Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2015, 15:02   #17
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Zakapturzony mężczyzna z podejrzenia członek Białego Oka odpowiedział:
- Nie wiem o czym mówisz. Niedawno rozmawiałem z jakimś kupcem, ale nie mam już z nim nic wspólnego.

Amias uśmiechnął się nieznacznie i powiedział
- Przejdźmy do interesów. Obydwoje wiemy kim jesteśmy i o kim mówimy. I obydwoje możemy na tym zyskać. Zainteresowany?

- Nie interesuje mnie zarobek, wątpię.
Zauważasz, że ma kilka opatrunków, jakby jakiś czas temu poturbowano go w walce.

Najemnik pokiwał ze zrozumieniem głową.
- Co powiesz na to, że pomogę Ci… wyrównać krzywdy? W zamian, dostaniecie jako Organizacja ceny zniżkowe u Alwyna jako bonus...nie podniesiecie na niego ręki. Wilk syty i owca cała.

- Nie interesuje nas Alwyn, nie martw się o to, jeśli chodzi o naszą sprzeczkę to mam ważniejsze rzeczy na głowie. A wyrównanie krzywd w tym przypadku przekracza twoje możliwości… Swoją drogą muszę bardziej się maskować, skoro tak łatwo mnie znalazłeś.

- Mam swoje oczy i uszy. - Odpowiedział Amicus - Jeżeli jednak będę mógł w czymś pomóc zostaję do Waszej dyspozycji. Łatwo mnie znaleźć. Jeżeli nie mamy wspólnego interesu, nie będę zajmował czasu.

- Mimo to dobrze było cię poznać, może się przyda ktoś taki jak ty, widzę że za opłatą potrafiłbyś udzielić dyskretnej współpracy. Jestem Camden, może jeszcze się spotkamy.

- Jestem Amias Amicus przyjacielu i nie samą monetą człowiek żyje. Ręka rękę myje. - Wstając Amias kiwnął mu głową - Udanych łowów.

- Dziękuję, bywaj.

Najemnik odszedł od stolika i udał się do gospody do Alwyna. Powiadomić go o postępach. Oczywiście w specyficzny sposób.
- Alwynie. Zdaje się że rozwiązałem Twój problem, ale będzie Cię to kosztować. 1500 monet i Białe Oko nie podniesie na Ciebie palca.

- Ile? Czy ty masz rozsądek? Chyba że to jakiś okup jakiego sobie zażyczyli? - oburzył się Handlarz

- Ile warte jest Twoje życie mój przyjacielu? Mogę stargować niżej, może da radę do tysiąca, ale w zamian należeć będzie się nim i mi rabat na towary. Im za darowane życie, a mi za pośrednictwo. Mam iść targować dalej? Policz, dziennie wydajesz 100 monet na ochronę. To zaledwie 15 dni mojej płacy, a wiesz że oni tak łatwo nie odpuszczą. - argumentował najemnik.

A handlarz specjalizował się w zestawach podróżnych i tym co czyni przeciętnego człowieka awanturnikiem. Na słowa najemnika odpowiedział:
- Zapłacę i szybciej będę miał spokój.

- W takim razie poproszę monety, dostarczę je w całości. Pamiętaj tylko o mojej wypłacie. Dwa dni. 200 monet i coś ekstra za pozbycie się problemu z głowy.

- Nie dam ci więcej pieniędzy, ale mogę tanio sprzedać miksturę. Mam na stanie truciznę na gady, 70s.

- Zatem mówisz 1500s za opłacenie problemu z głowy i 200s za mój żołd? - Amias podrapał się po brodzie - Niech będzie ta trucizna, nigdy nie wiadomo kiedy się przyda.

Następną część wieczoru Amias spędził na targu, opłacaniu medyka dla rannego żołdaka i wynajmowaniu pokoi dla jego ludzki. Kolejnym przystankiem było znalezienie pracy, którą też polecił lekko rannemu podkomendnemu. Setni znalazł pracę jako strażnik miejski licząc na to, że wśród straży uda mu się zamieść pod dywan, lub sprowadzić na manowce średztwo w sprawie Gildii Złodziei.

Niestety, nic nie udało się wskórać. Praca była nad wyraz spokojna, wręcz monotonna i nudna. Pod koniec tygodnia roboczego. Amias udał się do swojego tymczasowego przełożonego zaproponować udanie się na zwiad do Zrujnowanego MIasta, gdzie ponoć Grox’owi szykują atak na Ravensfall.

Kapitan Amarmosh był co najmniej zdziwiony propozycją i powiedział że potrafi docenić bohaterstwo, ale to czy zasłuży najemnik na uznanie okaże jeśli wróci żywy.

Wiedząc, że nie będzie to łatwa przeprawa. Amias zaczął szukać więcej ludzi do roboty i znalazł. Sześciu chłopa, dwóch dodatkowych mieczników i czterech kuszników. W aktualnym składzie było ich więc ośmiu plus on.

Najemnicy maszerowali wesoło, podśpiewując o tym że spiorą groxów. Nic nie stanęło im na drodze, po 2 dniach doszli do jeziora, gdzie widać było majaczącą we mgle Nienazwaną Wyspę. Była tutaj przystań na łódź, aktualnie jednak nie było łodzi ani przewoźnika. Ich droga prowadziła dalej i skręciła potem na wschód do zrujnowanego miasta. Dowódca zarządził odpoczynek i niedługo potem ruszali w dalszą drogę.

W końcu dotarli na trawiaste wzgórza, gdzie ciągły się zrujnowane kamienne ogrodzenia dawnych osad, a niedaleko widać było mury i strażnice zniszczonego miasta.

Wiedząc, że frontalne podejście do strażnic i bram miejskich było czystym samobójstwem Setni zarządził pełną gotowość bojową, skradanie się i poszukiwanie wyryw w umocnieniach dawnych fortyfikacji.

Przeszli przez spory wyłom. Widać tam było wewnętrzne drewniane wrota dzielące dawne dzielnice miasta, aktualnie zamknięte. Ulica prowadziła w jedną stronę aż do sporego placu utworzonego po zrównaniu z ziemią kilku budynków. Miejsce zarosło żółtawą trawą. Siedziały tam groksy w kręgu, kilka kręciło się też wokół. Mieli swój wiec, nie widzieli najemników. Niektórzy to byli kozłoludzie, inni mieli głowy jelenia. Było ich dobre dwadzieścia.

Amias wiedząc, że nie ma szans na frontalny atak postanowił zrobić zasadzkę w jednej z węższych uliczek. Kusznicy stali w oknach na pierwszym piętrze jednego z budynków. Dwóch ludzi ukryło się w wozie. Dwóch i on stali za zwężeniu.

Nagle podniósł się krzyk kozłoludzia. Patrol dwóch, a zaraz dwóch kolejnych wyszło na ich ulicę. Byli uzbrojeni w włócznie, tarcze i zbroje skórzane. Pułapka została zastawiona, wróg w nią wszedł i niewiele mówiąc była to masakra. Dowódca stracił jednego człowieka, ale czterech groksów gryzło glebę.

Amias pochwalił najemników za dobrą robotę i raz jeszcze zastawił pułapkę na zwierzoludzi. Tym razem patrol wroga był ostrożny. Na widok najemników rzucili włóczniami raniąc jednego z ludzi Amiasa. Po tym wycofali się do swoich. Wiedząc, że ich pozycja została skompromitowana Amias zarządził odwrót i gdyby nie czujne oko jego ludzi gryźli by glebę, a tak? Tak ukryli się w piwnicy i tajemnym schowku ukrytym w szafie starej piekarni. Przeczekali w ukryciu do wieczora.

Następnie korzystając z przejścia przez okno na pierwszym piętrze piekarni weszli po dachach na mury miejskie. Widzieli dokładnie wiec, widzieli dokładnie okolice… i balistę. Amias dał rozkaz skradnięcia się na mury

Klucząc między straganami pierwsza para przekradła się, Amias i kusznik. Byli przy baliście gotowi do strzału. Druga para trafiła na patrol i wdali się w walkę. Reszta groksów jeszcze nie zdawała sobie sprawy co się dzieje, tylko słyszeli jakieś hałasy od strony dawnego targowiska. Pierwszy strzał z balisty przeleciał nad wiecem i rozstrzaskal beczki pod murami. Zanim się pozbierali drugi strzał z balisty trafił i zabił groksa. Sześciu z nich z włóczniami biegło w jego stronę. Kolejny padł od ciężkiego bełtu. Trzech z nich rzuciło włóczniami raniąc lekko Dowódcę i już biegli szukać wejścia w murach. Kolejny ciężki bełt… tym razem pudło, a kusznik ranił jednego ze zwierzoludzi.

Tymczasem pozostali ludzie rozprawili sie z patrolem dwóch groksów tracąc jednego miecznika. Biegli na mury by wdać się w walkę z nacierającym przeciwnikiem.

Kolejny strzał z balisty okazał się chybiony, a może raczej trafiony? Oto bowiem trafił roztrzaskując lampę z jakimś pakunkiem który eksplodował zabijając trzech groksów. Pozostałości schowały się za skrzynie po drugiej stronie placu.

Potyczka, jedna z wielu zakończyła się śmiercią dwóch ludzi Amiasa. Teraz trzeba było zdecydować co zrobić z pozostałościami. Zbierając swoich ludzi, w szyku bojowym ruszył w kierunku niedobitków…

Zbliżając się do ukrywających się kozłolidzi Amias zawołał. Jego ludzie w pełnej gotowości bojowej.
- Poddajcie się, a nie stanie się wam krzywda! Stawcie opór a moi kusznicy zza waszymi plecami podziurawi was jak sito!

Jeden kozłoludź z mieczem wściekle wstawał, ale jego pobratymcy wyrywali mu miecz. Inny groks z głową jelenia i zakrzywionym nożem u boku wyszedł mu naprzeciw i powiedział

- Wasza napaść na nasz wiec potwierdza nasze zdanie o potwornym charakterze twojej rasy. Teraz jednak jesteśmy pokonani, więc chwilowo to wy macie do gadania, jednak plemiona dowiedzą sie o tym i szybko dojdzie do ataku. Jesteśmy delegacją o wiele większych populacji, z lasów na północy oraz osad na południowym wschodzie i wyspach.

- My napaść pierwsi!? - oburzył się Amias wytukając ich palcem - To WASZ patrol zaatakował moich ludzi! To WASZ patrol rozpoczął ten bezsensowny przelew krwi! Uderzyłem w odwecie! Krew za krew! Chcecie paktować? I ja po to tu przybyłem!
Trzęsącą się dłonią od gniewu Amicus przeczecał włosy i już powiedział spokojniej
- Gdybym chciał już dawno bylibyście wszyscy martwi. Usiądźmy i napijmy się. To gorzkie nieporozumienie jest dziełem naszych obrońców. W jakim poselstwie przybywają Groxowie? Doszły nas słuchy, że szykujecie się do ataku, a Twoje słowa tylko to potwierdzają, choć wiem, że to nie leży w waszej naturze, a jednak. Zaatakowaliście, wasz patrol zaatakował. Czy mieli rozkazy atakować? Nie mniej, wasi ludzie zaatakowali poselstwo mojej rasy kiedy przybywałem wybadać sprawę. Jeszcze nie jest za późno by uniknąć wojny której dowód dał wasz patrol i moja jego interpretacja. Nieporozumienia liczymy we krwi. Moich i waszych ludzi. Pytanie tylko, czy chcecie by nasze rasy zdziesiątkowały się, osierocając dzieci, owdowiając żony. Czy chcecie wojny, czy chcecie jej uniknąć?

- Jesteście posłami? - zdziwił się groksański mówca - Nie wyglądacie na takich, więc trudno się dziwić naszym patrolom. Ale faktycznie, w takim razie jest też trochę naszej winy.
- To czy chcemy wojny nie ma znaczenia - zaczął mówić drugi zwierzoludź - Ludzie zaczęli się dopuszczać rzeczy tak niegodziwych, że musimy na nich uderzyć. Otóż widzieliśmy, że niektórzy z was kradną zwłoki zwierzoludzi z miejsc pochówku, kurhanów i grobów. Wiemy, że od jakiegoś czasu wasza rasa przeszła na stronę nekromantów i ich praktyk, i jeśli konsekwencje tego dotykają i nas, to nie możemy tego tolerować.
- Współpraca została wymuszona przegraną wojną. - stwierdził fakt Amias - Wspólnymi siłami, moglibyśmy odeprzeć siły nekromantów, plugawych Herezjarchów, którzy beszczeszczą wasze święte miejsca i dopuszczają się okrucieństw zarówno wobec was jaki i wobec naszych. Niegodne oceniać rasę za występek czyniony przez jednostki.

- Możesz mieć rację, niestety to niewiele zmieni. Dopiero jeśli powstrzymasz i ukarzasz winnych, będziesz mógł zadość uczynić dokonanym przestępstwom.

- Sam, bez waszej pomocy niewiele zdziałam. - powiedział po prawdzie dowódca ludzkiego oddziału - Ta sprawa jest równie krzywdząca dla was jak i dla nas. Nie mniej, wybadam sprawę, być może to pojedyńcze przypadki. Frakcji i grup jest wiele. Postaram się położyć nacisk w odpowiednich kręgach. Do tego czasu, prosiłbym, o wstrzymanie wojny jeżeli jest to możliwe.

- Wstrzymamy wojnę, być może wyślemy wojowników by pilnowali grobów. Często widuje się tam tych ludzkich kultystów.

- Za wszelkie informacje odnośnie bliźnierców będę wdzięczny. Wojna, pochłonęła by zbyt wiele istnień.

- Wiemy, że przychodzą na wzgórza z kurhanami, długo tam przebywają, czasami wracają do Ravensfell.

- Zatem postanowione. Przyjrzę się sprawie bliżej. Za wszelką asystę będę wdzięczny. Wierzę, że to odosobnione przypadki. Nawet w służbie Upiornych Królów panuje przekonanie że wojna była by druzgocząca dla wszystkich.

- Damy ci jednego wojownika, który zaprowadzi Cię na miejsce ich spotkań jeśli chcesz.

- Byłbym wdzięczny za okazaną pomoc. Im wcześniej uparamy się z tym problemem tym wcześniej wrócimy do domów.

- Jeżeli mamy współpracować, powiemy ci całą prawdę. Doszło do tego, że duchy groksów, których groby zostały okradzione ze szczątków, przebudziły się, są niespokojne i atakują nawet nas w gniewie. Dlatego tamci kultyści muszą być powstrzymani.

- Rozumiem. - przytaknął Amias widząc zagrożenie - W jaki sposób mogę chronić moich ludzi przed atakiem? Nie chciałbym, by cokolwiek się im stało podczas tej niebezpiecznej wyprawy.

- Możesz porozmawiać z tutaj obecnym Rogebarem, który widział na własne oczy poczynania na wzgórzach.

- Byłbym zobowiązany. Czy mógłbyś nas przedstawić? Każda informacja jest cenna. Każdy człowiek którego przydzielicie do obserwacji wzgórz równie cenny. Wiedza w który kurchan uderzą następnie jest bezcenna. Czy znacie kolejność rabowanych grobowców? Może przestępcy podążają jakimś chematem który jak by dało radę odkryć pomogłoby ich przyłapać na gorącym uczynku. - argumentował Amias

- Może Rogebar będzie wiedzieć. Tymczasem my szykujemy się do wyruszenia w drogę we własne strony oraz zorganizowania oddziału do pilnowania grobów. Zegnaj.

Amicus skinął głową na znak porzegnania.
- Obyśmy spotkali się w sprzyjających warunkach następnym razem.
Po tych słowach zwrócił się do przedstawionego groksa
- Zgaduję, że to Ty jesteś Rogebar?

- Tak. Nie wiem takich rzeczy. Widziałem tylko raz, że był tam człowiek w czarnej szacie z fioletowymi znakami. Wydobywał jakieś kości i uciekł. Słyszałem od innych groksów podobne historie, czasem było więcej takich osobników. Ale od dawno nie było doniesień o ich wizytach, może już zdobyli to co chcieli.

- Czy możesz mnie zaprowadzić do “innych” groksów? Każda informacja, każdy szczegół, data i pora nocy ma znaczenie, podobnie jak kolejność rabowanych kurhanów.

- Część z nich zginęła dzisiaj, inni są w naszych siedzibach, do których nie mogę cię zaprowadzić. Spotykaliśmy ich zwykle za dnia przed wieczorem. Uciekali w stronę Ravenfell.

Amias westchnął i przeczesał dłonią włosy.
- Niefortunny zbieg okoliczności… Dobrze, zaprowadź nas jeżeli możesz na miejsce przestępstwa. Postaram się ustalić kolejność rabowanych kurhanów. i być może założyć zasadzkę na Nekrofilów.

Zaprowadził cię na północny wschód przez równinę naznaczoną skałami i fragmentami ruin w postaci ostałego gdzieniegdzie kawałka ściany. Tam były wzgórza, gdzie znalazłeś zwykłe usypane ziemią groby jak i kilka kurhanów. Kurhany wyglądają na nienaruszone, za to groby owszem. Znalazłes razem 4 które były rozkopywane.

Kolejność wydaje się być przypadkowa. Widać tutaj wiele śladów stóp i kopyt.

Amias spojrzał na swojego przewodnika
- Wasze ślady zacierają mi ślady adwersarzy. Pomożesz mi ustalić skąd przybyli?
Następnie zwrócił się do najemników.
- Zabezpieczyć perymetr. Jak znajdziecie jakieś ślady, lub zostawione rzeczy poinformujcie mnie. Szukajcie wszystkiego co nie pasuje do tego miejsca. Jeżeli znajdziecie jakiś ludzi przyprowadźcie ich do mnie.

Przewodnik rozgląda się wypatrując ewentualnych wrogów. Miał kilka dużych noży do rzucania przy sobie.
- Widać, że ślady prowadzą w stronę traktu do waszego miasta.

Tymczasem jeden najemnik zawołał że coś znalazł. Ale od strony innej grupy Amias usłyszał krzyk. Nagle z pod ziemi wyłoniły się duchy kozłoludzi. Były niewyraźne, ale widać było, że są uzbrojone w tarcze z brązu i szable. Zaczęły nacierać na najemników. Instynktownie Dowódca rzucił się im do pomocy.

Po zaciętej bitwie w której ranni zostali najemnicy, a duchy pokonane jeden z najemników wskazał miejsce gdzie znalazł rozbitą latarnię.
- Tu pewnie zaatakują ponownie - stwerdził Amias - Odpocznijcie i macie tutaj… 10s. Dobra robota panowie.

Najemnicy rozchmurzyli się dostając premię. Jak łatwo było manipulować prostymi ludźmi za pomocą kilku monet.
- Dowódco, uciekajmy stąd. Ponuro tutaj.

Amicus spojrzał na groksa.
- Moi ludzie są ranni. Potrzebują medyka. Wrócimy z posiłkami. Na ten czas prosiłbym byś popytał swoich o przestępców.

Ten patrzył z powagą przed siebie nim odpowiedział...
- Nie macie po co tutaj przebywać. Lepiej wytropcie tych sprawców. Ja już wracam do mojej wioski. - ...i z tymi słowy zebrał swoje noże z ziemi i odszedł.

- Tak też zrobimy. Bywaj w zdrowiu. - odpowiedział Amias i zasygnalizował swoim ludziom że jeszcze tu zostaną chwilę. Za fatygę dał im dodatkowe 5s wiedząc, że i tak niedługo je spożytkują na własne potrzeby. Planował jeszcze zostać w tym miejscu szukając wskazówek co do sprawców.
 

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 14-05-2015 o 18:21.
Dhratlach jest offline