Frieda, zatrzymana przez Mathiasa, nawet nie miała siły oponować. Przyjęła jego propozycję skinięciem głowy. Nie sądziła, że ktoś rzeczywiście mógłby za nią pójść, ale skrycie na to liczyła. W końcu co dwie głowy, to nie jedna, a gdyby miała dość towarzystwa, to po prostu odeszłaby w swoją stronę.
Przystanęła ponownie, tym razem chwytając Szramę za ramię i również zmuszając go, by wysłuchał dalszej części dyskusji. Nie mogła przewidzieć, że jej mały bunt wzbudzi aż takie poruszenie, a jej punkt widzenia zostanie poparty przez pozostałych. A może jednak?
Poza Mathiasem, który zdecydował się opuścić resztę razem z nią, pomysł pracy dla barona nie spodobał się także Gunterowi i Emilii. Frieda uśmiechnęła się w duchu. Znaczyło to, że przeważającą ilością głosów baron nie zyskał chłopców na posyłki, a w piratach wciąż tliła się żądza pracy na własnych warunkach. I tego również poszukiwała Frieda, która od zawsze żyła na własnych zasadach, chodząc swoimi ścieżkami.
Spojrzała na Szramę, a spojrzenie mówiło samo za siebie. Uśmiechnęła się do niego, bo domyśliła się, że zmiana decyzji musiała sprawić mu ulgę. W końcu nie musiał rozstawać się z ludźmi, z którymi wiele przeżył i którym mógł ufać.
- Ostermark brzmi świetnie - stwierdziła Frieda, wracając do ogniska. - Zabawa na własnych warunkach, nie pod jakimś wypierdkiem z wyższych sfer. Jesteśmy piratami i nawet jeśli nie mamy statku, nawet jeśli nie żeglujemy po wodach, wciąż nimi jesteśmy. A piraci nie pracują dla nikogo, tylko dla siebie. Jesteśmy niezależni i tacy musimy zostać, by wyrobić sobie reputację w tym świecie. By się nas bali, by nas szanowali. A wtedy wszystkie skarby, o jakich zamarzymy, będą nasze. |