Aseir, Jandar & Kethra Pytanie Kethry skonsternowało nieco jej kompanów. Każdy spojrzał na swój tobołek i każdy jak jeden mąż zrozumiał, że nie ma liny. W myślach mogli się tylko zrugać, lecz tak widocznie musiało być. Kobieta wzięła kamień wielkości pięści w dłoń i spuściła go w przepaść. Długo nie musieli czekać nim wyrwa w skale oddała im echo tego kamienia.
-Dziesięć metrów. Nie więcej.- burknął towarzyszący im krasnolud.
- Trochę za wysoko na skakanie… - mruknęła niezadowolona Kethra.
Niespecjalnie uśmiechało się jej wracać do miasta przez cztery godziny po to, by w ciągu następnych czterech przynieść tu kawałek liny. Jeśli jednak nikt nie miałby innego pomysłu, była gotowa pójść i na takiej rozwiązanie. W końcu krasnolud całkiem nieźle płacił.
- Zawsze uważałem linę za przereklamowany pomysł - powiedział Aseir. - Nigdy do tej pory jakoś mi się nie przydała. A jak już, to kto inny ją targał. Druga sprawa... Tam w dole jest raczej ciemno. Jak wygląda wasze zaopatrzenie w pochodnie czy lampy? - spytał. Znał co prawda czar, który tworzył światło, ale coś takiego nie mogło starczyć na bardzo długo.
- W sumie… To ja nie. - odpowiedziała cicho - Może powinniśmy rozejrzeć się po okolicy i znaleźć inne zejście pod ziemię… Choć to nie zmienia faktu, że lampy nie mam. - westchnęła.
- Chyba jakoś się nie sprawdziliśmy jako poszukiwacze przygód. - Aseir pokręcił głową. - Znasz te okolice? - zwrócił się do krasnoluda.
- Zawsze możemy wrócić po sprzęt. W końcu przyszliśmy tylko sprawdzić, co dzieje się z psami, a nie ruszać od razu w głębiny - rzekł przeciągając się Janadar - Nie było do tej pory mowy o schodzeniu pod ziemię. Tym bardziej, iż możemy wejść gdzieś w Góromrok a to już nie zabawa dla nowicjuszy.
Uśmiechnął się do krasnoluda.
-Jestem niemal pewien, iż to Drowy lub Duergarowie porywają twoje psy. Podejrzewam, iż mogą dzięki nimi uwiarygodnić swoje iluzyjne przebrania i podszywać się pod krasnoludy. Możemy to dla ciebie sprawdzić, lecz potrzebujemy sprzętu. Jesteś w stanie go nam dostarczyć?
- My moglibyśmy w tym czasie zająć się obserwacją tego miejsca… Tak z ukrycia. Może coś by samo do nas wylazło i moglibyśmy skonfrontować się w nam odpowiadających warunkach. - dodała Kethra.
- Nie wiem tylko, jak by wyglądała sprawa tego ukrycia - rzucił z pewnym powątpiewaniem w głosie Aseir. - Okolica nie wygląda zbyt zachęcająco. Musielibyśmy zapewne trzymać się dość daleko od tego miejsca, by nie rzucić się nikomu w oczy.
- Yhm - przytaknęła - Ale któreś z przyjaciół Jandara - nie lubiła nazywać ich po prostu “zwierzętami” - mogłoby zostać tu gdzieś bliżej i zaalarmować go. - zaproponowała.
-Dobrze, mogę tu przysłać swoich siostrzeńców z potrzebnym wam sprzętem, lecz nie wiem czy rzucanie się na patrol duergarrów czy mrocznych elfów jest rozsądnym pomysłem…- krasnolud wzruszył ramionami.
- Powinniśmy zbadać ta sprawę i z innych powodów. Bynajmniej nie zamierzam się rzucać się na patrole Duargerów, tylko dojść sedna sprawy. - odrzekł wzruszając ramionami druid.
- Walka jest ostatnią rzeczą - dodał Aseir - o jakiej myślimy. Jednak jeśli będziemy pewni, o co tu chodzi i kto jest zamieszany w te kradzieże, to będzimy mogli wspólnie coś zdziałać.
Kethra zgodziła się z nimi, w milczeniu kiwając głową.
-Czyli koniec końców chcecie zejść tu do podziemi?- spytał by się upewnić czy ma wracać do domu po sprzęt, który byłby potrzebny trójce najemników.
- Tak, chcemy tam rzucić okiem - powiedział Aseir. - Idźcie, a my tu poczekamy na sprzęt.
__________________ “Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.” |