ostatnio.
Pocisk trafił bliżej niż ostatio, o szerokość drzewca od ostrza. Bosman już otwierał swoje usta, by coś powiedzieć, jednak inny głos doszedł do jej uszu.

- Strzelaj dalej, póki nie kazę przerwać! - ten donośny głos należał do milczącego do tej pory Pierwszego Oficera.

Lea odetchnęła głęboko powoli odzyskując pewność siebie. Przypomniała sobie lata treningów u swego mentora. Z łukiem czuła się najlepiej. Wzięła w palce kolejną strzałę wykonując rozkaz. Dopiero teraz ukazały się jej umiejętności strzeleckie. Seria dwunastu strzał zaowocowała tym, że tylko dwie strzały były w odległości większej, niż jej długość, w tym pierwszy strzał, o którym nawet nie warto wspominać. Cztery groty dotykały ostrza noża, siódma rozszczepiła jego rękojeść uderzając w ostrze, a dwunasta sprawiła, że nóż wbił się jeszcze bardziej w ścianę.

- Wystarczy! Poczekaj na werdykt kapitanów.

Odłożyła więc swój łuk i założyła ręce na piersiach nie przysłuchując się rozmowie. Po krótkiej naradzie kapitanów odezwał siędowódca "Złotego Smoka".

- Przyda się nam paladyn na pokładzie. Za zamustrownie dziesięć sztuk złota. Zapłata sztuka złota za dzień i osiem srebrników od stu złotych monet łupu. Bosman-sierżant dowódca strzelców. Jeśli się zgadzasz wypijmy by bogowie nam sprzyjali. - uśmiechnął się na koniec.

- Zgoda - odparła już odrobinę mniej poważnie, a na jej twarzy pojawił się jakiś rodzaj lekkiego uśmiechu - Pozwolę sobie jednak wziąć coś lżejszego, jeśli mamy cokolwiek pić. Lepiej zachować ostrość wzroku. Usiądę przy jednym ze stolików czekając na koniec rekrutacji. Niechaj Lathander rozjaśni naszą drogę. - zebrała swoje rzeczy i położyła je przy stoliku, przy którym stał jej plecak. Wyciągnęła z niego zawinięty pęk strzał i zaczęła uzupełniać swój kołczan, w międzyczasie słuchając, jak przebiega reszta rekrutacji.

Nim odeszła na drugi koniec sali kapitan Dev podał paladynce zestaw oznaczający bosmańską rangę na “Złotym Smoku”.
 
Flamedancer jest offline