Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2015, 20:25   #226
Jaracz
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
Nie dane było żadnemu koboldowi uciec ze świątyni. Bardzo szybko poruszający się Alan ściął swoim toporem ostatniego z nich, rozsmarowując go niemal po posadzce. Harpagon cofał się, aż wreszcie zaczął znowu widzieć, choć przed nim ciągle rozciągała się kula nieprzeniknionej ciemności. Elin okrążała ją poprzez boczną część przybytku, z przerażeniem obserwując jak Maarin rzuca się na wysokiego przeciwnika. Determinacja dodała dziewczynie sił, bo puklerz trafił idealnie w ukrytą w kapturze twarz wroga. Coś chrupnęło, a tamten się zachwiał, nie trafiając swoim sztyletem. Uniknął szczęk wilka, ale Lamia dosięgnęła go swoją bronią. Próba przebiegnięcia obok dziewczyn skończyła się dla niego źle. Ominął je co prawda, ale chwiejnie i powoli.
Valerius wlał w usta paladyna miksturę i oddech mężczyzny wyrównał się, ale ranny nie otworzył oczu.
Za to sfera zaczęła się powiększać i wirować coraz szybciej i szybciej. Bitaan poczuł, jak wszystkie pióra mu się elektryzują, co wiecej, wir w środku zaczął błyszczeć purpurą. Wcześniej nie odczuwalna mocno siła ssąca nagle znacznie zwiększyła swe wysiłki i zaczęła potężną próbę wessania ich do środka.

Harpagon rozejrzał się i szybko ocenił sytuację. Wyglądała fatalnie, i chyba nic nie można było z tym zrobić... z wyjątkiem jednej rzeczy.
Strażnik zacisnął zęby godząc się w sercu z tym, co zamierzał uczynić. To będzie jego brzemię i jego odpowiedzialność. Wyciągnął sztylet i cisnął nim prosto w czarodziejkę leżącą na ołtarzu, licząc że wciągająca siła pokieruje ostrze prosto w nią. Skoro uratować już jej się nie dało, musiała zginąć nim ta dziwna magia pochłonie wszystkich.

Desperacja nie skończyła się śmiercią i z nową nadzieją kapłanka postanowiła nie odpuszczać przeciwnikowi. Zrzuciła z siebie torby medyczne obok Kass aby jej nie przeszkadzały. Rzuciła się biegiem za mroczną istotą. Chcąc go zatrzymać skoczyła na niego mając nadzieję, że ten przewróci się pod jej niewielkim ciężarem.

Zaklinacz zaklął pod nosem i spróbował podnieść paladyna krzycząc do reszty. - Odwrót! Odwrót! Jak najszybciej rejterujmy stąd!
A gdy już oparł Bayle’a na swych ramionach próbował wynieść go poza obszar zagrożenia.
Po czy zwrócił się do swej przyjaciółki.-Dia… pomóż mi go stąd wynieść.

Bitaan kraknął zaskoczony. Wizja przypalanych piór i smażonego kruczego mięsa była zbyt rzeczywista. Odskoczył od rosnącego pola gubiąc słowa i melodię. Starał się oprzeć sile, która go tam przyciągała. Pochylony i zgarbiony, podpierając się jedną dłonią, dostrzegł zakapturzoną sylwetkę w wejściu na zachodniej nawie. Śmierć tej istoty mogła zakłócić działanie zaklęcia.
Ruszył na nią biegiem omijając leżącego Bayla i klęczącego przy nim Valeriusa. Przecisnął się obok Dii czując jak naelektryzowane powietrze muska pióra i uderzył tnąc po skosie.

Kolejny trup sycił orczą żądzę krwi. Kolejny już raz rozejrzał się dookoła szukając następnej ofiary. Ale nikogo już więcej nie było. Alan stał w przedsionku sam, bez niczego co podsycałoby dalej jego szał. Czerwona mgła rozwiewała się przed oczami, pozostawiając zmęczenie i dezorientację.

Ostrze noża było ułamane i całe ociekało juchą, spływającą po rękojeści, czyniąc ją zbyt śliską by utrzymać w dłoni. Jeden z wilków skamlał jeszcze cicho, w jego oczach gasło życie. Chłopak nie wiedział co się stało, klęczał przestraszony na trawie, a całe jego ciało rwał ból. Ale nie to było najgorsze. Najgorsze było utkwione w nim spojrzenie Bryana. Spojrzenie pełne strachu.



Półork zatoczył się do przodu i oparł ciężko o ścianę, próbując zebrać oddech i myśli.
 
Jaracz jest offline