Telai przeładował spokojnie broń stojąc nad ciałami, zakręcił nią dwukrotnie w ręku i schował do kabury, jednak ciągle trzymał na niej dłoń. - Nie wiem jak wam, ale mnie się podobało. Przekazał rozbrajająco zadowolony i dobył rewolweru obracając nim w ręku. Następnie przerzucił go za plecami, złapał i ponownie schował jak poprzednio. - Od razu czuć jak krew szybciej płynie, a hormony dają kopa. To była miła walka, nie sądzicie? Ciekawe czy mają ich tu więcej... Zażartował i ruszył w stronę martwego grenadiera, czy czym on tam był. Zastanawiał się czy czasem te jego granaty nie były jakoś nakierowywane na cel. Był by to przydatny gadżet. - Szkoda tylko że dowódca się rozsmarował, może mogliśmy wyciągnąć z jego trupa jakieś dane. Teraz to ciężko stwierdzić nawet który kawałek należał do niego, a który do ciężkozbrojnego. Tak ładnie go uśpiłem, a taki bajzel wyszedł. Mówił oglądając znalezisko. - Rankor? A więc tak Ci na imię... widać walka rozruszała nie tylko mnie. Trzymasz się jakoś? Może nadała by Ci się taka pukawka jak miały te ciężkozbrojne? Z tą swoją tarczą był byś niezłym stanowiskiem ogniowym. Zaproponował patrząc na trupy greener. - W następnym pomieszczeniu znajdują się pojazdy które znamy, można się stamtąd ewakuować. Jednak najpierw rozejrzałbym się tu jeszcze. Dobrze by sprawdzić co jest za tamtą zamkniętą śluzą, myślicie że damy radę jakoś się tam dostać? Pamiętacie może coś jeszcze? No i warto poczekać na kontakt od Lotus.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |