Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2015, 11:52   #70
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Do udzielania pomocy ręki nie przyłożył. Nie dlatego, że źle życzył Liamowi, czy, że los starszego chłopaka był mu obojętny. Nic z tych rzeczy. Robin mimo złości na Novum odczuwał lęk na myśl o tym, że mogą zostać sami z River. A paniczny, wręcz i obezwładniający strach ogarniał go gdy w myśl tę wkradała się jeszcze jedna. Głębsza. Mocniejsza. Ze i River może przy nim nie być. I że zostałby zupełnie sam w tym okropnym miejscu pełnym krwiożerczych potworów, na które jedynym znanym sposobem jest obcinanie głów ...
Nie. Robin bezsprzecznie doceniał towarzystwo nawet jeśli tego nie okazywał. Lub zdawał się okazywać co innego. Po prostu po tym co widział… co zobaczył.. co zostało ze śmiesznego chińczyka Yao i ze zwampirzonej Hillevi… najzwyczajniej w świecie odkrył, że odstręcza go widok krwi. Swoją pomoc ograniczył więc do podarcia prześcieradła na pasy, z których potem River kierując się kilkoma wskazówkami Keiko, założyła opatrunek na dłoń Liama. Przypieczętowując tym sposobem ich pierwszy naprawdę wspólnie osiągnięty sukces. A w tej myśli z kolei, było coś krzepiącego. Coś czego warto było się trzymać przebywając w opuszczonym i nawiedzonym przez zombi domu gdy wokoło padał rzęsisty deszcz. Sam deszcz zresztą również był miłym zjawiskiem i przyjemnie było usiąść obok River, chwycić ją za rękę i bez pośpiechu popatrzeć się po prostu na ten świat bez potrzeby przedzierania się przez niego. Nawet jeśli obraz jaki prezentował, stanowiły zardzewiałe szkielety dawnych konstrukcji w nielicznych miejscach obciągnięte jeszcze betonową porośniętą porostami tkanką.

Czas jaki tu spędzili trochę uspokoił nastroje. A przynajmniej Robina. Utrata Petera była mimo swojej świeżości stosounkowo odległa. Nie znał go. Peter po prostu był, a potem go nie było. Choć zapewne nie bez wpływu był tu fakt, że jego śmierć była niewidoczna. Nie wydarzyła się na oczach psionika, a w miejscu odizolowanym kilkoma metrami gruzu i ziemi. To wystarczyło by go nie wspominać. Co więcej Liam nie zdradzał objawów, które chodziły River po głowie, a nawet gdyby przejawiał to w pobliżu był opiekuńczy Nikolai z dwuręcznym toporem gotów wyeliminować zagrożenie. Byli więc bezpieczni i spokojni. Aż w końcu równie nagle co zaczął, kwaśny deszcz przestał padać. I przyszła pora wymarszu. A to przypomniało psionikowi o mających nadejść momentach trudnych decyzji.

***

Robin pewien był, że generał nie ustąpi. Z początku kierował się myślą, że uda mu się zrobić tak by River, ranny Liam i on zostali uratowani jako nowo utworzona drużyna. Mimo, że coś mu podszeptywało, że takie podejście nie było słuszne i że należałoby uratować Keiko i oddać jej swoje miejsce w helikopterze. Ale na myśl, o zostaniu tutaj samotnie stwierdził, że ma w nosie skrupuły. Co innego sprawiało, że spochmurniał po słowach Nikolaia. Był to fakt, że plan ten bazował na zgodzie generała Daio na przemieszanie drużyn. Ze generał Daio cokolwiek im ułatwi. A w to Robin nie wierzył. Zastąpił więc drogę wielkiemu Rosjaninowi gdy ten ruszał do wyjścia.
- Nie mamy czasu na statuetkę - powiedział - Musimy znaleźć miejsce do obrony. Jakiś najtrwalej wyglądający nieduży budynek. Na noc. I poświęcić resztę dnia na zabezpieczenie tego miejsca. Statuetka to rozwiązanie dla trójki z nas. Dwójka zginie.
Spojrzał pytająco na pozostałych psioników.
- Poza tym nie chcę rozstawać się z siostrą drugi raz - dodał na koniec stanowczo.
River w odpowiedzi na ten akt, stanęła obok brata i chwyciła brata za rękę.
- Moglibyśmy też... - dodała niewinnym głosikiem River - zastawić pułapkę na helikopter, który przybędzie po zwycięską drużynę... - Zachichotała - Aaale by się zdziwili!
Robin uśmiechnął się.
- Rzeczywiście moglibyśmy... Wtedy szukamy statuetki. Ale musimy wybrać teraz. Statuetka? Schronienie? Czy pułapka? Ja jestem za schronieniem.
- Ja za pułapką!
- krzyknęła River.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline