Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2015, 10:01   #110
Tropby
 
Reputacja: 1 Tropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skał
NARODZINY KRÓLA


Oczy murzyna rozszerzyły się szerzej gdy ten podniósł się i zeskoczył z rąk kobiety, stając nogami na ziemi. Przejechał wzrokiem po klonach Nino, a jego spojrzenie nagle stało się pełne mocy i wrogości, która zaczęła przytłaczać wszystko dookoła niczym całun, sprawiając że nawet poruszanie się i oddychanie byłoby nielada wyzwaniem dla każdego śmiertelnika.
- Jestem Wielki Czarnoskóry. Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych - oznajmił, po czym nabrał w płuca powietrza, a gdy je rozwarł dookoła rozeszła się fala mocy stworzona z jego ambicji, uderzająca we wszystko co tylko żywe.
Klony opadły jeden za drugim, tocząc pianę z ust. Niczym lany pszenicy na silnym wietrze, były niczym w obliczu przebudzonego króla. Moc murzyna dosięgnęła też osłabioną kobietę, która w przeciwieństwie do klonów napełniła się nowymi siłami i wolą walki, chyba tylko to pomogło jej nie utracić przytomności.
Gdy emocje pirata w końcu zaczęły stygnąć jego wzrok natychmiast stał się bardziej czujny i skupiony. Splótł ramiona na piersi i stanął nieruchomo gdy jego źrenice poruszały się w zawrotnym tempie, jak gdyby Gortowi po raz pierwszy w życiu zdarzyło się coś dokładnie analizować.
- Wielka El… Aaron… Długouchy… nigdzie ich nie widzę - stwierdził w końcu głosem bez emocji. - Moi nakama… coś ty z nimi zrobił, chędożony mózgowcu!!? - ryknął ponownie w kierunku najbliższego głośnika, po czym uniósł do góry zaciśniętą pięść. - Nie daruję ci tego, słyszysz!? Znajdę cię i rozgniotę jak robaka! Zburzę wszystkie twoje twierdze i wszystko co kiedykolwiek zbudowałeś! Nie zostanie po tobie żaden ślad!!
To powiedziawszy napiął mięśnie i przygotował się do ciosu, a gdy jego pięść uderzyła w powietrze… to poddało się pod jej naporem i przebiło się przez stalową ścianę. I następną. I jeszcze jedną. Aż w końcu uderzenie dotarło do pomieszczenia w którym znajdowała się grupka naukowców których nie dosięgnął jego poprzedni okrzyk i uderzyło w aparaturę która eksplodowała, rozsadzając wszystkie klony.
Ułamek sekundy po tym biegnący jednym z korytarzy Gort wyposażony w karabin maszynowy zamiast prawej ręki został wbity w ścianę przez kolejną falę skondensowanego powietrza.
Tymczasem prawdziwy Gort wymierzał kolejne uderzenia, posyłając falę za falą w kierunku każdej żywej istoty która pozostała w twierdzy.
Głośnik który pirat pozostawił nietknięty zaskrzeczał, a po chwili dobiegł z niego głos obłąkanego naukowca.
- Czy ja dobrze słyszę? Ty mi czegoś nie darujesz? Cóż za zabawne stwierdzenie malutki umyśle! Przecież jedyne co zrobiłem to uwolnienie twych towarzyszy od klątwy głupoty… powinieneś mi dziękować! -zaśmiał się piskliwie. - Ale powiedz to jeszcze raz, chce to usłyszeć, wypowiadasz mi wojnę?! MI!?!?! -ostatnie słowo z pisku przeszło w ryk, a wizja kropel śliny które musiały uderzyć w mikrofon stała się, aż nazbyt realna.
- Ktoś taki jak ty, kto nie posiada żadnych podążających za nim ludzi, a jedynie stworzone przez siebie marionetki nie jest wart wypowiadania mu wojny! - odkrzyknął butnie pirat, nie przerywając wyprowadzania kolejnych ciosów. - Nie, zdepczę cię po prostu jak robaka który wszedł mi w drogę! Jak sardynkę która zbliżyła się do rekina!! Jak wieśniaka który porywa się z widłami na króla!! - głos Gorta przybierał na sile z każdym wypowiadanym zdaniem. - Znajdę cię nie ważne w jak głębokiej norze się byś się nie schował!! Pokażę ci co znaczy zadzierać z Wielkim Czarnoskórym!!!
Twierdza powoli zapadała się, jednak głos Nino dalej płynął z głośnika jak gdyby los chciał, by ta rozmowa trwała nadal.
- Dobrze, dobrze to mi wystarczy jako deklaracja wojny. Przyjmuje ją ty pokraczna chodząca istoto. Będę ci ścigał choćby na koniec świata, od tego momentu nie zaznasz nawet chwili spokoju. Gdzie przybędziesz, tam będę. Nie będziesz miał czasu na sen, na jedzenie, na defekacje, na kopulacje. Każdą milisekunda twego czasu będzie wypełniona walka o przetrwanie. Ale nie martw się, nie zabije Cię. Nie tak od razu. Najpierw zniszczę wszystko co kochasz, co jest twoje. Odbiorę ci statek, odbiorę ci skarby. Potem zabije twoich towarzyszy, wskrzesze ich i zmuszę byś ty ich zabił. Potem pozbieram ich ścierwa, pozszywam i każe ci zabić ich znowu i znowu, póki nie zabijesz każdej możliwej kombinacji swoich tępych podwładnych! - Nino wybuchł takim gniewem wymieszanym z niezdrowym podnieceniem, że piszczał, skrzeczał i co jakiś czas charczał jak gdyby zakrztuszał się własna śliną. - Potem poczekam, byś myślał, że to już koniec. Zaczekam aż znajdziesz sobie kobietę, rozmnożysz się i osiedlisz. Tylko po to by cie złapać. Ale nie, jeszcze wtedy nie zginiesz… o nie. Odetne Ci ręce, tylko po to by je komuś przyszyć i zmusić Cię do patrzenia jak gniota one czaszkę twojej ukochanej. Odetnę Ci nogi byś widział jak to one depczą czaszki twoich benkartów. Zmusze ich by zabijały się nawzajem jak psy, będę na nich eksperymentował jak na szczurach i świniach. A gdy to wszystko wypali swój widok w tym marnym umyśle, zabiorę ci resztę ciała. Zadbam byś miał tylko to co niezbędne do życia i będziesz żył wiecznie jako moje zwierzątko, które będzie mogło myśleć o tym, co zrobiło osobom, które na niego liczyły.
- Za dużo gadasz... jak na robaka - prychnął pirat, po czym przestał w końcu wymierzać ciosy, a zamiast tego wbił wzrok w głośnik i zacisnął deminiczną pięść na wysokości twarzy. Wtedy to wszyscy ludzie w twierdzy mogli poczuć jak cała budowla zaczyna drżeć, podobnie jak miało to miejsce gdy Gort probował zawalić ją przy pomocy mocy swego owocu. Tym razem jednak nie tylko fundamenty, ale i podłoga, ściany, sufit i wszystko co znajdowało się dookoła zostało wprawione w drgania, które gwałtownie przybierały na sile. Pierwszą rzeczą która poddała się pod naporem siły woli murzyna był głośnik, który w milisekundę został zgnieciony przez niewidzialną siłę. Zaraz potem stalowe ściany i belki nośne podtrzymujące budowlę zaczęły wyginać się, skrzypiąc przy tym groźnie. To samo działo się w sąsiednich pomieszczeniach i całej twierdzy, aż po niespełna minucie było pewne że nie dało się już zatrzymać reakcji łańcuchowej.
- Teraz moja kolej cię ocalić, co? - zapytał Gort, spoglądając w końcu na Virę, którą zmierzył wzrokiem. - Przynajmniej będziemy kwita - stwierdził, chwytając chwiejącą się kobietę nim ta miała okazję wyrazić swoją opinię. Następnie zwrócił się twarzą w kierunku głównego wyjścia z twierdzy i ugiął kolana. Mięśnie ud i łydek napięły się niczym sprężyny, by po chwili pirat wystrzelił przed siebie niczym niemożliwa do zatrzymania kula armatnia. Przebijał kolejne ściany budowli, a z każdym razem gdy wydawało się że zaczyna wytracać swój pęd odbijał się ponownie… od samego powietrza. Tak że bez żadnych przerw w ciągu zaledwie kilku sekund znaleźli się na zewnątrz, gdzie piraci wciąż nieprzerwanie mierzyli się z klonami Nino. Gort zaś wylądował na jednej z kontrolowanych przez różowowłosego kroczących machin, rozgniatając ją wraz z jej kierowcą, zaś walcząca z nią przed chwilą piratka spojrzała na murzyna z szerokim uśmiechem.


- Kapitanie!! - zawołała z niemalże ekstazą w głosie. - Nie mogliśmy już dłużej na ciebie czekać. Ta moc! Twoja potęga! Dopiero teraz naprawdę ją poczułam! Wszyscy poczuliśmy! Zawsze wiedziałam że nie ma na tej ziemi człowieka silniejszego od ciebie! Pójdziemy za tobą na koniec świata i jeszcze dalej, kapitanie!!
- Iwabababa!! - zarechotał w odpowiedzi murzyn, stawiając Virę z powrotem na nogi, zaś piratka szybko wzięła ją pod ramię nim ta straciła równowagę. - Dobrze! Takich nakama mi potrzeba! A teraz zobaczmy ilu więcej do nas dołączy! IWABABABA!!! - rechotał dalej wesoło, założywszy ręce pod boki.
- Dołączy? - zdziwiła się czarnowłosa, odchylając się w bok by spojrzeć za Gorta na walącą się twierdzę. - Jeśli byli tam jeszcze jacyś ludzie na których eksperymentował ten chędożony mózgowiec, to chyba już stamtąd nie wyjdą - zauważyła. Jednak kapitan wciąż śmiał się do rozpuku, nie zważając na jej słowa, zaś w jego śmiechu można było wyczuć coś innego niż zwykle. Coś złowieszczego. Nutkę czegoś co rok temu zostało raz na zawsze zgładzone przez trójkę bohaterów i miało nigdy nie powrócić. A przynajmniej tak sądziła większość ludzi.
Vira mruknęła coś tylko, kaszląc krwią, po czym zniknęła wraz z piratką, która ruszyła z nią w bezpieczniejsze miejsce. W tym czasie z ruin i metalowej plątaniny elementów, wynurzały się powoli osoby. Niektórzy byli ranni, inni przypominali wręcz zombie. Jednak otaczała ich czarna energia, która szybko uzupełniała braki w tkankach, zastępowała brakujące kończyny… ale przede wszystkim wypełniała umysły. Każdy który wstawał ze zgliszczy, widząc Gorta opadał na jedno kolano, by oddać pokłon królowi. Pirat poczuł jak część osobowości szkieleta, którego przyjął, promieniuje dumą i rządzą władzy.
Jednak to nie był jedyny widok, który urozmaicał krajobraz. Oto bowiem istota która górowała dotąd nad twierdzą, poczęła poruszać się w stronę murzyna, rozbijając przy tym kawałki twierdzy na wszystkie strony.


Olbrzym stworzony z czystej energii, ostatnia potężna pozostałość po eksperymentach Nino w tej okolicy, kierował się prosto na niego. Energia która promieniował była zaś potężna, Gort czuł się niemal tak jak by stawał naprzeciw jakiegoś boskiego sługi.
- IWABABABA!!! - rechotał dalej głośno murzyn. Tym razem jego głos zaś przepełniała duma i niedowierzanie. - Więc chcesz się ze mną zmierzyć!? Dobrze! Sam chciałem sprawdzić na co teraz mnie stać! - oznajmił, zaciskając pięści które zderzyły się ze sobą wywołując falę która odepchnęła na boki ciała, gruz i resztki zniszczonych maszyn, tworząc dla Gortowi idealną arenę. - Zapytam tylko raz, więc lepiej odpowiedz jeśli nie chcesz mnie rozzłościć! Kim jesteś!?
Odpowiedź nie nadeszła, olbrzym stanął jedynie w miejscu z góry obserwując sylwetkę murzyna. Materiały odrzucone przez Gorta częściowo wpadły w otoaczającą giganta aurę, zmieniając się w poskręcane, fruwające odłamki.
- Mówiłem że nie zapytam drugi raz - przypomniał, po czym przyjął pozycję bojowę, odsuwając jedną nogę do tyłu i szykując się by wymierzyć pierwszy cios. - A teraz mnie już to nie obchodzi. Pokaż tylko na co cię stać i nie zawiedź mnie! - zakrzyknął, a jego pięść rozmyła się na milisekundę. Dla zwykłego ludzkiego oka pozostała w tym samym miejscu. Jednak powietrze przed nią zostało skompresowane i wystrzeliło w kierunku głowy stwora by uderzyć w nią z siłą legendarnego herosa.
Stwór chwile trwał w miejscu, a potem jego głowa eksplodowała na kawałki. Działa Nino nie były wstanie uszkodzić nawet kawałka pancerza monstrum, zaś jeden cios wielkiego pirata pozwolił mu na całkowite unicestwienie tej ważnej części wynaturzenia. Jednak to nie był koniec walki, a raczej gong który miał ją rozpocząć. Z kikuta na łbie wystrzeliły nagle macki, które na ślepo zaczęły grzmocić okolicę. Wszystko czego dotknęły nie było tyle co przygniatane masą, a skręcane w pokraczny sposób, jak gdyby siła mięła przedmioty od środka. Jedna z nich śmignęła w stronę Gorta, lecz mimo iż była gruba jak kolumna, ten podskoczył przepuszczając ją pod sobą.
- Tylko tyle? - prychnął murzyn, który lekkimi tupnięciami odbijał się od powietrza, tak że pozostawał w tym samym miejscu. - Nawet nie zdążę się rozgrzać. Długo mnie nie zabawisz - to powiedziawszy podkurczył w powietrzu nogi i uderzył nimi w tył tak że odbił się w kierunku stwora, lecąc prosto w kierunku jego torsu. - King’s Mega Smash!! - zakrzyknął, wystawiając przed siebie bark który został pokryty czarnym haki. Jednocześnie uderzył po raz kolejny nogami, nabierając coraz większej prędkości tak że przypominał teraz gigantyczny pocisk mający za moment przebić stwora na wylot.
Pocisk w postaci Gorta uderzył w pierś potwora, przebijając się na wylot i rozbryzgując energię niczym galaretę. Wielki otwór ział w dziurze giganta, który zabulgotał wściekle. Łapsko potwora ruszyło w stronę malutkiej sylwetki pirata, chwytając go w pięść niczym muchę. Energia umysłu zaczęła napierać na pirata z każdej strony, jednak jego wzmocniona ambicjami skóra, nie miała zamiaru się poddać. Rozłożył on energicznie ramiona, z głośnym krzykiem emanującym emocje, a dłoń olbrzymiej manifestacji, rozpadła się na malutkie, glutowate kawałeczki.
- Słabeusz!! - zakrzyknął głośno murzyn z irytacją. - Więcej! Pokaż mi więcej!! - krzyczał rozwścieczony, gdy ponownie zaczął odbijać się od powietrza. Tym razem jednak zwinął się kulkę pokrytą czarnym haki, która odbijała się w różnych kierunkach nabierając coraz większej prędkości. - KING’S CANNONBALL!!! - ryknął lecąc ponownie w kierunku bestii. Tym razem jednak nie zamierzał zatrzymać się po jej przebiciu, a zamiast tego kontynuować odbijanie się niczym kulka w automacie do pinballa, by podziurawić stwora jak sito.
Macki wystrzeliły w stronę Gorta, chcąc zatrzymać go niczym sieć. Jednak królewska moc była dla nich zbyt potężna. Kula rozerwała je na kawałeczki, tak jak i ciało stwora. Pirat odbijał się z miejsca na miejsce, tworząc w jego strukturze coraz więcej otworów. Za nic miał sobie telekinetyczne moce, które miały chronić potwora, nie zwalniał nawet na chwilę, a wręcz przyspieszał coraz bardziej. A przynajmniej do czasu, do którego na dole nie zakotłowało się więcej emocji.Dziewczynka wewnątrz bestii krzyknęła, a to samo zrobił potwór. Wybuch mocy był na tyle duży, że nawet Gort został odrzucony z dala od giganta. Jego zdolności odbijania się od powietrza, pozwoliły to jednak zminimalizować i już po chwili pirat wracał w stronę potwora, który był teraz kotłującą się plątaniną macek. Te wchodziły w otwory, zalepiając je, a sylwetka istoty bulgotała, gdy ta zmianiała swój kształt, adaptując się do nowego przeciwnika.


Sylwetka stała się mniejsza, bardziej humanoidalna. Część macek skręciła się ze sobą, tworząc na prawym ramieniu istoty olbrzymi łuk z energii. Grot strzały podążał zas za zwiniętym w kulę piratem, czekając na dogodny moment do strzału.
W tym momencie w stronę pola bitwy zaczęła zbliżać się pędząca w powietrzu postać. Gdy po ostatnim skoku przy użyciu mocy ducha kojota Jastrząb zatrzymał się w bezpiecznej odległości od walczących, mimo swego typowego pacyfizmu oniemiał na moment na widok bitwy oraz potężnej energii którą ta generowała.
- Stójcie! - polecił opadając na ziemię obracając się i wyciągając otwartą dłoń naprzeciw nadbiegającego Barla wraz z Elie. - To starcie jest ponad nasze siły. Jeśli nie chcemy zginąć powinniśmy zostać w bezpiecznej odległości.
- Więc powiedz temu swojemu kapitanowi, by zaczął używać tej galarety, którą ma zamiast mózgu, bo w taki sposób jedynie zabije dziewczynę! - krzyknął Barl trzęsąc się na całym ciele. Widać było, że sam już jest na krańcu wytrzymałości psychicznej i do wybuchu pozostało mu coraz mniej czasu.
- Oh, nie sądzę by to było zamiarem Gorta - pokręcił głową szaman, uśmiechając się lekko. - Mój kapitan z pewnością zdaje sobie sprawę kto znajduje się za tym stworem. Gdyby chciał ją pokonać, zrobiłby to od razu zamiast mierzyć się z nim. Sądzę że Gortowi w tym przypadku dużo bardziej zależy na samym wyzwaniu niż na zabiciu wroga.
- Więc uzmysłowcie to sobie barany jedne, że dalszy wysiłek psychiczny może ją zabić! Aż tak głupi jesteście?! Gort tylko sprawia, że ta daje z siebie coraz więcej. Ale czego można się spodziewać po kimś takim jak on. - włosy na głowie elfa zaczęły się unosić. Nie było to spowodowane otaczającą go mocą, a jego własną.
- Zdaję sobie z tego sprawę. Jednak… - westchnął Jastrząb, spoglądając w górę na walczącego kapitana. - Gort nie jest już tą samą osobą co wcześniej. Nie wiem czy inni członkowie załogi też to zauważyli, ale nie sądzę by nasze słowa zdołały go teraz zatrzymać. Akcje zaś tym bardziej - wyjaśnił, po czym przysunął wzrok z powrotem na chłopca. - Choć możesz spróbować. Jeśli takie jest twoje przeznaczenie, to nie będę cię zatrzymywał. Jednakże nie mogę ci zagwarantować bezpieczeństwa jeśli postanowisz włączyć się do tej walki.
Białowłosy jednak nie słuchał. A może nie mógł słuchać. Cały jego gniew jak i smutek pochodzący od dziewczynki przelały szalę. Psychiczna moc przejęła kontrolę nad umysłem i ciałem Barla. Elf usunął barierę, ochraniającą do tej pory jego i Elie i zaczął unosić się w powietrzu. Kierował się w stronę walczących. Jednak nie miał zamiaru się do nich zbliżyć. Jeden z latających dookoła sporych kawałków kamienia przestał być poddany woli stwora i zaczął słuchać się chłopca. Zaczął obracać się dookoła elfa z coraz większą szybkością, by w końcu zostać wystrzelony w kierunku Gorta i psychicznego potwora, tak by przeleciał pomiędzy nimi.
- PRZESTAŃCIE! - krzyknął Barl, po czym zaczął spadać ku ziemi. Tam na szczęście pochwyciła go Elie, która z obnażonym ostrzem przybrała pozycję obronną jakby spodziewała się ataku w każdej chwili.
- Faceci… - wysyczała przez zęby jakby miała to być największa obelga jaką ktoś mógł użyć.
Gort zaś w tym czasie zdołał wyczuć postacie na dole i zatrzymał się w powietrzu, odbijając się tylko lekko by pozostać w jednym miejscu. Zignorował kamień wyrzucony przez dziecko Długouchego. Jego wzrok wciąż skupiony był na stworze, a usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu.
- W końcu coś interesującego - stwierdził z satysfakcją strzelając kostkami. Uniósł do góry zaciśnięte pięści szykując się do bloku o ile ten będzie potrzebny. Nie miał zamiaru unikać strzały potwora. Zamiast tego powietrze dookoła niego zaczęło drgać gwałtownie, a jego haki dosięgało nawet podłoża, wywołując kilkadziesiąt metrów pod nim małe trzęsienie ziemi. Szybko jednak drgania zaczęły maleć i skupiać się w jednym miejscu, a konkretnie na łuku i strzale stwora które to miał zamiar powyginać i rozerwać na kawałki wyłącznie dzięki mocy swych ambicji.
Bestia tak jak i Gort nie przejęła się krzykiem chłopca. Zdawało się, że ona jak i murzyn znajdują się teraz w zupełnie innym świecie. Grot strzały zatrzymał się na podskakującej sylwetce pirata, a ta zaczęła powiększać się od zbieranej mocy. Bestia zmalała jeszcze trochę, przekazując swoją energię do łuku, który w tym czasie zaczął powoli wibrować i wyginać się. ambicje Gorta starły się z psychicznymi mocami skoncentrowanymi w orężu. Bron jednak nie miała fizycznego kształtu jako takiego, nawet wyginana dalej była gotowa do wystrzału - była jedynie alegorią łuku. Strzała opuściła cięciwe, gubiąc po drodze spory kawałek siebie, oderwany mocami ambicji Gorta. Jednak większość zebranej w niej mocy i tak przefrunęła przez powietrze, uderzając prosto w ciało pirata, który postanowił nie unikać ciosu wroga.


Eksplozja w której centrum znalazł się Gort, była ogromna. Fala uderzeniowa porwała Jastrzębia, Eli i Barla odrzucając ich daleko od pola walki. Nawet legendarne skrzydła szamana, nie pozwoliły mu utrzymać się w powietrzu. Gruzy twierdzy, szczątki klonów oraz pył bitwy, które znalazł się w zasięgu ataku przestały istnieć. Podniebny statek piratów zafalował w powietrzu niczym w czasie sztormu. Nawet sama bestia ucierpiała od eksplozji, kilka kawałków jej ciała, został oderwanych i zniszczonych w momencie wybuchu. Światło powoli przygasło, powietrze uspokoiło się, a dym po detonacji potężnego ładunku opadł w dół. Odsłoniło to sylwetkę Gorta, która lekkimi podskokami dalej utrzymywała się w powietrzu. Jego ubranie zostało zniszczone, jedynie malutkie jego strzępy pozostawały w losowych miejscach na ciele. Mimo czarnej zbroi haki, jego ramiona które skrzyżował w gardzie, były mocno poparzone. Jednak najbardziej siłę ataku widać było na twarzy murzyna. Lewa strona facjaty, niemal przestała istnieć. Nie było tam skóry, mięśni, włosów czy oka. Pozostawała jedynie naga czaszka, przez co twarz pirata przypominała teraz fuzję Króla oraz tego kim kiedyś był.
Bestia zaczęła przygotowywać zaś kolejny pocisk.
- IWABABABABABA!!! - zarechotał ogłuszającym wręcz śmiechem murzyn, uśmiechnięty tak szeroko jak jeszcze nigdy w życiu. Na nagiej czaszce zaczynały się już jednak splątywać ze sobą nowe włókna mięśniowe. - To mi się podoba! Gratulacje!! Zdołałeś należycie zabawić króla piratów! Ale jeśli to wszystko na co cię stać, to wystarczy już tej zabawy!
To powiedziawszy uderzył nogami do tyłu i odbił się prosto w kierunku bestii, ponownie wystawiając przed siebie bark z zamiarem przebicia się przez stwora. Tym razem jednak miał zamiar dostać się na sam dół, aż do bezbronnej dziewczynki której położenie wyczuwał przy pomocy haki obserwacji.
Gort niczym żywy pocisk wbił się w monstrum, zaczynając torować sobię drogę, przez jego niematerialne ciało. Energia naciskała na niego od boków, ale czarna zbroja nic sobie z tego nie robiła. Obrońca dziewczynki zdał sobię chyba z tego sprawę, bowiem podjął się kroków ostatecznych. Zgromadził większość energii, tuż nad nią, a po chwili potężny pocisk energetyczny wystrzelił z jego wnętrza, niczym lawa z wulkanu. Pirat znajdował się zaś w centrum tego strumienia. Atak ponownie objął jego całą sylwetkę, lecz on nawet na chwile nie przestał płynąć w dół. Mimo tego, że skóra odpadała mu od ciała, a kości palców niemal przeradzały się w popiół. Murzyn nie zatrzymał się nawet na chwilę. Zrobił to dopiero gdy dotarł na sam dół, jego stopy dotknęły ziemi. Kawałki potwora, powoli spadały w dół, znikając w powietrzu. Dziewczynka leżała bowiem na ziemi bez ruchu, z jej uszu, oczu i nosa leciała krew. Mózg nie wytrzymał obciążenia. Energia, która miała ją chronić, przyczyniła się do jej zgonu.
[i]- Phi. I dlatego słabiaki nie powinny udawać że są silne[i] - prychnął pirat pod nosem przyglądając się truchłu ze skrzyżowanymi na piersi rękoma. Następnie ugiął lekko kolana, a wyprostowawszy je wybił się wysoko w powietrze. Przez chwilę obserwował gruzy zapadniętej twierdzy, aż w końcu jego wzrok skupił się na jednym punkcie. Jeden z jego szalonych sługusów od razu zaczął iść w tamtym kierunku, zaś pozostali zbliżyli się do swego króla gdy ten ponownie opadł na ziemię. Chwilę później do Gorta doleciał szaman, niosący nieprzytomnego chłopca i elfią kobietę. Tą drugą postawił na ziemi gdy tylko wylądował obok swego kapitana.
- Więc nie udało się ocalić jej ciała - stwierdził Jastrząb, zerkając na moment na ciało dziewczynki. - Jednak jestem pewien że jej dusza otrzymała lekcję której poszukiwała w tym wcieleniu. Tego rodzaju doświadczenia zawsze zbliżają duszę do doskonałości - wyjaśnił zebranym, pocieszającym tonem.
- Możesz jej przekazać że jak odrodzi się w silniejszym ciele, to chętnie przyjmę jej wyzwanie - odparł Gort, po czym skupił wzrok na Elie. - Możesz być pewna że zmiażdżę i rozerwę na kawałki każdego z tych różowowłosych szczurów lądowych które pełzają po tej ziemi. Ten jajogłowy słono zapłaci za to zrobił członkom mojej załogi, Długouchemu i waszym nakama.
Elfka w odpowiedzi jedynie prychnęła niezrozumiale. Dla niej w tej chwili większe znaczenie miał stan Barla.
- Daj go, ja się nim zajmę. - zwróciła się do Jastrzębia.
Szaman spojrzał na chłopca, a na jego twarzy na moment pojawiło się zmieszanie nim pospiesznie oddał go Elie.
- Wybacz. Jeśli sobie życzysz mogę odprawić rytuał który przywróci mu siły i ukoi emocje - zaoferował.
- Gdzieś was podrzucić? - spytał nieco obojętnie Gort. - Jeśli chcecie Pazurki mogą zabrać was do waszej twierdzy.
- Bezpieczniej dla wszystkich będzie, jak sam do siebie dojdzie. - odpowiedziała elfka Jastrzębiowi, biorąc na ręce Barla. - Tak, chyba tak będzie najlepiej. Dziękuję. - ostatnie słowo zdawało się być z lekka wymuszone.
W tym momencie wysłany przez Gorta szaleniec zbliżył się do grupki i klęknąwsze na jedno kolano wystawił przed siebie ręce na których znajdował się błyszczący przezroczysty klejnot w kształcie łzy. Murzyn wziął go w dwa palce i przyjrzał mu się.
- Ty Ptaszor lepiej znasz się na takich rzeczach - stwierdził po chwili, podrzucając kryształ szamanowi który zręcznie złapał go w otwartą dłoń. - Powiedz mi co by się stało gdybym to zjadł i jak dasz radę to spróbuj znaleźć dzięki temu Puszkę - polecił.
Jastrząb przyglądał się przedmiotowi w milczeniu, badając go przy pomocy swych mocy jak i rozległej wiedzy. W kilka razy wzdrygnął się, jak gdyby coś kopnęło go prądem. Kiedy przemówił, był jeszcze bardziej zamyślony niż zwykle.
- To bardzo potężny przedmiot. - wydał krótki werdykt. - Zapewne jedna z nielicznych łez, którą Bogowie opuścili, gdy zmuszeni byli przeciwstawić się swemu ojcu. Jest on dla mnie zbyt potężny, by użyć go do znalezienia Richtera. -dodał przepraszająco. - Tobie zaś się nie przyda kapitanie. Zjedzenie go sprawiło by, że twe ciało nie potrzebowało by krwi, czy też jedzenia by żyć. Ale z tego co widzę… -dodał, patrząc na regenerujące się w wielkim tempie ciało pirata. -... już nie potrzebujesz wiele do istnienia.
- Zgadza się - przytaknął murzyn, wyciągając przed siebie otwartą dłoń na której szaman z ulgą złożył artefakt który następnie został schowany w kieszeni pirata. - W takim razie oddam to Puszce gdy go znajdziemy. Pewnie ten pospolity najemnik który mu towarzyszył ma coś co mógłbyś wykorzystać do rytuału.
 
Tropby jest offline