Zgadzam się z Wisienkami
MG może być poniekąd moim wrogiem, w końcu to on mi rzuca kłody pod nogi i bardzo często próbuje pozbawić graczy życia. Aczkolwiek nie powinno odbywać się to kosztem przyjemności z gry. MG musi pamiętać, że nie jest wszechwiedzącym bogiem. I to, że gracze mówią o ich planach, nie znaczy, że MG jako 'ten zły' w grze, o tych planach wie. Tak samo jak to, że jeden gracz wie, co się dzieję z drugim, gdy ich coś rozdzieliło, ale w realiach gry, nie mają o tym pojęcia.
Gra z kośćmi i świat gry powinny zawsze zostać rozdzielne. I uwielbiam gdy MG potrafi wywołać we mnie jakieś emocje, bądź to gniew, smutek czy żal. Dla mnie to wyznacznik dobrego mistrzowania. Do dziś pamiętam jak mój kumpel miał łzy w oczach, jak zabity troll spadł i zmiażdżyżł swoim cielskiem jego szczeniaczka Migopsa. I to było akurat bardzo losowe, bo rzuciłem K8 w którym kierunku spadnie i wypadło akurat tak jak wypadło.
Gracz nie miał żalu do mnie za to że 'zabili mu pieska', czy do innego gracza, który zadał ten śmiertelny cios. Graczowi było przykro i smutno, w grze był wściekły i porzucił Bogów, bo żaden nie byłby 'takim skurkowańcem' mówiąc ładnie
Ktoś powiedziałby, że to ja byłem niedobrym MG który chciał ukarać gracza czy zrobić mu na złość. A ja stwierdzam, że po prostu w taki czy inny sposób wywołałem emocje, będąc wrogim trollem w grze i będąc 'światem i mistrzem gry' z kartkami papieru i garścią kości w realu