Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2015, 18:47   #225
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Promień białego ognia wystrzelił z rąk Valeriusa w tej samej chwili, gdy wokół uciekającego pojawiła się nieprzenikniona ciemność. Zaklinacz nie był pewien, czy trafił, ale inni nie zatrzymywali się. Wpadli w ciemność. Alan potknął się o jakiś kamień, Harpagon wpadł na ścianę i odbił się od niej z jękiem, zatrzymując pośrodku magicznej ciemności. Półork i Elin wypadli z niej, nie widząc jednak przed sobą wysokiego wroga, jedynie jeden z koboldzich łuczników wybiegał właśnie przez wejście do świątyni.

- Uwaga! - bliski krzyk Lamii wymusił na Maarin uniesienie wzroku. Z przejścia wyłonił się wróg, pędząc ku nim w postrzępionej, luźnej szacie, poruszającej się prawie hipnotycznie w rytm jego bardzo szybkich ruchów. Zwiadowczyni wystrzeliła, strzała trafiła w materiał. Lecz czy w ciało? Zwolnił nieznacznie, na krótki moment, uskakując przed szczękami wilka. Kapłanka widziała pałające pod kapturem oczy. Zaklęcie zdążyło już spłynąć na Kass, powstrzymując jej krwawienie, ale długie sztylety zbliżającego się wroga były tuż tuż. Lamia sięgała po sztylety, odrzucając znowu swój łuk. Dia nie wiedząc do końca co się dzieje wbiegła wcześniej do głównej sali...
...gdzie Bitaan zaledwie musnął przebiegającego szamana, obdarzonego najwidoczniej błyskawicznym refleksem. Nie na tyle jednak dobrym, aby uniknąć też przecinającej pomieszczenie strzały z łuku rudowłosej. Pocisk przebił pierś kobolda, który pisnął i upadł na ziemię.
Sfera wokół ołtarza zaczęła wirować. Coraz szybciej i szybciej, migotliwa i głośna od wyładowań elektrycznych. Zaczęła wciągać w siebie dym z koksowników, powoli oczyszczając salę. Każdy stojący blisko czuł tę siłę, choć opierał się jej bez większego trudu. Zamazana błękitna aura nie pozwalała już dokładnie widzieć leżącej na ołtarzu elfki.


Widok ten zmroził serce Valeriusa przerażeniem i smutkiem… zawiedli. Bo jak inaczej można było to określić? Zawiedli na całej linii. Ta ich wyprawa za relikwią okazała się porażką. I właśnie własnej porażki byli świadkami. Elfka i relikwia… przepadły. Należało więc już tylko przetrwać. Zaklinacz ruszył więc trzymając się pierwotnego zamiaru, by podleczyć paladyna i odpędzić tym samym widmo jego śmierci.

Półrok stał przez chwilę zdezorientowany, szukając jakiejś ofiary. Dyszał przy tym ciężko, trochę jak pies. Najbliżej była Eilin, którą już raz prawie zaatakował, ale coś wciąż powstrzymywało Alana przed rzuceniem się na dziewczynę. Stanęło zatem na koboldzie, do którego doskoczył tnąc potężnie na odlew.

Maarin instynktownie rzuciła się z przerażeniem w sercu na przeciwnika. Skoczyła do przodu z całej siły napierając puklerzem aby odepchnąć przeciwnika od nieprzytomnej Kass. Nie podejrzewała siebie o tak desperacki ruch wobec ledwo poznanej kobiety. Nie miała jednak czasu się nad tym zastanowić.

Nie przestając śpiewać, Bitaan ruszył, w stronę ołtarza i potem do wyjścia na ogrody. Chciał po drodze spojrzeć na błękitną aurę i może poznać jej źródło. Zorientować się co można by zrobić, by ją zdeaktywować. Widział wcześniej co zaklęcia ochronne uczyniły i nie zamierzał testować ich na własnej skórze. Dlatego ograniczył się tylko do rzucenia okiem z odległości nie bliższej niż długość dzioba.

Znów ślepy! Harpagon stanowczo nie miał szczęścia, lub - co bardziej prawdopodobne - wróg nie był głupi i zgodnie ze wszelkimi prawidłami wojennej sztuki starał się wyeliminować największe zagrożenie i dowódcę - czyli jego!
Żołnierz pozbierał się i wycofał ostrożnie tam, skąd przyszedł - ślepy znów był bezużyteczny. Miał jednak nadzieję, że i ta ślepota też minie wkrótce.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline