Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-05-2015, 19:20   #301
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
- Może porozmawiamy na zapleczu muszę ci przedstawić naszą inwentaryzację z domku... - powiedziała Elphira do Hope, liczyła że Aerion i Raimiel też tam się skierują.
- Oczywiście. - rzekła Hope i poszła na zaplecze a Raimiel za nimi.
- Więc chcesz na początek informację ogólną ? Nieprzyjemną ? Czy też o potencjalnym nowym mieszkańcu ? - zaczęła.
- Nieprzyjemną... Nys wykupuje Scaringe. - zaśmiała się nerwowo.
- Nie aż tak nie jest źle chyba... Waląc prosto z mostu wygląda na to że twój przodek zostawił w spadku Kij Głodu jak zwały go gremliny. A po naszemu to wygląda że odziedziczyłaś zły artefakt nekromancji według ich opisu zmienia gremliny w "zjadaczy" czyli jakichś kanibalistycznych nieumarłych. Dobra wiadomość to ta że trzymają go w swojej strefie i czekają by mu go zwrócić zła to że jakimś sposobem Szeptacz dowiedział się o jego istnieniu i już trzy razy próbował się dostać do domku i wykraść kij. Dobra wiadomość że marnie mu to szło i strachulec ubity przez nas był jego poplecznikiem, więc przez jakiś czas powinien być spokój ale zapewne się dowie co się stało trzeba będzie pomyśleć co z tym zrobić.
Hope skryła twarz w dłoniach.
- Czy moja rodzina zawsze musi wpadać na takie pomysły ?
- Cóż Eryk był jeszcze bardzo chętny do dokarmiania koni... mięsem pokonanych wrogów...mam nadzieję że nic z tego złego nie wyniknie. No i lepiej ciesz się że nie widziałaś trofeów myśliwskich w chatce...
- Eryk skorumpował więc Eryk karmi. A co to za trofea ? Małe sarenki, o chyba nie album z wróżkami.
- No jedna wróżka jest wśród trofeów... czaszka jednorożca... głowa smoka... - zaczęła wymieniać uśmiechając się krzywo.
- Stara rodzina tradycja. Coś jeszcze ? Kto chce u nas zamieszkać ?
- Więc w kwestii nowego mieszkańca a raczej mieszkanki wiąże się to z cmentarzem. Przy nim powstał obóz dla schorowanych, trędowatych, chorych na trupozę... prosili by nie rozpowiadać o ich lokalizacji dlatego poprosiłam was na zaplecze. Obiecaliśmy pomoc w postaci zaopatrzenia więc będziemy robić wkrótce małe zakupy. Jedną z mieszkanek obozu jest Kirra... jest ona dość specyficzna, ma dość szeroki uśmiech. To wystarczyło by przyciągnąć uwagę derro obozującego w kryptach chciał ją w zamian za ofertę leczenia na szczęście odmówili. W dzienniku określił ją jako krzyżówkę człowieka z pomiotem grzechu... cokolwiek to jest. Tak czy inaczej jest ona odporna na choroby więc o to się nie musicie martwić zaproponowałam jej że w razie czego ma możliwość przeniesienia się do dworku. W przypadku gdyby derro chciały zdobyć "obiekt badawczy" w bardziej bezpośredni sposób. Choć nie wiem czy się nawet zgodzi bo tamtejsi mieszkańcy nie są do niej uprzedzeni... Coś jeszcze... derro skradły z cmentarza jakiś miecz z symbolem kruka który ma być kluczem do hmm... krypty z rytuałem lub urządzeniem pozwalającym na masowe tworzenie nieumarłych.. czy jakoś tak to szło... - Elphira podrapała się po głowie próbując przypomnieć coś więcej.
- Miecz wojny taka kolejna pamiątka po przodkach. Tylko kosy śmierci i łuku zarazy brakuje. - westchnęła Hope. - Jak dziewczyna nie boi się pracy to się nią zaopiekujemy....
- Szeroki uśmiech powiadasz ? - Raimiel popatrzyła spode łba.
- Ta... Taki... - Elphira zaprezentowała dłońmi - Przynajmniej jak szeroko otworzy usta...
- Miała wypadek, tak ? No cóż, coś jeszcze ? - zapytała Hope.
- Raczej urodzenie... - sprostowała Elphi, spojrzała się wymownie na Raimiel oczekując od niej wsparcia po czym dodała wykręcając ze zdenerwowaniem palce - No może być jeszcze sprawa osobista ale nie wiem...
- Twój ojciec zachorował ? - Rzekła Hope z troską.
- To chyba nie o to chodzi. - powiedziała Raimiel - Od ostatniej rozmowy ja i Elphira jesteśmy... - Raimiel podeszła do kelnerki i chwyciła jej dłoń.
- A ta tutaj to spała z ta jak jej tam Nys i Sofią ! -oświadczyła Jasmine.
- Nie skarż i to nie tak było. A przynajmniej nie do końca - Airyd zatrząsł sztyletem.
- Jak jedno łóżko było to nie miałyśmy zbyt dużego wyboru i do niczego nie doszło cokolwiek sobie tam wyobrażasz... - odpowiedziała na zarzut Jasmine.
- Zaraz... spałaś z dwiema dziewczynami ? W tym z Nys ? - Raimiel skrzyżowała ramiona na piersi. Podobnie zrobiły Hope i Fero, Wawik nadstawił uszu.
- A ta druga to... - zapytała Hope.
- Po pierwsze spałam i nic więcej pod drugie Sophie de Rilas zdecydowała się przenieść do salonu chyba wolała nie ryzykować dzielenia łózka z Nys. Do niczego nie doszło. - zaczęła wyjaśniać wyraźnie zirytowana faktem że Raimiel mogła tak łatwo przypuszczać że coś się wydarzyło.
- Czym ty tą francę przestraszyłaś ? - rzekła Raimiel w ciężkim szoku.
- Czemu nikt nie wspominał o tej Sofi... to chyba nasza daleka kuzynka. - rzekła Hope.
- Czyli jak się z nami kąpałaś, to miałaś piękne widoki. - warknęła Ferro
Wawik westchnął ze smutkiem.
- Do twojej wiadomości to nawet się nie gapiłam ani nie myślałam o tym gdy kąpałyśmy dlatego też potem kąpałam się sama. - rzuciła do Ferro.
- Sophie zwaliła się nam na łeb wraz z Lordem de Rilas zaraz po tym jak utłukliśmy tego strachulca to jest dopiero wyczucie czasu. Zepsuł im się powóz a że słyszeli o twojej chatce to chcieli tam przenocować i natknęli się na nas... spłoszyła się chyba po tym jak zaczęła mówić że cieszy się że nie zostanie sama z Nys bo może coś próbować no i jej wspomniałam o tym.. wiec się wyniosła na dół.
- I mam ci uwierzyć na słowo ? Facet by zerkał, baba też to robi. - gadała dalej Ferro.
- Byłyście w zmowie ? - zapytała Hope - Wiedziałaś o tym Raimiel ?
- Dopiero od dnia gdy przybyli Tępiciele... wtedy się całowałyśmy.
Odparła elfka Wawik ponownie nadstawił uszu.
- Jasne zrób ze mnie jakaś zboczoną skoro ci to ułatwia życie... i nie byłyśmy w zmowie bo do nie dawna sama nie byłam przekonana co do swych preferencji... Jak by nie patrzeć już dość miałam zmartwień a w sporej części Ustalav nazywa się to dewiacją więc też nie było z kim o tym szczerze porozmawiać...
- A jakby facet się z tobą kąpał twierdząc, że go nie interesujesz, bo woli facetów, a potem wyszło, że woli dziewczyny. - mówiła Ferro.
- Hej ! Ja musiałam się kąpać z rudą zębatą, a ona ciągle na mnie łypie. - skontrowała Raimiel.
- Kiedy się niby gapiłam ? Poza tym to z tą kąpielą mnie zaskoczyłyście bo nie nawykłam do dzielenia kąpieli z innymi ludźmi...
- Skąd mam wiedzieć! Zaufałam ci! - warknęła Ferro.
- I za to przepraszam powinnam była powiedzieć wam wcześniej tylko nie miałam odwagi i nie byłam pewna jak na to zareagujecie. Naprawdę się nie przyglądałam...

Zapadła krępująca cisza.
- To dosyć dziwny lokal... A Airyd może mnie brać do męskiej łazienki ? A spałam z Erykiem i tym srebrnawym jak chcecie wiedzieć... Czemu macie goblina i gnola w kuchni ? - Jadmine przerwała ciszę.
- No dobra, co robicie to wasza sprawa... Kąpałyśmy się z Nys i jakoś żyjemy.. Mamy ważniejsze problemy. Więc zostajecie... na noc ? - zapytała Hope.
Elphi odetchnęła z ulgą widząc że nie było tak źle na pytanie odparła.
- W sensie do Dreadwood ? Czy też masz na myśli późniejszą kontynuację poszukiwań w baszcie ?
- Szczerze to pyta, o obie kwestie - Rzekła Hope przyglądając się podejrzliwie Sztylecie.

***

Raimiel wyszła z Elphirą na podwórze.
- Znośnie to przyjęły. - rzekła.
- Ta obawiałam się że zareagują gorzej... - odpowiedziała - Jak zareagowały gdy ty im wyjaśniałaś swoje upodobania ?
- Ja tu byłam pierwsza bo Sir Nocolas chciał, aby Hope nie była samotna. Nie ukrywałam swoich upodobań a Hope swoich względem Aeriona a Ferro i Sisi nie przejmowały się.
- To ile tu już jesteś ? W sumie się zastanawiałam ile możesz mieć lat.
- Ja mam czterdzieści... ale jestem tu od czterech lat.
Elphira odetchnęła z ulgą po czym dodała.
- W sumie to się zastanawiałam i zakładałam że masz więcej... Hmm jak by nie patrzeć to jesteś chyba całkiem młoda jak na elfie standardy... Choć z elfami i tak nie wiadomo bo czy ktoś kiedykolwiek widział starego elfa ?
- Szczerze mówiąc nie znam swojej Rasy. Żyłam wśród Varisan... Ty i Zębata jesteście najbardziej elfie osobami jakie znam...
- Ta przed tym całym zamieszaniem sama myślałam że jestem półelfka... Trochę głupie biorąc pod uwagę że elfy raczej nie widzą w absolutnej ciemności ani nie władają swoim językiem od tak bez nauki...
- Ja znam kilka słów tylko, ale ta Karendis ciągle gada do mnie po elfiemu ale w jakimś dziwnym dialekcie. I warczy na mnie. - prawiła elfka
- Uważa cię za drowa i twierdzi że udajesz przyjazną a planujesz nas zdradzić i uprowadzić do podziemi by uczynić z nas niewolników czy coś w tym stylu jak zrozumiałam.
- Za kogo ? - zapytała Raimiel - Przynajmniej nie mówi, że kradnę dzieci i podmieniam za swoje... Wiele matek pólelfiątek tak mówi.
- Nie wiem też pierwsze słyszałam gadała coś o podziemnych miastach niewolnikach. Jak zrozumiałam to jakaś nacja elfów twierdziła że siedem lat spędziła w ich niewoli wtedy gdy mi blizny chciała pokazywać... Jedyne co mi się kojarzy to czarnoskóry elf który był u Salingera dosłownie miał skórę jak smoła...
- Może jakoś powinnam się z nim spotkać ? Aby poznać me dziedzictwo... Bo tamta wariatka pewnie sobie coś uroiła.
- Nie wiem jeśli choć ułamek z tego jest prawdziwy to mogło by się źle skończyć. To znaczy jasne gadka o złych czarnoskórych elfach mieszkających pod ziemią i mających całe miasta brzmi jak gadka szaleńca... Tylko że to samo można powiedzieć o Derro... a sama widziałaś je na własne oczy...
- No właśnie... pewnie myli jedne z drugimi.... Odwiedź tego elfa jak będziesz w Dreadwood. Ja... chciałabym wiedzieć kim jestem - elfka wpatrywała się w stopy.
- Rozumiem trudno cię za to winić, mam nadzieję że twoje pochodzenie nie będzie tak nieprzyjemne jak w moim przypadku. Zresztą jest to tylko jeden z elementów a nie definicja tego kim jesteś prawda ? - powiedziała kładąc dłoń na jej ramieniu w geście pocieszenia.
Chwyciła jej dłoń.
- Tak, chyba tak - rzekła elfka.

Tym razem Elphira spuściła wzrok przygryzając dolną wargę po czym przybrała poważniejszy wyraz twarzy.
- Chyba powinnam cię przeprosić ale mam nadzieję że nie będziesz się gniewać. Widzisz Kirra poprosiła mnie o lekcję całowania... raczej trudno się jej dziwić gdy pierwszy pocałunek skończył się tym że jej amant padł z wrażenia zanim do czegokolwiek doszło. Patrzyła się tak błagalnym wzrokiem że w końcu się zgodziłam i nie, nie było bezpośredniego całowania. Tylko pokazywanie na dłoni tylko na koniec dałam się jej pocałować... Mam nadzieję że nie masz mi tego za złe ?
Ramiel odwróciła się gwałtownie.
- Że Jak ?! I dlatego chcesz ją tu sprowadzić ?
- Co ?! Nie chcę ją tylko sprowadzić dlatego że może być w zagrożeniu gdyby derro zechciały zdobyć swój "obiekt badawczy" bardziej bezpośrednimi metodami. Poza tym do niczego nie doszło poza tym jednym całusem.
Raimiel długo obserwowała Elphirę, aż westchnęła.
- Nie znamy się dość długo aby być zazdrosne, a i możemy żyć w luźniejszym związku. Zrobisz to, o co się prosiłam ?
Elphira odczuła ulgę gdy Raimiel się uspokoiła, po czym przemówiła.
- Mogę spróbować choć nie wiem czy nas ciepło powitają w Dreadwood zrobiliśmy małe zamieszanie gdy wmówiliśmy im że Nys może roznosić nekrosyfa... No ale spróbuję się czegoś dowiedzieć i w razie czego zorganizować z nim jakieś spotkanie no chyba że nie będzie chciał ze mną rozmawiać. Zaś co do naszego... związku to zależy mi na tobie nie na samej przyjemności inaczej uległa bym zalotom Nys w domku... Choć chyba trochę opacznie zrozumiała moją odmowę.
- Wiesz, nie chcę abyś czuła się zbyt związana i przymuszana ... - nagle pocałowała Elphirę Idź już.
- Rozumiem... mamy czas... nie ma pośpiechu. - uśmiechnęła się ciepło do elfki.
 
Rodryg jest offline  
Stary 12-05-2015, 21:30   #302
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Gdy Elphi odeszła załatwiać swoje sprawy Airyd przeszedł z Erykiem i Kiresem do kuchni na dworku. Sprawdziwszy czy nikogo nie ma zaprezentował:
- No panie rycerzu, tylko nie krzyczcie z wrażenia, a przede wszystkim zachowajcie to co wam mówię dla siebie. Jasne? Jasne. Ten pan tutaj… - przygarnął do siebie ramieniem pseudo- handlarza- …to człowiek, który mnie znalazł wychował - Kires Egrile. Starszy, to jest mój obecny towarzysz broni - Eryk Prostaczek. Paladyn, ale w po za tym to w porządku człowiek. Panie Eryk, to jest człowiek który mnie przygarnął, a potem…
-Nie miałem wyjścia... –
skwitował Kires mrużąc oczy – Gówniarz gwizdnął mi sakwę, wcześniej myślałem, że jakieś zwierzę, co by było jeszcze większym wstydem.
-I wtedy ocalił mi życie!
-Dopadłem go jak jakieś draby chciały mu natłuc. Więc chciały i mnie natłuc, bo się napatoczyłem… Smarkaty też uciekł, ale potem za cholerę nie chciał się odczepić... Ale stwierdziłem, że taki mały rudzielec mi się przyda… I przydał, ale na początku ciężko było zrozumieć po jakiemu gada. Zwłaszcza, że seplenił.
-Tia…
-Airyd Kiresan i Kires. Rozumiem skąd wziąłeś nazwisko…. Ale… Wychowawca bez serca
- wycedziła Jasmine. – A mnie nie przed…
-A to jest Lady Jasmine, której dusza przeszła w stan sztyletu kilka wieków temu. Aua!

Kires pociągnął wychowanka za ucho.
- Gdzieś popełniłem błąd, że nie dość, że zadajesz się z takim towarzystwem…
-No to akurat nic nowego… Z jakimi się Ty zadawałeś –
zaprotestował Airyd
- Nie pyskuj… To jeszcze jesteś w jakieś dziwacznej relacji ze sztyletem
-Nie byle jakim sztyletem…
Mistrz jednak puścił ucho Airyda.
-Dziewczynę normalną byś sobie znalazł… -
wycedził Kires. – Ta Elphira, Nys…
-Za słabo znacie Nys, a Elphi mi złamała serce tym, że oboje wolimy kobiety…
-Marnie dobierasz, smarkaczu…
-A ty ile czekałeś z Lineą, aż się w końcu zadeklarowałeś? –
wypomniał mu kitsune. – Ile gadałeś, że nie będziesz z czarodziejką…
-Ale nie zadawałem się ze sztyletem.
– skrzyżował ramiona
-Lepiej późno niż... No, ale wystarczyło, że wyruszyłem w podróż, a już bocian się szykuje.
-Te żarty jak wyruszałeś były kiepskie… I co w tym dziwnego, że dziecko mam w drodze?
-Po za faktem, że popadłeś w takim momencie w kiepski interes? Czy właśnie dlatego poszedłeś w ryzykowny interes, bo oszczędzasz na edukację dziecka? …. No? Przyjmuje to milczenie jako potwierdzenie…
-Akurat tym razem się przeliczyłem…
-Tia… Ale Linea nie mogła ci załatwić lepszych rzeczy na handel? Łapaliście na łapu capu dobytek?
-Tak bywa przy nagłej ewakuacji.
-Nie mów mi, że Linea złapała ten lepszy sprzęt, albo wkurzyłeś ją tak, że dała ci tylko takie…
-Musieliśmy się rozdzielić po drodze…
-Starszy… Chcesz jechać z nami do Dreadwood?
-Może… A ile osób wie o twoich…
-Pan Eryk z Elphi.
-I?! Ile razy ci mówiłem, że masz uważać?!
-Zrzędzisz jak staruch…
-Morda, skośnooku…

Airyd najpierw wyszczerzył zęby jak do warczenia, ale potem znowu przygarnął ramieniem do siebie Kiresa.
- Stęskniłeś się, dzieciaku? - Kires Egrile w końcu się uśmiechnął odwzajemniając już niedźwiedzi uścisk. Jak zwykle uśmiechał się lekko, a tym razem dosyć smutno.
- Przyznajesz, że ty też? - Airyd wyszczerzył zęby.
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 12-05-2015 o 21:33.
Guren jest offline  
Stary 19-05-2015, 21:17   #303
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Eustariam podszedł do Elphiry
- Witam... Czyli nie znaleźliście lorda ? Ja też usiłowałem coś zrobić, ale takie dwa krasnorki się zdenerwowały, gdy za mało pieniędzy zaproponowałem... Nic więcej nie miałem... Teraz nawet w przybytku Owensa nie dorobię.
Czarodziejka przyjrzała mu się dokładniej po czym odparła.
- Widzę że zdecydowali ci się też zostawić "pamiątki" na twarzy... Niestety jak widzisz Lorda nie mamy i mnie to też martwi ale teraz już jest pewne że musi być w baszcie... Działo się coś Scarringe przez ostatni czas ? W sumie to chyba nie mogą zacząć procesu póki nie złoże zeznań, chyba trochę jeszcze na nie poczekają...
- No nie wiem... byliśmy w Deadwood bo tam były Impy... chcecie impa wędzonego ? Karendis wierzy że są pyszne a ja kasy potrzebuję.... rozumiecie... Ponoć Mordecai chce zorganizować proces stulecia. Wezwał wszystkich arystokratów. Rozumiecie, muszę ją uratować. - spuścił wzrok.
- Chyba naprawdę chce się dowartościować tym procesem i paleniem na stosie... - odpowiedziała cała sytuacja jednak robiła się mniej ciekawa niż zakładała - Zawiedzie się ciężka biorąc pod uwagę że Lord Gerion ma pewien niemały autorytet i posłuch wśród arystokracji jak i dziedzinie magii. Sama jak co też będę zeznawać szczerze że nic demonicznego nie dostrzegłam i że oskarżenie jest śmieszne. Zawsze można zażądać sądu bożego Eryk był by zapewne chętny do takiego pojedynku a wątpię czy Modecai ma kogo wystawić jako swego reprezentanta chyba że by zrobił to osobiście.
- To dziwny kraj. U nas w Absalonie nikt nie czapia się nieludzi czy innych takich. A to prawda, że twoja szefowa jest... no wiesz, witalna alternatywnie ? Nie wydaje mi się, ale rozumiesz chyba....
- Że jak ? - popatrzyła się na niego krytycznie zastanawiając się czy dobrze zrozumiała - Wampirem nie jest jeśli o to ci chodzi i jest całkiem żywa.
- Tak oczywiście, a po za tym uważam, że czyiś stan egzystencjalny to tylko jego sprawa. Nie gryź i nie bądź kołkowanym. - mamrotał - Liczę, że lord rozwiąże patową sytuację... choć mam pewne plany.
- Jakie konkretnie ? - zapytała czując że jego plan może źle się skończyć.
- Proszę się nie kłopotać.. ja trzymam rękę na pulsie!. Chyba.
- No właśnie widać po twoich oczach...
- Nie doceniłem inflacji... Brzmisz jak moja średnia siostra
- Zgaduję że to była ta ostrożna i rozsądna ?
- W pewnym sensie... zastraszyła wszystkie gildie, aby mnie nie przyjmował... po za jedną
- Aha... Urocza... - westchnęła stwierdzając że po dobroci nie zrozumie sytuacji - Mam nadzieję że wiesz co robisz. Bo Mordecai był gotowy na miejscu wymierzyć karę wyłupienia oczu i obcięcia dłoni gdybym go od tego nie odwiodła. Więc nie chciał byś go sprowokować. Prawda ?
- Trzy razy mnie nie zjedzono, a raz nawet impy chciały mnie.... Ale nic mi nie jest więc sobie poradzę.
- Po prostu nie rób nic głupiego... - skomentowała stwierdzając w duchu że trzeba będzie poprosić Raimiel by miała go na oku.

~~*~~

Elphira stwierdziła że należało się przygotowywać do wyjazdu do Dreadwood ale wpierw musiała się upewnić czy Rachenys jedzie z nimi wyglądała na dość przygnębioną i mogła się dziwić ale nawet się o nią zaczynała martwić.
Gdy Elphira otworzyła drzwi, znalazła się w apartamencie wynajmowanym przez arystokratyczną rodzinę. Nys siedziała na łóżku z baldachimem, cała owinięta w koc, tak że tylko oczy było widać. Nigdzie nie widać było Vermitraxa.
Już od progu mogła stwierdzić że coś jest wybitnie nie tak pupilka nigdzie nie było widać zaś szlachcianka wyglądała jak by chciała się zapaść pod ziemię.
- Nys, co się stało ?
- Nie patrz na mnie. Jestem potworem. Jeden z tych żebraków mnie zaraził ! – jęknęła.
- Jest aż tak źle ? - spytała już wcześniej miała pewne obawy że szlachcianka mogła się zarazić po pocałunku ale jednak i tak była to nieprzyjemna niespodzianka. Trzeba będzie poinformować Hope i resztę - Możemy ściągnąć uzdrowicieli ... właściwie wybieramy się zaraz do Dreadwood nie wykluczone ze tak znajdziemy dla ciebie lekarstwo...
- Patrz ! - odkryła się. Wyglądała jak zwykle tylko na górnej wardze miała czarną plamkę. - A jak mnie nie uratują ? Jestem taka głupia... Teraz to już jestem zupełnie nic nie warta, prawda ? - zaczęła łkać.
"No rzeczywiście będę mieć koszmary." - stwierdziła w duchu jednak zachowywała kamienną twarz na przesadną reakcje szlachcianki, podeszła bliżej przyglądając się jej.
- Nie wygląda to tak źle, nie jest za późno na leczenie. I nie jesteś nic nie warta powinnaś się bardziej cenić, każdy popełnia błędy i głupoty lepiej się na nich uczyć. Jak nie znajdziemy tam lekarstwa to pozostanie nam liczyć że Eryk zostanie obdarzony łaską uzdrawiania wszelkich chorób. Poza tym jak uwolnimy twego ojca to on już znajdzie szybszy sposób. - zaczęła ją uspokajać i tłumaczyć przyjaznym głosem siadając na krawędzi łóżka.
- Nie nadaję się do niczego. Jestem tylko pseuomagikiem. Nikt mnie nie kocha ani nawet nie lubi. Dziwię się że mnie mnie zostawiono w rynsztoku abym umarła. Byłam piękna, a jestem szkaradna. Dlatego odmówiłaś mi w nocy.. Sofiia nawet na mnie nie spojrzy. Czemu mój brat jej nie kocha tylko tą głupią Hope?
- Ehhh... Ty chyba nie słuchasz co do ciebie mówię ale mam nadzieję że się nie wściekniesz za to co zrobię. OGARNIJ SIĘ ! - krzyknęła po czym wymierzyła lekkiego liścia dziewczynie po czym złapała ją za ramiona by się na nią patrzyła - Przestań pierdolić i użalać się nad sobą jak niedostosowana do życia panienka. Większość szlachcianek w twojej sytuacji zaraz by wpada w panikę i rozpaczała tak jak teraz na wieści o ojcu a sama ruszyłaś z nami by go szukać więc nie jesteś żałosna co najwyżej irytująca. Na pewno twój brat i ojciec cię kochają inaczej nie tolerowali by twoich wybryków i zachcianek ! Wciąż jesteś ładna nawet z tą krostą a jak mówię że tego tak nie zostawię to na pewno się postaram się pomóc jak mogę. Odmówiłam ci bo mam już kogoś a poza tym nie jestem chyba aż tak otwarta na idee luźnych związków. Co do Sofii to chyba nie zmusisz jej do czegoś czego nie chce.

W oczach arystokratki mieniły się różne uczucia. Złość, chęć odrąbania Elphirze ręki, pragnienie odarcia jej ze skóry, marzenia o tym, jak zemści się na wrogach, gdy zostanie boginią... lecz w końcu przez jej twarz przebiegł spazm i uśmiechając się szeroko objęła Elphirę.
- Kochana Elphirka ! Moja najlepsza przyjaciółka ! Jak wyzdrowieje to pójdziemy na miasto i wyprawię wam taaaaką imprezę !
Elphira przez chwilę przygotowywała się na wybuch szlachcianki jednak nic takiego się nie stało. Spróbowała oderwać ją od siebie odpowiedziała.
- To naprawdę miłe ale wciąż nie jesteś sobą... - po czym ponownie wymierzyła kolejnego liścia i zapytała - Teraz już się zebrałaś w sobie ?

Nys popatrzyła na Elphirę zszokowana a potem... A potem Poczerwieniała ze złości i skoczyła na Elphirę bijąc ją wściekle.
- Ty wredna jędzo ! Nienawidzę cię ! - zaczęła bić czarodziejkę. Rozległo się pukanie.
- Mogę Fejść ? - zapytał Tomas szczęściarz.
- Dobra widzę że wróciłaś do normy... - Powiedziała zasłaniając się rękoma - Możesz mi oddać jak się uspokoisz dobrze ? Nie powinnam cię bić ale nie byłaś sobą.
- Dobrze wiem co czujesz ! W duchu się radujesz, że będę brzydka ! Chciałam być miła, ale to słabość ! wrzeszczała Nys i dalej ją biła.
- Jest tu ktoś !? - Pytał Tomas.
Mogła się tego spodziewać odskoczyła od kobiety ogarniętej furią i zaczęła spłacać zaklęcie by ją uspokoić ignorując świeże siniaki.
Elphira rzuciła na Nys czar, który jednak nie podziałał.
- Fchocę! - zawołał Tomas. i wszedł. Na twarzy Rachenys pojawił się okrutny uśmiech. Nagle zaczęła poprawiać ubranie,
- Dobrze, że pan pukał... Rozumiem, że za dyskrecję Należy się panu nagroda, prawda Elphirko ?
- Tys co ? - zapytał Tomas.
- Ty i te twoje gierki... - Elphira przewróciła oczami - Jak ochłoniesz to będziesz mogła mi oddać bo przesadził teraz muszę porozmawiać z Hole i Aerionem o twoim " problemie".
- Oczywiście, Potem wrócimy do naszej rozmowy... Teraz odeśpię noc. - rzekła i poszła spać.

Jak powiedziała tak zrobiła Hope obojętnie przyjęła tę nowinę co najwyżej narzekając na to że musi spalić kołdrę...
Za to Aerion wyraźnie przejął się losem siostry i wyglądało że sam może dostać samemu ataku paniki. Był na tyle roztrzęsiony że chyba zignorował informację o jej kłótni z Nys.
Elphira zaś musiała zrobić dwie rzeczy. Dla własnego bezpieczeństwa i by nie ryzykować zarażenia pozbyć się sukienki która i tak była już trochę zmaltretowana po wyprawie, na szczęście miała trochę ubrań na zapas może ubierze spodnie dla odmiany...

Gorzej było znaleźć ochotnika który wybrał się by z nimi do Dreadwood oraz baszty, choć miała pewną osobę na myśli tylko czy się zgodzi ?

~~*~~


Elphira najpierw udała się do Gorszanga, aby spytać gdzie jest Rasi i jej brat. Okazało się, że są na podwórku, gdzie łuskali orzech, albo raczej Rasi je łupała pięścią a Use jej podawał.
- Dzień dobry. - zaczęła ostrożnie już jedną osobę do siebie zraziła i wolała tego nie powtórzyć - Słyszałam że wasze polowanie na impy było całkiem udane prawda ?
- W istocie, albowiem ta tu obecna Rasi niepokonana zabiła z cztery ! - rzekł Use skrzyżowawszy ramiona i stanąwszy na pieńku.
- Zapewne też słyszeliście o naszej małej wyprawie w poszukiwaniu Lorda Geriona ? - odpowiedziała przyglądając się młodemu.
- Tego dziadka ? Tak doszły nas słuchy o tej misji. - rzekł Use wyniośle.
- Właśnie powróciliśmy niestety bez owocnie i niedługo zamierzamy ruszyć do porzuconej baszty która jest ostatnim miejscem w którym może znajdować się pułapka.Tylko wpierw ruszamy do Dreadwood w celu załatwienia "spraw rodzinnych" Hope. Nys niestety nie może nam towarzyszyć więc zastanawiałam się czy Rasi ... i ty nie chcielibyście się dołączyć ? Oczywiście jeśli nie przeszkadzało by to w waszej pracy.
Use podszedł do siostry zaczęli rozmawiać ściszonym głosem, aż Use podszedł i oświadczył uroczyście.
- Zgoda, za pięćdziesiąt procent z łupów.
Elphira skrzywiła się słysząc jego propozycję.
- Wiem że Rasi jest zdolna ale ty co potrafisz ? Poza tym pięćdziesiąt procent raczej reszta się na tyle nie zgodzi...
- Beze mnie ciężko Rasi będzie się z wami dogadać... Dobra, bierzemy sześćdziesiąt procent !
Elphira westchnęła - A ile dostajecie w swojej ekipie ? Poza tym negocjacje nie działają w ten sposób...
- Dziesięć monet od impa, dwa miedziaki za szczura no i jedzenie i spanie.
- Co powiesz na dwadzieścia procent udziałów by było po równo ?
Chłopcu zaświeciły się oczy.
- Aż tyle? To ja mogę nawet gotować. Nie umiem, ale mogę !
Elphira uśmiechnęła się delikatnie po czym dodała.
- Wasi kompani nie będą mieli nic przeciwko że z nami wyruszycie ?
- No nie... Jak nas nie będzie za długo. Rikiel, Nikiel i Snailsmasz się pochorowali. Kiełbasy nie chcieli jeść tylko u gnolli się stołowali.
- Aha czyli jesteście uziemieni tak jakby i tak... - Elphi zaczęła się nad czymś zastanawiać - Znacie się na matematyce ?
- Oczywiście. Umniem liczyć do stu ! - rzekł Use dumnie.
- Dobrze... - w jej głosie dało się wyczuć wątpliwości miała nadzieję że dzieciaki nie będą się czuć oszukane gdy otrzymają swoją dolę.
 

Ostatnio edytowane przez Rodryg : 19-05-2015 o 21:30.
Rodryg jest offline  
Stary 21-05-2015, 14:51   #304
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Po zebraniu zapasów na podróż do miasta Występku i Bogactwa. Kires przyglądał się nieufnie koniom Ravenwood, które z zaciekawieniem obserwowały muła, na którym jeździł i który transportował jego dobytek. Był miły dla śniadoskórych, póki Rasi nie zdjęła na chwilę opaski. Wtedy wysforował się do przodu. Był bardzo przygnębiony i milczący. Aerion wydawał się za to roztrzęsiony i także niewiele mówił. Za to Use nie milkł nawet na chwilę. Gdy tylko zdał sobie sprawę, że podrużuje z awanturnikami wypytywał ich o wszelkie przygody.
- Zabił pan Eryk smoka? A pan Airyd okrada bogatych i rozdaje biednym? Czy pani Elphira potrafi latać - Zasypywał ich pytaniami. Także dużo wody pił, przez co wóz musiał się zatrzymywać aż osiem razy. Tymczasem Rasi głównie szyła. Jasne nuciła zadowolona. Podróż przebiegała nadzwyczaj spokojnie i po sześciu godzinach dotarli do Dreadwood. Elphira zauważyła, że w mieście przybyło budynków, oraz smrodu na co zapewne wpływ miał upał, jaki nastał po burzy. Był wieczór, ale śliski odór nadal spowijał pełne ruder miasto. Zobaczyli cukiernię, na widok której Usemu mało nie wypadły oczy i sklep ze zwierzętami "u Zonka". Do tego pojawiło się coś na kształt dobrej restauracji "Młot i Tasak" prowadzonej przez krasnoludy i bar "Specjały u Zonka". Ttą ostatnią polecali Use i Rasi oraz Kires. Ten ostani udał się do tego Ho Telu. Za

Królestwo Radości przyciągało więcej gości niż Klejnot. Jego właściciel siedział na balkonie groźnie przyglądając się interesowi prowadzonemu ,przez gnoma. Rasi zasłaniała oczy bratu, gdy byli obok obydwu przybytków. Mniej więcej na środku miasteczka rozłożono scenę. W tej chwili Mary Jane pomachała do nich i przerywając rozmowę z krasnoludem. który wglądał jak jedna wielka plątanina blizn ubrana w kosztowny kostium godny arystokraty.
- Czeeeść. Co tam u was? A Forakila widzieliście? Komik przyjechał, na występ przyjechaliście, cooo? - zapytała zataczająvc się.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 21-05-2015, 15:09   #305
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Podróż upłynęła Erykowi bardzo przyjemnie szedł na piechotę obok wozu i dyskutował sobie z chłopczykiem - Nie, ale planuje zabić smoka! W okolicy podobno jeden się pojawił, ale najpierw muszę zdobyć magiczny miecz odnaleźć smoczydło i upewnić się, że jego serce jest czarne i niegodziwe, bo jako święty wojownik nie przystoi mi mordować niewinnych istot - Wyjaśnił dzieciakowi podczas podróży bardzo polubił Usego jego relacja z siostrą zdawała się paladynowi urocza.

Nie przestraszył go brak oczu u milczącej dziewczynki napatrzył się już na tyle dziwactw, że mało, co robiło na nim wrażenie.

- Witaj o Piękna! Jeszcze ich nie widzieliśmy, ale mogłabyś nam powiedzieć gdzie możemy ich znaleźć? Bo dla pana Folkira mamy przykre informacje o jego siostrzenicy, której trzeba pomóc a kuglarzowi przywieźliśmy kilka czerepów na wymianę, więc jest interes do zrobienia - Rzekł radośnie.

- O! Panie Kires! Zaczekajcie chwilę! Skoro idziecie do hotelu to moglibyście oddać zwój liny poszukiwacze przygód? Bo musieliśmy go od niej pożyczyć żeby związać pijaną Nys ostatni raz jak tu byliśmy - Poprosił.

- Hej Use chcesz zarobić parę miedziaków? Pobiegłbyś zawołać mi tu takie dziwne trochę nizioły? Prowadzą farmę świń a ja mam zwłoki potwora, które mógłbym im sprzedać jak chcesz to możesz się przejść z siostrą a my w tym czasie pozałatwiamy inne sprawy - Jeżeli się zgodzą to Prostaczek im wyjaśni jak dojść do fermy.
 
Brilchan jest offline  
Stary 23-05-2015, 15:41   #306
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Mary Jane wybuchła głośnym śmiechem, który rozbrzmiał w całym mieście
- Piękna! Nie no, takiej gadki to żem ja nie słyszała jakem żywa, co nie bil
- Prawda - krasnolud pokryty bliznami podszedł do nich. Miał kompletnie doń niepasującą falistą fryzurę i utrefioną brodę. Ukłonił się nieporadnie a potem rzekł.
- Jestem Dziki Bill Hatchet, no i ten tego do usług
Elphira i Eryk rozpoznali to nazwisko. Należało ono do sławnego bohatera. Elphira miała kilka książek, które ponoć sam napisał… Ponoć.

Gdy use usłyszał o potworze zmarszczył brwi
- Ale co ma potwór do świń - zapytał nie rozumiejąc. Rasi jednak pobladła i udała się w boczną uliczkę, jej brat po chwili także poszedł za nią. Gdy wracali, jakiś pihany i śmierdzący mężczyzna starał się zaczepić bezoką, ale ta złamała mu rękę, a Use poprawił kopniakiem.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 23-05-2015, 20:00   #307
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Elphira skierowała się do pokoju w końcu trzeba było przygotować się do wyjazdu a także pozbyć się swoich ciuchów co robiła żalem. Mogła spróbować je "oczyścić" swym zaklęciem ale kto wie czy by to podziałało ? Wolała nie ryzykować zarażenia zwłaszcza że była to dość paskudna choroba i mogła się roznieść zaś sama w młodości też nie cieszyła się wybitnie dobrym zdrowiem. Tak więc ubrania podróżne szybko podążyły w ślad za pościelą która miała kontakt z chorą Nys. Na szczęście miała inne ubrania podróżne które rzadko nosiła ale w takim miejscu jak Dreadwood mogą się przydać. Szybko więc przywdziała wygodne spodnie podróżne, koszulę i skórzany kaftan na wierzch. Być może taki strój pomoże jej uniknąć niepożądanej uwagi ze strony co niektórych typków kręcących się po Dreadwood Choć strój leżał na niej całkiem dobrze to stwierdziła że prawdopodobnie czas najwyższy zakupić ubiór lepiej przystosowany do takich eskapad jak ostatnia.

Kierując się do drzwi westchnęła ciężko sama się dziwiła ale naprawdę miała wyrzuty sumienia po tym co zaszło z Nys o jeden policzek za dużo po powrocie zamierzała ją przeprosić jak i dać się spoliczkować w ramach rewanżu. Choć obawiała się że szlachcianka z przerostem ego może uznać to za nieadekwatne przeprosiny...

Przynajmniej tym razem droga do "miasteczka" upłynęła im w spokoju zaś Use nawet poprawił jej humor swymi pytaniami.
- Jeśli któregoś dnia wyśnię sobie fruwanie i zbudzę się ze świadomością że potrafię latać to na pewno cię o tym poinformuję. - odpowiedziała na pytanie uśmiechając się do chłopca.

Dreadwood rozrosło się od ostatniej wizyty ale zaczęło też śmierdzieć niczym jątrząca się rana na powierzchni Ustalav zresztą za to można było uznać gdy otwarcie czczono tu Matkę Potworów i Pana Zabójców... Wciąż się dziwiła jak można było tolerować takie "sąsiedztwo" choć wyglądało że miasto próbowało się też ucywilizować skoro dostrzegła normalną cukiernię i restaurację oraz hotel więc może jeszcze była nadzieja dla tego miejsca ? Wyglądało tez na to że interes Salingera wcale nie radził sobie tak dobrze co w pewien sposób ją cieszyło zresztą przybytek Owensa jak by to dziwnie nie zabrzmiało wyglądał na bardziej cywilizowane i ekskluzywne miejsce niż jego konkurenta mimo że był to tylko burdel.
- Tak właściwie to rozsądnie jest zostawiać ciężarną w takiej okolicy ? - spytała się Kiersana zaś gdy wspominała o okolicy skinęła podbródkiem w stronę świątyni Lamasthu...

Wyglądało na to że ich kuglarz nekromanta wcale nie był pierwszym lepszym "komikiem" skoro na jego występ poczyniono takie przygotowania. W głowie zaczęła układać plan, wpierw odzyskać głowę Lorda Ravenwooda potem popytać o nowiny w mieście i przy tej okazji wybadać kim dokładniej jest ciemnoskóry elf pracujący dla Salingera i czy dało by się z nim porozmawiać bez wiedzy jego szefa.

- Em ta przykre wieści tak... - wymamrotała gdy Eryk przywitał się z Mary Jane a ta wspomniała o Forakilu. Gdy podszedł do nich towarzysz kobiety Elphira trochę się ożywiła i wypaliła bezmyślnie.
- Znaczy ? Wy naprawdę jesteście Jane i Bill jak z tych powieści ? Czytałam o waszych wyczynach !
 
Rodryg jest offline  
Stary 25-05-2015, 17:43   #308
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
- No, trzeba przyznać że mała jest zdolna ale lepiej przejdźmy trochę dalej zanim straż się nami zainteresuję chodźcie dzieciaki! - Zawołał należało się stąd zmyć bo nie wiadomo czy gościu ze złamaną ręką nie miał tu jakiś kumpli.
- Cieszę się że takiemu Prostaczkowi udało się poprawić wam humor, rozumiem że kuglarz jeszcze nie przyjechał ? A jak go zobaczycie to powiecie mu że udało mi się zdobyć kilka łbów które go pewnie zainteresują ? W sensie że jest interes do ubicia - Poprosił
- Straż? Gdzie co się stało? - Eryk wyrwał ją z zachwytu.
- Rasi złamała łapę jakiemuś gościowi co chciał ją zamachać dobrze zrobiłaś źeś ją wzięła na wyprawę ma dziewucha energię! - Ucieszył się paladyn.
- A po pysku nie mogłaś dać? - Spytała po czym się poprawiła - Może lepiej jednak nie bo jeszcze by był trup.
- Może lepiej tu nie stać, jeżeli nie ma sztukmistrza od gadających łbów to lepiej odwiedźmy świątynie i nizioły ?
- Zaproponował.
- Nie wolno zaczepiać Rasi niezwyciężonej! - zawołał Use uroczyście. Potem odezwał się się Bill
- A ja tu żem przyjechał... bom tak se rozerwać się chciał, i tego no... do książki budulca zbieram. Zaczęto ustanawiać krzesła
- Zajmować miejsca! Niedługo pokaz czarnego humoru się rozpoczyna. - wołał chorobliwie blady młody mężczyzna
Elphira otworzyła usta ale zaraz je zamknęła stwierdzając że mają coś do zrobienia i nie było okazji na zachwyty i autografy.
- To ten kuglarz czy jego asystent?
- Ja tam sądzę że warto by było odzyskać głowę Lorda przed przedstawieniem bo się Panienka Hope obrazi za taki wstyd ale nie wiem czy nie za późno
- Eryk westchnął - A jeżeli spróbujemy przerwać to nas tłum zlinczuje i nic nie załatwimy
- No się cholera porobiło... - westchnął Airyd

- No tak jakby asystent. Pierdoleni, w żyć niedorżnięte - bil splunął [i] A lalu... znaczy się miła panna chce zrobić? Czyjegoś łba szukacie - zapytał Bil
- Wpierw to się dowiedzmy co nieco o tym całym "komiku".
- A przyjeżdża tutaj co dwa tygodnie. Kłuci się z trupimi łbami, ma vode... takie tańczące szkielety co rzucają kośćmi i takie tam... Taki trochę devianterant z niego
- rzekła Mary
- Taniec makabra śmierci w pełnej krasie- - zauważył łotrzyk

- Czyli nekromanta? Te łby są świadome skoro gadają czy też ustawione to? - Spytała czarodziejka.
- A bo ja wiem? W dawnych czasach, to ja tych odgrzeb trupów rzem rąbał Jak Alkmara czarnego, co go na dwoje żem rozsiekł jednym cięciem
- Myślicie że da się z nim pogadać czy już nie mamy szansy przed przedstawieniem ?
- To się musicie śpieszyć - odparła Mary. Use przyglądał się Bilowi, ale wzruszył ramionami.
- Ale jak kogoś w zombie zmieni? Jak wtedy.. cokolwiek zrobimy - zapytał chłopiec.
- Gdzie go znajdziemy? - Spytała jeszcze. Elphira.
- Nie zmieni Jestem Świętym Mężem i chroni mnie łaska Bognini więc krzywdy nam nie da rady zrobić a i nie będzie miał ku temu powodów bo my nie wrogo tylko w interesach - Puścił do chłopaka oko i uśmiechnął się żeby go uspokoić
- A Rasi jeszcze mówiła, że jak niie będę mył zębów i za uszami, to zmienię się w ghoula. Paladyni nie muszą się myć - zapytał chłopiec zaciekawiony. Rasi dawała jakieś dziwne znaki Erykowi.

- Ależ twoja siostra ma racje! To ty nie wiedziałeś że stąd się biorą guhole ? A trzeba myć się bardzo często najlepiej codziennie bo jak się nie myjesz to właśnie największe zainteresowanie nekromantów budzisz - Miał nadzieje że Dziedziczka wybaczy mu to drobne kłamstewko w końcu mówił to dla dobra dziecka.

Drużyna udała się do wozu zaprzężonego w pomalowane na zielono woły. Konstrukcja była ogromna, jak mały dom.
- Nie przeszkadzać - wrzasnął ktoś głośno

Walne zgromadzenie bez stołu
- Panie Sztukmistrz Pan żeś zabrał czerep mojego krewnego! Ale jako, że doceniam Artystów to zamiast się wkurwiać i grozić wam mieczem to żem przywiózł ze sobą łby interesujących potworów które żem ubił jako potężny i bohaterski Paladyn! Mam tu ogra który napadał na kupieckie wozy, szalonego Derro naukowca, Strachulca faceta który lubił się przebierać za kobietę! A za te ciekawe indywidua chcę odzyskać czerep Lorda Ravenwooda- Zawołał Eryk.
Drzwi się otworzyły i stanął nich niski i gruby mężczyzna. Był ubrany na czarno a na twarzy miał rozmazany makijaż.
- Spierdalać, bo Gabem poszczuję! - wrzasnął.
- Mistrzu mamy... potrzebujemy przywołać ducha, aby dowiedzieć się gdzie nieboszczyk schował testament. Inaczej dojdzie do wielkiej schizmy w rodzinie!! Może nawet trzeba będzie wskrzesić nieboszczyka, aby nie doszło do schizmy! -Airyd kłamał jak najęty
- No i mógł by pan rzucić okiem na to co panu oferujemy chyba była by to uczciwa wymiana. - dołączyła się Elphira do wymiany zdań coś czuła że będzie jednak trzeba zastosować mniej przyjemne podejście do tego jegomościa i jak zwykle padnie na nią.

- Testament mówicie... Lepszy Czerep ożywiony w garści niż setka łbów leżąca przy drodze. Pa! - szykował się do zamknięcia drzwi.
Airyd spróbował włożyć stopę między drzwi, aby nekromanta nie mógł ich do końca zamknąć
- Próbowałem po dobroci to teraz cię zabije potworny nekromanto! - Eryk straciwszy cierpliwość wyciągnął miecz gotów zabić kuglarza lub porąbać drzwi za którymi tenże chciał się ukryć

Elphira westchnęła po czym rzuciła śmiercionośne spojrzenie w stronę Eryka dając mu do zrozumienia by schował miecz albo naprawdę szlag ją trafi po czym ten sam lodowaty wzrok przeniosła na mężczyznę. Wyglądała jak by miała krzyknąć ale za miast tego przemówiła śmiertelnie poważnym tonem.
- Pan tu wróci... albo pozwolę memu znajomemu poszerzyć jego kolekcję o kolejny czerep tym razem pański. A to chyba by nie było panu na rękę prawda ? Przychodzimy do pana jak ludzie kulturalni i uprzejmi jednak pan nas traktuje jak śmiecie. Może bym się nie przejęła takimi wyzwiskami maluczkiego człowieczka jednakże sprawa ta jest śmiertelnie poważna zaś pan wyczerpał zapas naszej uprzejmości. Dlatego już nie proszę tylko informuję odda pan nam szczątki nieboszczyka albo skończymy rozmowa i zaczniemy działać. Może wtedy coś do pana dotrze skoro uprzejmość, kultura i uczciwa wymiana pana nie interesują ?!
Nekromanta pobladł i skrył się w wozie. Nagle otwarły się drzwi i grubas czymś rzucił. Była to głowa należąca do pięćdziesięcioletniego mężczyzny o krótkiej brodzie, Był dosyć otyły, ale nadal całkiem przystojny. Wylądowała w błocie.

- Głowy zostawcie na progu! Nie chcę was już widzieć - mówił ze środka. Use przerażony wtulił się w siostrę.
- Fafhunku. - wydyszał łeb.
Elphira zamrugała gdy usłyszała stłumione wołanie o pomoc czerepu, po czym spojrzała z wyrzutem na Eryka i powiedziała jedno słowo.
- Wykrakałeś !
Eryk schował miecz po czym pośpiesznie podskoczył do ubłoconej głowy i spróbował ją oczyścić
- Spokojnie panie rycerzu... - Airyd poklepał Eryka po głowie
- Sir Nicolas? - zapytał niepewnie Aerion.
Głowa po oczyszczeniu jako tako wyglądała
- Kim jesteś... O cześć Aerion. Przyjechałeś z tatą i siostrą
- Powiedzmy - odparł rycerz.
- Ciekawe czy Hope się uciesz z tego że Lord jest tak jak by wśród nas czy też padnie na miejscu... - powiedziała słabo czarodziejka.
- Witam wasza Lordowska mość pracujemy dla waszej córki Panienki Hope zwe się Eryk Świętobliwy Prostaczek- Przedstawił się po czym podał gadającą głowę rycerzowi - A ty Aryid przestań mnie klepać po łbie niczym jakiegoś cholernego psa albo dziecko tylko pomóż mi rozładować zapłatę! Powinniem tego przeklętego nekromante puścić z dymem za to jak traktował Jaśniepanuczka Revenwooda ale słowo rzecz święta i umowy dotrzymać trzeba!
- Wy ją dłużej znacie... -przypomniał kitsune cofając rękę z głowy Prostaczka.
- O co u mojej Córki? I u dziewczyn? Raimiel, Sisi, Fero Ghrg i reszty? Muszę ja ostrzec. W ziemi jest metal, który zmienia ludzi w trupy. Salinger... on mnie zabił i dybie na mój dwór! Szybko - krzyczał nieumarły, a Use drżał.
- Metal zmieniający w trupy? Dzieciaki mają się aż za dobrze... -skwitował łotrzyk
- Pana córka prowadzi zajazd w Dworku, wszyscy mają się dobrze jakieś szeptacz próbuje odebrać jakieś trupi kijek waszym gremlinom z chatki. Ale proszę się nie martwić Lordzi mój wszystko mamy pod kontrolą- Powiedział Eryk - Niech Pan nie straszy biednego Use! To dobre dziecko a pan straszy chłopaczka swoją nerwowością! Rozumiem że jest Pan nieszczęśliwy ale to żadne usprawiedliwienie - Upomniał głowę.
Następnie zabrał się za wyładowanie czerepów z wozu pod drzwi przeklętego nekromanty mamrocząc coś pod nosem o "sercu płonącym świętą furią".
- Salinger próbował naliczyć dług ale jego wierzyciele spotkali się z "twardą" odmową jeśli wie pan co mam na myśli. Tylko zgubiliśmy Lorda Geriona utknął w tym portrecie na którym był czarny smok i teraz poszukujemy lokalizacji jego więzienia... - Elphira dodała szersze wyjaśnienia do tego co powiedział Eryk.
- A Kostur Głodu. To potężny artefakt stworzony przez grópę wrogów Tar Baphona, który naśladował moce jeźdźców apokalipsy. Smok to chyba wredne bydle, jedno z naszych dawnych sług. Skrzynka.. to taki półplan, dosyć straszny ponoć. A chłopca, przepraszam ]
- On chce zjeść mi t-twarz czy ukraść ciało ? - Use drżał.
- On ci nic nie zrobi. - Elphira zaczęła uspokajać chłopaka po czym zwróciła się do głowy - Lord raczej nie wie gdzie dokładnie jest ta skrzynia ? Bo sprawdziliśmy cmentarz i domek myśliwski bezowocnie została nam tylko baszta chyba że jest jeszcze jakieś inne miejsce o którym nie wiemy...
- Spokojnie młody to tylko ożywiona głowa miłego szlachcica nie zrobi ci krzywdy gwarantuje to jako paladyn. A jak będzie chwilka to wymyślimy coś żeby mógł latać!

- To pewnie ta baszta. Jest przeklęta a jej właściciel by wyznawcą Asmodeusza. Spodziewajcie się diabłów i takich tam.
- TAK! Dziękuję ci DZIEDZICZKO!
- Eryk mało nie posikał się ze szczęścia.
- Przynajmniej nie upiorów, trupów, gremlinów i takich tam... - skomentowała pod nosem Elphira - To co teraz ? Szybki powrót do dworku ? Raimiel poprosiła mnie o drobną przysługę by dowiedzieć się czegoś o ciemnoskórym elfie pracującym dla Salingera... W sumie to wciąż musimy uważać bo się może zainteresować faktem że Lord jest nie do końca martwy i może go obciążyć swymi zeznaniami...
- A ty jesteś z TYCH... - rzekł Nicolas - Upiory pewnie też są, a coo u gremlinóww? - pytał Lord a Use przestał drżeć i zaczął się przyglądać Lordowi.

- Tak właściwie to nie wiem czy powinniśmy oddać te łby kuglarzowi chyba nie wypada bo widać że nie tylko animuje ciało ale ściąga też ducha zmarłego... - dodała po chwili namysłu czarodziejka - No i jeden to brat Muffinka to chyba wypadało by go pochować zaś z Krwawym cóż Szeptacz może go rozpoznać w czasie występu i przepytać o to czemu jest nie do końca żywy i o tym dlaczego zwiódł.
- Ano racja on był dla nas nie miły to nie zasługuje na łaskę jaką chcę mu wyświadczyć - Prostaczek wygrzebał ze słoja łeb ogra i rzucił nim o drzwi - No, to teraz jesteśmy kwita chodźcie jedziemy do niziołów sprzedać im półtuszę z potwora i zapytać się cze reflektują na nadgniłego zielonego. Przykro mi wasza lordowska mość ale potrzebuje pieniędzy żeby pomagać biednym będzie trzeba pana schować żeby Stalinger się nie zorientował że pan żyje.
Popatrzyła się na lorda i wyjaśniła.
- Gremliny dowiedziały się że są w Ustalav i że mogą być w okolicy zegarki mam nadzieję że to nie skończy się katastrofą...
- No mieczoseksualnych... Nie ważne... Ja idę gdzie chcecie, acz nie mogę się doczekać spotkania z córką... choć to będzie dosyć trudne

- Jeżeli ma Lord na myśli jeden z tych cudownych wojowników dobra i sprawiedliwości którzy podróżują i walczą ze złem gdy tylko jest ku temu okazja jedynie dla chwały ich patronów i dobra niewinnych to tak macie racje jestem jednym z tych. Ale proszę się nie martwić jestem tolerancyjny z początku planowałem was zabić ale teraz to widzę że wy i wasza rodzina to dobre duszę które zerwały z niecnym dziedzictwem przodków stąd pomagam waszej córce- Wygłosił.
- No... mniej więcej.
- To jak wy będziecie ułatwić sprawę z niziołkami to ja spróbuje może zasięgnąć języka na temat tego co dzieje się w okolicy oraz o tego elfa. - zaproponowała Elphi.
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 11-06-2015 o 21:43. Powód: Potrzeba było dokleić tekst po [B]Walne zgromadzenie bez stołu[/B]
Guren jest offline  
Stary 27-05-2015, 20:24   #309
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Elphira udała się na aby zbierać informacje, a Eryk na farmę Zonków. Podmieniona wypytywała miejscowych o drowa, ale ci w większości milkli, gdy dochodziło do szczegółów dowiedziała się tylko, że nazywa się Krolian i jest w mieście od półroku.
Zonk zaproponował im w zamian za zezwłok świński łeb, a jak im się nie podoba, to ze skargą muszą się udać do Zoka.
Tymczasem W Restauracji krasnolud zwany Grzmotem popijał piwo i słuchał wynurzeń swoich rodaków.
"Hej hej my j ssesteśmy krasnoludy, wypruwamy orkom dudy
Hej hej ho! Na gobliny mamy kliny bo sukinsynów nie lubimy"
Nagle obok przeszła banda gnoli głośno się śmiając.
"A gnole wszyskie na tym padole weźmie i utopimy w smole" Śmiechy byłyy głośne i wesoł2e.
Nagle do restauracji wszedł piękny półelf w jedwabnych szatach o srebrnobłęktnych włosach. Ponuro skulił sdię w w rogu pomieszczenia ni3ezważając na gniewne spojrzenia ludu gór.
Po chwili do środka wszedł groźnie wyglądający ciemnoskóry ef, i podzedł do mieszańca.
Baron Zonk chce ciebie - warknął
- A ja nie chcę tego spaślaka
Ciemnoskóry uderzył go i powiedział słodko.
- Gdyby nie to, że zarabiamy na twojej ślicznej buzi, to już dawno bym ci wyciął twarz. Bądź miły, albo sprzedamy cię Valdowi Palownikowi - wyciągnął półelfa z redtauracji.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 28-05-2015, 14:18   #310
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Był ubrany w schludny, zielony strój z lnu. Na piersi błyszczała łuskowa zbroja. Przy nogach krzesła trzymał ukochany bojowy topór, którego od czasu do czasu głaskał z czułością. Na kolanach pieczołowicie trzymał zdobny hełm z rogami i kasztanową, długą kitką z włosia. Widać było, że jest dumny ze swojego małego dobytku.
Na stole, przed sobą, uzbierał całkiem pokaźną liczbę pustych kufli po piwie. Choć wokoło jego pobratymcy imprezowali, on spokojnie zajmował się samym sobą. Rozsiadłszy się wygodnie, głośno beknął od nadmiaru bąbelków. Od razu lepiej! Rozleniwionym wzrokiem rozglądał się po sali. Gdy nagle zobaczył wchodzącego półelfa. Aż podskoczył na swoim miejscu. Wyprostował się, pogładził po zadbanej i pięknie zaplecionej brodzie oraz podkręcił wąsa.
W końcu ukochana Shelyn się nad nim zlitowała i być może spoglądał właśnie na swojego potencjalnego klienta. Gdy po chwili do sali dołączył ciemnoskóry elf. Grzmot uśmiechnął się niczym psotny chochlik, który patrzy jak jakiś naiwniak wpadnie zaraz w zastawioną pułapkę. Taaaak, to był zdecydowanie dobry dzień dla jego interesów.
- Panowie. Na mnie już pora - mruknął pod wąsem, wstał dumnie i nałożył, zamaszystym ruchem, hełm. Długa kitka uderzyła krasnoluda po twarzy. Machnął głową w zdenerwowaniu lecz długie włosie ponownie pacnęło krasnala w twarz. Zdenerwowany złapał kitkę w garść i przerzucił ją na tył głowy. Rozejrzał się bojowym wzrokiem po okolicznych by sprawdzić czy nikt się nie śmieje z jego niezgrabności. Tym razem się udało, chyba.
Popatrzył w stronę półelfa i z przerażeniem stwierdził, że tego już nie ma. Ba! ciemnoskórego też ani widu. Szybko chwycił topór i lekko się tocząc skierował się do wyjścia, w międzyczasie mocując broń na plecach. Miał nadzieję, że nie zgubił swojego „obiektu”.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172