Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-05-2015, 21:07   #299
Harard
 
Harard's Avatar
 
Reputacja: 1 Harard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwu
Niziołkowi zapał do ruszenia w kanały szybko ostygł, jak poprzypominał sobie drogę przez Królewską Drogę. Jakoś tak miał tendencję, że szczególnie dobrze zapamiętywał to, co było dobre i miłe z ich wyprawy. Więc od razy wskakiwały mu do głowy wspomnienia o majestatycznej i niknącej w oddali prostej jak strzała drodze. O dzieciakach Maurów, które mimo że dwa razy większe od niego ciamkały jego karmelki. O mące z… w zasadzie nie wiadomo z czego, ale bardzo dobrej. Teraz zaś przypomniał sobie jak zrypał się w zapadnię z resztą kompanii i obił sobie tyłek. Jak napadły na nich takie pająkowate bydlaki i latające namioty. Dreszcz nim wstrząsnął na samo wspomnienie. A w kanałach coś mu się zdawało, że może być przewaga tych niemiłych wspomnień. Tak więc kiedy drużyna uradziła, by spróbować namówić do współpracy jakieś wsparcie, kucharz pierwszy zgłosił się by porozmawiać z bardami. Mara zrobiła grunt, choć teraz męczyła się z powodu zbyt dużego zaangażowania. No i na dodatek, nizioł swoim zwyczajem był ciekawy o cóż też chodzi z tym pyłkiem, skrzydłami i całą tą aferą. Pan Bóbr… hmm kucharz uważał że jakoś dobrze z oczu mu patrzy, jego kompanowi też, więc może skoro mają ten cały pyłek, bo przydźwigał go Thog, to może da się jakoś im pomóc, a przy okazji, może wszystkim to na zdrowie wyjdzie.
- Dobra, to kto idzie porozmawiać z bardami?
- Ja pójdę - Mara pojawiła się po długiej nieobecności, którą najwyraźniej musiała spożytkować na kąpiel bo w nowej sukience, rozczesanych, błyszczących włosach i doszorowanej do białości skórze prezentowała się jako obca osoba.

Burro zerknął przez ramię i otworzył gębę ze zdziwienia. No głos niby podobny, ale na bogów morza, to Mara jest?
- Eee… - kucharz wpatrywał się uważnie, no ale to chyba ona, więc zrezygnował z pytania “a panienka to kto”, tylko wymamrotał coś pod nosem.
- Najpierw Grzmot i jego porastanie listkami, teraz okazuje się że jakby cię wcześniej doszorować to całkiem ładna z ciebie dziewuszka. Hmm, może wy jakieś kamuflaże hodujecie, co? Może ja powinienem się przebrać w kieckę i udawać własną teściową, niech jej bogowie dadzą długie zdrowie i życie, tak by się nie wyróżniać z kompanii?
- A za kogo mnie byś przebrał hę? Za półnagą tancerkę wezyra? - Shando Wishmaker stanął nad niziołkiem, patrząc na niego z góry - Nie gadaj bzdur tylko pokaż te zwoje od ybnijskiej mistrzyni, jak masz tam coś ognistego chętnie bym pożyczył.
Na widok Mary czarodziej zaś uśmiechnął się i kiwnął głową w milczącej aprobacie. I bez zgryźliwego komentarza.
- No pożartować nawet nie można - obruszył się kucharz i wydął wargi. - Za barana bym cię przebrał, takiego włochatego jak moje stopy. Guzik ci pokarzę a nie zwoje.
Burro burknął coś jeszcze pod nosem, ani chybi niezbyt pochlebnego. No ale po chwili łypnął okiem na maga.
- No dobra. Patrz. - pogrzebał w samonośce i pokazał Shandowi. - Tylko wszystkich nie weź, zostaw mi coś.
- Na jaja dżina - zaklął Shando, gdy zerknął na magiczne zwoje - Znów bez opisów. A nie mam nawet jednego zaklęcia do odczytania. A do habooba z tym, trzymaj je ty. Mam trochę swoich pergaminów i dwie różdżki, powinno wystarczyć.
- Ha-habuba? - kucharz jak zwykle zająkał się, kiedy czarodziej przeklinał w niezrozumiałym języku. Swoją drogą ciekawy kto by wygrał pojedynek na plugastwa, Shando czy Agrad. Czarodziej miał potencjał, ale jednak khazad miał chyba więcej doświadczenia, w końcu kurwował na sztygarów już z dwie setki lat.
Nizioł w końcu pokręcił głową i zebrał swoje klamoty, po czym ruszyli na spotkanie z bardami.
 
Harard jest offline