Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2015, 22:57   #224
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Kass rzuciła się w kierunku wołającej Maarin, ale koboldy już zorientowały się co się dzieje. Łucznicy wypuścili strzały i jedna z nich dosięgła biegnącej kobiety, trafiając ją w bok. Ta krzyknęła i upadła w wysoką trawę. Stwory biegły już w stronę trójki dziewczyn, ukrytych częściowo za gruzowiskiem i ciągle stojącym fragmentem ściany. Dia strzeliła do szamana, ale to Lamia, wilk i Maarin zaatakowali nadbiegających. Istre trio niosące śmierć. Cios sztyletu zwiadowczyni prawie odciął głowę jednego z łuczników, pomiędzy których wpadła, a jej zwierzęcy kompan wgryzł się w gardło drugiego. Zaskoczony włócznik oberwał buławą kapłanki prosto w brzydki pysk. Kości trzasnęły, krew bryznęła, a stworzenie upadło martwe.

Muzyka Bitaana dodawała wszystkim wigoru. Dźwięki fletu przenikały do ich umysłu i świadomości, strach ulatniał się. Liczyło się zwyciestwo, o tym grał bard i jakimś sposobem pojął to nawet ogarnięty szałem umysł Alana. On i Harpagon zaatakowali szamanów. Pierwszy uniknął miecza strażnika, ale na drugiego spadli już we dwóch. Uderzony przez człowieka kobold zatoczył się i został ścięty wielkim toporem półorka, w którym coś poczuło satysfakcję na widok strumienia posoki i upadającego ciała. Pozostałe dwa koboldy rzuciły się do ucieczki, zaskoczony Bitaan zobaczył je nagle tuż obok siebie. Harpagon prawie nie poczuł jak kolejna strzała trafia go w plecy. Podstępny łucznik musiał ją wypuścić zanim zaczął zwiewać.

U pozostałych nie działo się już tak dobrze. Valerius zbliżył się do ołtarza i sięgnął do niego. za wolno. Albo za szybko. Dosięgła go jedna z przenikających poświatę błyskawic i odrzuciła boleśnie do tyłu. Uderzył w posadzkę trzy metry dalej. Bayle zasłonił się przed jednym z ataków, ale drugi sztylet sięgnął jego twarzy. Paladyn krzyknął i z hukiem i zalaną krwią twarzą upadł głośno na posadzkę. Elin także krzyknęła, wyzwalając się spod zaklęcia szamana i zaatakowała. Jej miecz sięgnął ciała wroga, ale za słabo, bo ten wywijając się przed kolejnym ciosem rzucił się do ucieczki. szarawary jego stroju płynęły w powietrzu podobnie jak on sam, sprawiając wrażenie jakby prawie nie dotykał podłogi.

- Biegnijcie do reszty - undine rzuciła się do nieprzytomnej kobiety. Myśli o Sharess gdzieś umknęły gdy tylko zobaczyła padającej na ziemię Kass. Na powrót nauki i upór Ilmatera zagościł w umyśle młodej kapłanki. Na jej ustach już formowała się inkantacja. Uklękła pospiesznie kładąc dłoń na twarzy ciemnoskórej. Iskierki magii zaświeciły delikatnie na ranach zatrzymując krwawienie. Te się jednak się nie zagoiły. Choć jej się to nie podobało będzie musiała ją na razie pozostawić w takim stanie. Póki nikt jej nie zabije będzie stabilna i nie umrze. Pospiesznie wstała i zasłoniła niedbale trawą nieprzytomną.

Bitaan zawsze był oportunistą, a teraz za sprawą uśmiechu Shelyn, okazja biegła wprost do niego. To oznaczało, że ponownie wpadł na łono jej łask i nie mógł teraz tego zmarnować.
Przestał grać. Spod szaty wyciągnął bułat płynnym ruchem mierząc w przebiegającego obok kobolda. Ostrze na wysokości łba stworka powinno skutecznie zniechęcić go do dalszego żywota. Jednocześnie bard otworzył dziób i kontynuował swoją pieśń oblekając ją w słowa, które ułożył wcześniej. Nie mówiły o bohaterskich czynach, lecz o miłości. Tengu dedykował utwór swej pani oraz duchowi tego miejsca. Sama melodia i tkwiąca w niej magia dalej pobudzała towarzyszy do działania. Nie musieli nawet jej rozumieć, a nawet wsłuchiwać się w znaczenie słów. Dla nich, sylaby stanowiły kolejne nuty na pięciolinii potyczki. Miały wskazywać rytm oraz szybkość uderzeń.

Gdy cię nie widzę pani moja
Tęsknota choć silna łoża nie ogrzewa
Więc biorę niewiastę w swe ramiona
Dotyk jej ust - pocałunków ulewa…


Wróg uciekał, a instynkty w półorku krzyczały, by gonić ofiarę. Zatopić ostrze w jej plecach. Zabić. Bez wahania zostawił rannego Harpagona i rzucił się w pościg. Przeskoczył nieprzytomnego Bayle'a, nie racząc go nawet drugim spojrzeniem. Był szybki, a ofiara wyglądała na ranną i przestraszoną. I już wkrótce martwą.

Zaklinacz zaklął pod nosem czując wzbierający w sobie gniew. Ból i zawiedzione nadzieje obudziły w nim pokłady furii, które… ujawniły się w postaci ognia wystrzeliwującego z jego dłoni niczym promień w kierunku przyczyny wszystkich tych krwawych wydarzeń. Czarownika, którego sztylety powaliły Bayle’a.
Po czym ruszył w kierunku Bayle’a. Valerius miał przy sobie mikstury leczenia ran i akurat sytuacja była odpowiednia, do ich użycia. Zamierzał jedną z nich wlać w usta paladyna.
 
Asderuki jest offline