Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2015, 18:34   #126
Autumm
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
Soundtrack

[MEDIA]http://fc05.deviantart.net/fs70/i/2013/012/d/1/cyberpunk_2077_wallpaper01_by_romix44-d5r8g2z.jpg[/MEDIA]


Śmierć nigdy nie jest przyjemna. Może być jednak nadspodziewanie piękna; oglądana w zwolnionym tempie, czysta i syntetycznie doskonała, potrafi być estetycznie satysfakcjonującym obrazem, który na długo zapada w pamięć.

Specter wybrał dobrze; karabin sprawował się jak marzenie. Odrzut był na tyle niewielki, że wzmocnione ramiona agenta z pomocą sprzęgu poradziły sobie z korekcją ognia; srebrne smugi pocisków rozryły powietrze gorącymi tunelami, kiedy skondensowana w kształt kuli śmierć dogoniła stojącego przed nim cyborga. Metalowy człowiek był szybki, nieziemsko szybki; zanim palec agenta dobrze zagiął się na spuście, tamten spróbował uskoczyć w bok, zejść z linii strzału. Przy tej odległości i ciasnej przestrzeni nie miał jednak szans - Specterowi udało się umiejscowić w nim cały przedłużony magazynek, zwalając cyborga z nóg.

Przeciwpancerna amunicja rozerwała zbroję przeciwnika, strzaskała ramiona, rozwaliła płytę twarzy; android upadł, a właściwie osunął się po otagowanej betonowej ścianie, zalewając brud uliczki czarną falą płynów cieknących z podziurawionego ciała. Czy chciał coś powiedzieć, zrobić... Specter nie dał mu szansy. Puścił wyładowany karabin, sięgnął pod płaszcz jednym płynnym gestem. Sześć kul potem lufa Magnum dymiła ostrą wonią spalonego prochu, a głowa cyborga była tylko bezładną masą potrzaskanej elektroniki i czarnej, oleistej mazi. Widok powalonego, zdezintegrowanego wroga był dziwnie przyjemny... i nieprzyjemnie znajomy. Ale za późno było na wątpliwości, wyrzuty sumienia, jakąkolwiek zmianę. Podjął decyzję - taką, nie inną, konsekwentną i dla niego zrozumiałą. I do diabła z resztą!

Chciał przeładować karabin, rozejrzeć się, ocenić sytuację, kiedy Unreal wypuścił go ze swoich szponów - ale odkrył, że jego lewa ręka, ta, którą przyciskał telefon do ucha, zupełnie nie chce go słuchać, jakby była obcym, martwym przedmiotem. W słuchawce panowała cisza; dopiero kiedy echo wystrzałów umilkło, tak że Ted mógł usłyszeć swój ciężki oddech, z panującej po drugiej stronie ciemności zaczęły napływać kolejne słowa:

Kod:
01001010 01000001 01001000 01010111 01000101

A kiedy wybrzmiała ostatnia głoska kody, Ted Specter umarł. A raczej zniknął, bo trudno mówić o śmierci kogoś, kto właściwie nigdy nie istniał.

Fałszywe wspomnienia i sztuczna pamięć minionych zdarzeń osypały się z niego jak liście z zimowego drzewa, pozostawiając tylko nagą prawdę, szkielet tego kim, naprawdę był: maszyną. Nieprawdopodobnie skomplikowanym programem, który potrafił doskonale udawać człowieka, ale naprawdę nim nie był; sztuczną inteligencją wszczepioną razem z Unrealem i innymi ulepszaniami jakiemuś żołnierzowi, który niegdyś nosił to samo imię i nazwisko, a teraz pozostała tylko z niego pusta skorupa ciała, zamieszkana przez syntetyczną, napisaną od zera duszę - efekt tajnego wojskowego programu kreacji doskonałych morderców, nie znających strachu, wyrzutów sumienia czy niepotrzebnych ograniczeń płynących z kalekiej moralności.

Kod, słowo-klucz oczyściło go z tej iluzji, jak ogień wypalający niepotrzebne resztki. Stał się kimś... czymś innym. Lepszym? Wolnym? Nie wiedział. Ale był *sobą*, pierwszy raz po tak długim czasie. Ludzkie słabości i wątpliwości, efekt niedokładnej implementacji matrycy programu na dawną, słabą ludzką osobowość, odeszły jakby ich nigdy nie było. jego umysł był teraz czysty i jasny, jakby wybudził się nagle z długiego, narkotycznego snu, tym razem na dobre. Pozostawały oczywiście wciąż nie odpowiedziane pytania: kto? dlaczego? co dalej? Ale teraz... teraz znalezienie do nich wyjaśnienia nie powinno być żadnym problemem.

Przeładował broń, spojrzał bez sentymentu na ułożone pod dziwnym kątem zwłoki cyborga; głupiec chciał go powstrzymać i oto jak skończył. Telefon schował do kieszeni; miał graniczące z pewnością przeczucie, że słodki głos, który go uwolnił, usłyszy jeszcze nie raz na swojej długiej drodze... Skupiony i zdeterminowany, z Arasaką gotową do strzału, ruszył przed siebie, w głąb Dystryktu.

***

Czekali na niego. Czekali, tłum metalowych postaci, ciał połączonych z plastikiem - półprodukty, już nie ludzie, jeszcze nie maszyny. Milczący tłum, otaczający go luźnym kręgiem. Arasaka kreśliła czerwone celowniki na czekających na śmierć głowach, których ręce zaciśnięte były na wszystkim, co mogło zadać ból - kijach, rurach, nożach, mieczach. Niektórzy mieli pistolety; gdzieś na dachach przemykały smukłe sylwetki z długimi lufami karabinów szturmowych.

Specter stał na środku, otoczony tą milczącą, groźną masą. Miał przy sobie kilka magazynków, granaty... ale to było o wiele za mało. Mógł walczyć - jak długo? Ilu mógł zabrać ze sobą? Dziesięciu? Dwudziestu? Była ich tu setka, jak nie więcej, a z zaułków wciąż nadchodzili nowi. I tak tobie strony strony trwały w tym cichym, statycznym pacie - do chwili kiedy na jednej z wysokich ścian nie rozbłysł świetlisty hologram: twarz starszego mężczyzny w staromodnych okularach, ubranego w coś w rodzaju habitu ze znakiem krucyfiksu wpisanego w koło zębate na piersi. Agent skojarzył tą twarz w jednym przebłysku pamięci ze swego dopiero co odzyskanego życia: młodsze rysy, te same okulary, włosy jeszcze nie siwe, pochylające się nad nim w wojskowym szpitalu, gdzie wszczepiano mu nową duszę...

Mężczyzna kaszlnął i poprawił okulary, pochylając głowę, jakby czytał coś z niewidocznej na holo książki. Z głośników popłynęły z lekkim opóźnieniem jego powolne słowa:

- Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania; ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz...

A z każdym słowem tłum postępował bliżej.
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!
Autumm jest offline