Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2015, 18:41   #221
Jaracz
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
Valerius wypuścił z rąk niewielki magiczny pocisk, który bezbłędnie trafił w jednego szamana, który szczeknął głośniej. W jego zawodzeniu pojawiła się krótka luka, lecz powrócił do niego szybko. Wszyscy trzej coraz szybciej uderzali kosturami o ziemię, wywołując w całej zrujnowanej świątyni głuchy pogłos. Pozostałe koboldy nie były tak bierne. Dostrzegając maga wypuściły swoje strzały i zaklinacz poczuł jak dwie z nich ocierają się o jego ciało, pozostawiając rany i ból, ale na szczęście nie wbijając się w ciało.
Za to pocisk Bitaana odnalazł bezbłędnie swój cel i powalił go, zabijając go na miejscu. Jeden z łuczników zmiatał już przed paladynem, ale kolejny pojawił się w przejściu po lewej stronie od ołtarza, zaskoczony widokiem nacierających.

Kass i Maarin jak się okazało, zostały szybko zauważone. Przemykając między roślinami weszły bezpośrednio do świątynnego ogrodu. Pod stopami pojawiła się ziemia i trawa... i koboldy! Jeden szczekając bojowo rzucił się na Kass, która z trudem uchyliła się przed jego włócznią i jej własne ciosy nie sięgnęły już celu. Dosięgnęła ją natomiast strzała jednego z łuczników, zahaczając o ramię. Kapłanka w tym samym czasie miała swoje problemy. Zza ściany z przodu wychylił koboldzi czarodziej, którego widzieli wcześniej przed świątynią. Z jego rąk wyprysnęły dwa małe czerwone magiczne pociski i trafiły boleśnie w pierś undine, chociaż próbowała się przed nimi schować. Tuż przed tym zauważyła Lamię i jej wilka, przekradających się od lewej strony, zaraz za plecami koboldów.

Półork skinął Bayle'owi głową i ruszył raźnym krokiem wgłąb sali. Z początku trzymał się ramię w ramię przy paladynie, ale dość szybko wysforował się naprzód gotów doskoczyć do pierwszego przeciwnika jaki się nawinie.
Valerius zaś nie zamierzał odpuścić owemu zawodzącemu koboldowi. Widząc, że jest skupiony na asystowaniu oralnemu rytuału, zaklinacz skupił się właśnie na nim. Wycelował kuszę w stworka i wystrzelił. Na razie jego rany nie były dość poważne, by się nimi przejmować. Zresztą byłoby naiwnością ze strony zaklinacza, sądzić że wyjdzie z tej potyczki bez szwanku.
Magiczny pocisk został wystrzelony w kierunku “rozśpiewanego” kobolda, a Valerius sięgał już po bełt,by jak najszybciej pozbyć się owego chórku.. i przerwać rytuał. To było w tej chwili najważniejsze.
Bitaan chciałby już się rzucić do przodu i wprowadzić więcej zamieszania. Jednak koboldy wystarczająco dobitnie pokazały, że na nieduże odległości potrafią całkiem celnie strzelać i dźgać swoimi włóczniami. Dlatego został póki co za osłoną i wychylił się tylko na moment by wystrzelić kolejną strzałę - tym razem obierając za cel stworka pałętającego się przy ścianie, w kadzidlanej mgle.
Kapłanka krzyknęła z bólu, a przed oczami zamajaczyły mroczki. Spodziewała się koboldów z tej strony. Nie sądziła jednak, że koboldzi mag będzie miał w zanadrzu tak krzywdzące zaklęcie. Mając nadzieje, że przetrzyma jeszcze jedno takie zaklęcie wyszeptała słowa łaski ilmatera wzywające jego moc aby chronił ją przed złem. Dopiero wtedy ruszyła do przodu wprost na koboldziego maga.
 
Jaracz jest offline