Gdy karczmarz przywołał służkę, khazad rzucił na nią okiem tylko raz. "W tej karczmie na pewno nie ma jak wywołać awantury", pomyślał.
Gdy karczmarz opowiadał o swoich problemach z rolnikami, krasnolud upijał piwa łyk za łykiem. - Za rzeką, za rogatkami na moście, podobno rabusie grasują. Ale o tym mi Rappe druciarz opowiadał, a on ma kozie łajno miast rozumu. -Kontynuował miejscowe plotki karczmarz. -A to ciekawe, będzie trzeba uważać. -Odrzucił nie odsuwając kufla od ust Skali.
Dopiero opowiadanie młodego gońca oderwało go od kufla, nie żeby powiedział coś co mogło okazać się prawdą. Ale młodzian miał jeszcze w zanadrzu pewnie ciekawsze nowiny. -Jestem Skali Narinson. -Skrzywił się khazad, po upiciu kolejnego łyka piwa. -A dokąd, to już mi nie wiadomo. Tyle lat na wozie siedzę i ludzi wożę w tę i powrotem, że i własny kierunek zatraciłem.
Opowiadając, ręką wskazał karczmarzowi by podał drugą kolejkę . -Kolejny obieram z dnia na dzień, a ty młodzieńcze z czym tak pędzisz do Sigmaringen?
__________________ It's only after we've lost everything that we're free to do anything. On a long enough time line, the survival rate for everyone drops to zero. |