Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2015, 01:46   #132
TomBurgle
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Noc była coraz bardziej dziwna.
Wędrował przez wielobarwny, jesienny ogród otaczający rezydencję. Nocne barwy, rzecz której normalny człowiek nigdy nie zobaczy. Do tego to oleiste uczucie, jakby cały miał na sobie warstwę jakiegoś tłustego płynu. Wiedział co to: płaszcz niewidzialności uprzejmie zarzucony przez Malkaviankę. Ale nie mógł nie pomyśleć...może to przez to uczucie Nosferatu czuli się tacy zbrukani?
Niczym zmarszczka na jeziorze na które spadł liść nadpłynął dźwięk z końca ogrodu. Ktoś w pośpiechu uciekał w stronę płotu. A razem z nim odsuwało się to widmo szalejącej Bestii, przyczajonej do skoku i gotowej zrobić wszystko byle uciec od śmiercionośnego ognia.

-Kto tak hałasuje? - zirytował się Greg - Johann, ktoś nam ucieka. Musimy go dogonić!-
-Nie będziemy nikogo gonić. W ten sposób będziemy grali według ich reguł, zmniejszając własne szanse. Idziemy w drugą stronę - Skarcił go wiking
-Daj spokój! Trzeba złapać srokę za ogon! - rudzielec zaczął biec za uciekającym. Przebiegli ze 100 metrów, po czym młodzieniec się zatrzymał.
-Przestał uciekać. Włączył niewidzialność? Nie mogę go wykryć! - głośno szeptał


Z tego miejsca w oddali było widać płot, a ci co mają bardziej wyczulone zmysły mogli dostrzec wskakującą na niego postać ubraną w żółty uniform.
-Koniec tego dobrego. Idziemy! - tym razem Johann spojrzał niesfornemu potomkowi w oczy, a ten posłuchał bez dyskusji - Jak chcesz go gonić Morgan, to zrób to sam. Z dziećmi nie będziemy go gonić.-
- Osobiście wolę uciekać w swoją stronę niż kogokolwiek gonić. - wzruszył ramionami - Myślisz że to ten który zagrażał nam w środku? -
- Nie zagrażał nam w środku. Zagrażał nam na zewnątrz-
- Wiesz coś więcej niż można wyczuć, nawet naszymi zmysłami. To nie był...?
[...]
- Twoja pozycja w obecnej sytuacji jest...skomplikowana, Johannie. Pomiędzy wszystkim co miałem okazję uświadczyć że powiedziałeś lub zrobiłeś wciąż czegoś brakuje.-
- Mniej skomplikowana niż jeszcze wczoraj. Mam kilku wrogów mniej. I to bez ruszania palcem - uśmiechnął się - Zawsze czegoś brakuje, tego jednego pasującego kawałka. Albo układanka jest już cała a wciąż trzymasz jeden klocek w ręku. Niedługo wszystko zrozumiesz Morganie. Umiesz mnie rozpoznać, prawda? Znasz sposób w jaki układa się aura szaleńców? Myślę że ktoś będzie próbował się pode mnie podszyć i mnie wrobić. Ale co tam, moje drobne problemy, nic w porównaniu do tego co było dawniej - uśmiech zniknął - To jak, gonisz go? Czy idziesz ze mną? Mogę chwilkę zaczekać jeśli chcesz ostrzec tych w środku -
- Ostrzegłem Adama jeszcze przed wyjściem. A szkoda byłoby dawać Anthonemu kolejną pokusę do wprowadzenia w życie jego wielkiego planu. “Pojawisz się” jutro w zoo, na spotkaniu na które Anthony pójdzie?-
- Ja nie, ale mam nadzieję że te twoje duchy i wilkołaki się zjawią!
Przez chwilę popatrzyli sobie głęboko w oczy. Tęczówki Johanna rozbłysły lawendą, pomarańczą i czernią, po czym dzikim wirem zbiegły się w czerwień. Morgan pierwszy odwrócił wzrok.
- Ty nie, ale twój sobowtór tak? Chwilka, jestem ciekaw tej dziury- Tremere zatrzymał się kiedy wypatrzył zakamuflowaną dziurę wyciętą w ogrodzeniu posiadłości -
- Tą dziurą wyjdziemy na zewnątrz. Obawiam się że sobowtóry każdego z nas będą niedługo chodzić po mieście. Jeśli chcesz się upewnić że ja to ja, znam pewną tajemną sztuczkę. Jej sekret poznałem dawno temu i z tego co wiem w okolicy nikt nie umie jej powtórzyć. Niedługo naucze ją Grega, który pewnie błyskawicznie zniszczy jej sekretność -.
***
- Mam wrażenie że będę o niej intensywnie myślał w towarzystwie Adama - uśmiechnął się - ale na potrzeby rozpoznawania się wolałbym coś łatwiejszego. Zapach? Gest? Hasło?
-Zapach bzu i agrestu? skrzyżowane dwa najmniejsze palce? “Skrælingowie muszą umrzeć”? Może będę trzymał topór tuż przy obuchu? Greg, wymyśl coś! -
[...]
- W takim razie ustalone. To będzie nasze hasło. -
Greg, najwyraźniej nieświadomy że jego propozycja została przyjęta wlazł do swojego pickupa i otworzył drzwi.
-Podrzucić cię gdzieś?-
***
Jadąc na fotelu pasażera, Morgan układał plan na resztę nocy; za niecałą godzinę miał spotkać się z Ericiem i doręczyć mu próbkę która nawet jeszcze nie istniała nawet jeszcze nie miał. Za dwie miał spotkać z Rainwaterem i przeciągnąć wampiry przez tą wojnę bez lądowania na froncie.Za trzy będzie musiał powstrzymać Zołę od ruszenia prosto w pułapkę. A potem już tylko świt.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline