Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-05-2015, 21:30   #302
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Gdy Elphi odeszła załatwiać swoje sprawy Airyd przeszedł z Erykiem i Kiresem do kuchni na dworku. Sprawdziwszy czy nikogo nie ma zaprezentował:
- No panie rycerzu, tylko nie krzyczcie z wrażenia, a przede wszystkim zachowajcie to co wam mówię dla siebie. Jasne? Jasne. Ten pan tutaj… - przygarnął do siebie ramieniem pseudo- handlarza- …to człowiek, który mnie znalazł wychował - Kires Egrile. Starszy, to jest mój obecny towarzysz broni - Eryk Prostaczek. Paladyn, ale w po za tym to w porządku człowiek. Panie Eryk, to jest człowiek który mnie przygarnął, a potem…
-Nie miałem wyjścia... –
skwitował Kires mrużąc oczy – Gówniarz gwizdnął mi sakwę, wcześniej myślałem, że jakieś zwierzę, co by było jeszcze większym wstydem.
-I wtedy ocalił mi życie!
-Dopadłem go jak jakieś draby chciały mu natłuc. Więc chciały i mnie natłuc, bo się napatoczyłem… Smarkaty też uciekł, ale potem za cholerę nie chciał się odczepić... Ale stwierdziłem, że taki mały rudzielec mi się przyda… I przydał, ale na początku ciężko było zrozumieć po jakiemu gada. Zwłaszcza, że seplenił.
-Tia…
-Airyd Kiresan i Kires. Rozumiem skąd wziąłeś nazwisko…. Ale… Wychowawca bez serca
- wycedziła Jasmine. – A mnie nie przed…
-A to jest Lady Jasmine, której dusza przeszła w stan sztyletu kilka wieków temu. Aua!

Kires pociągnął wychowanka za ucho.
- Gdzieś popełniłem błąd, że nie dość, że zadajesz się z takim towarzystwem…
-No to akurat nic nowego… Z jakimi się Ty zadawałeś –
zaprotestował Airyd
- Nie pyskuj… To jeszcze jesteś w jakieś dziwacznej relacji ze sztyletem
-Nie byle jakim sztyletem…
Mistrz jednak puścił ucho Airyda.
-Dziewczynę normalną byś sobie znalazł… -
wycedził Kires. – Ta Elphira, Nys…
-Za słabo znacie Nys, a Elphi mi złamała serce tym, że oboje wolimy kobiety…
-Marnie dobierasz, smarkaczu…
-A ty ile czekałeś z Lineą, aż się w końcu zadeklarowałeś? –
wypomniał mu kitsune. – Ile gadałeś, że nie będziesz z czarodziejką…
-Ale nie zadawałem się ze sztyletem.
– skrzyżował ramiona
-Lepiej późno niż... No, ale wystarczyło, że wyruszyłem w podróż, a już bocian się szykuje.
-Te żarty jak wyruszałeś były kiepskie… I co w tym dziwnego, że dziecko mam w drodze?
-Po za faktem, że popadłeś w takim momencie w kiepski interes? Czy właśnie dlatego poszedłeś w ryzykowny interes, bo oszczędzasz na edukację dziecka? …. No? Przyjmuje to milczenie jako potwierdzenie…
-Akurat tym razem się przeliczyłem…
-Tia… Ale Linea nie mogła ci załatwić lepszych rzeczy na handel? Łapaliście na łapu capu dobytek?
-Tak bywa przy nagłej ewakuacji.
-Nie mów mi, że Linea złapała ten lepszy sprzęt, albo wkurzyłeś ją tak, że dała ci tylko takie…
-Musieliśmy się rozdzielić po drodze…
-Starszy… Chcesz jechać z nami do Dreadwood?
-Może… A ile osób wie o twoich…
-Pan Eryk z Elphi.
-I?! Ile razy ci mówiłem, że masz uważać?!
-Zrzędzisz jak staruch…
-Morda, skośnooku…

Airyd najpierw wyszczerzył zęby jak do warczenia, ale potem znowu przygarnął ramieniem do siebie Kiresa.
- Stęskniłeś się, dzieciaku? - Kires Egrile w końcu się uśmiechnął odwzajemniając już niedźwiedzi uścisk. Jak zwykle uśmiechał się lekko, a tym razem dosyć smutno.
- Przyznajesz, że ty też? - Airyd wyszczerzył zęby.
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 12-05-2015 o 21:33.
Guren jest offline