Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-05-2015, 17:49   #101
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
Krasnolud był już przyzwyczajony do ciekawskich spojrzeń, nie od dziś bowiem podróżował z Ilrynem. Co nie oznaczało, że kompletnie je ignorował. Zawsze lepiej było przyjrzeć się tym, którzy wlepiają w ciebie wzrok, tak na przyszłość. Nigdy nie wiadomo kiedy mogło się to przydać, szczególnie, że sporo niezadowolonych osób lubiło brać sprawy w swoje własne ręce.

Przechadzając się pośród straganów Oswalt mimochodem przeglądał różnorakie towary oferowane przez tutejszych kupców. Niestety nie znalazł niczego, co mogło pomóc ich śledztwu, a tym bardziej niczego na co aktualnie było go stać. Wszystko wydawało się w jak najlepszym porządku, miasteczko żyło zaś własnym życiem. Zrezygnowany brodacz podrapał się po nosie, po czym zdjął rękawicę i bezwstydnie rozpoczął oczyszczanie jednego z nozdrzy przy pomocy palucha. To właśnie wtedy zauważył coś bardzo interesującego. Jeden z krasnoludów upuścił amulet ze znajomym symbolem. Skrzywił się na jakieś odległe wspomnienie, po czym szturchnął czubkiem buta swojego półdrowiego kompana. Jednocześnie zagadał do niego tak, by nie wzbudzić podejrzeń okolicznych obserwatorów.
-Widzisz tych brodaczy po mojej lewej? Ten drugi upuścił przez przypadek amulet. Symbol pięści zaciskającej się na błyskawicy coś ci mówi?- zapytał półgłosem.
 
Blackvampire jest offline  
Stary 16-05-2015, 11:21   #102
 
sheryane's Avatar
 
Reputacja: 1 sheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwu
Aseir, Jandar & Kethra

Pytanie Kethry skonsternowało nieco jej kompanów. Każdy spojrzał na swój tobołek i każdy jak jeden mąż zrozumiał, że nie ma liny. W myślach mogli się tylko zrugać, lecz tak widocznie musiało być. Kobieta wzięła kamień wielkości pięści w dłoń i spuściła go w przepaść. Długo nie musieli czekać nim wyrwa w skale oddała im echo tego kamienia.
-Dziesięć metrów. Nie więcej.- burknął towarzyszący im krasnolud.
- Trochę za wysoko na skakanie… - mruknęła niezadowolona Kethra.
Niespecjalnie uśmiechało się jej wracać do miasta przez cztery godziny po to, by w ciągu następnych czterech przynieść tu kawałek liny. Jeśli jednak nikt nie miałby innego pomysłu, była gotowa pójść i na takiej rozwiązanie. W końcu krasnolud całkiem nieźle płacił.

- Zawsze uważałem linę za przereklamowany pomysł - powiedział Aseir. - Nigdy do tej pory jakoś mi się nie przydała. A jak już, to kto inny ją targał. Druga sprawa... Tam w dole jest raczej ciemno. Jak wygląda wasze zaopatrzenie w pochodnie czy lampy? - spytał. Znał co prawda czar, który tworzył światło, ale coś takiego nie mogło starczyć na bardzo długo.
- W sumie… To ja nie. - odpowiedziała cicho - Może powinniśmy rozejrzeć się po okolicy i znaleźć inne zejście pod ziemię… Choć to nie zmienia faktu, że lampy nie mam. - westchnęła.
- Chyba jakoś się nie sprawdziliśmy jako poszukiwacze przygód. - Aseir pokręcił głową. - Znasz te okolice? - zwrócił się do krasnoluda.
- Zawsze możemy wrócić po sprzęt. W końcu przyszliśmy tylko sprawdzić, co dzieje się z psami, a nie ruszać od razu w głębiny - rzekł przeciągając się Janadar - Nie było do tej pory mowy o schodzeniu pod ziemię. Tym bardziej, iż możemy wejść gdzieś w Góromrok a to już nie zabawa dla nowicjuszy.
Uśmiechnął się do krasnoluda.
-Jestem niemal pewien, iż to Drowy lub Duergarowie porywają twoje psy. Podejrzewam, iż mogą dzięki nimi uwiarygodnić swoje iluzyjne przebrania i podszywać się pod krasnoludy. Możemy to dla ciebie sprawdzić, lecz potrzebujemy sprzętu. Jesteś w stanie go nam dostarczyć?
- My moglibyśmy w tym czasie zająć się obserwacją tego miejsca… Tak z ukrycia. Może coś by samo do nas wylazło i moglibyśmy skonfrontować się w nam odpowiadających warunkach. - dodała Kethra.
- Nie wiem tylko, jak by wyglądała sprawa tego ukrycia - rzucił z pewnym powątpiewaniem w głosie Aseir. - Okolica nie wygląda zbyt zachęcająco. Musielibyśmy zapewne trzymać się dość daleko od tego miejsca, by nie rzucić się nikomu w oczy.
- Yhm - przytaknęła - Ale któreś z przyjaciół Jandara - nie lubiła nazywać ich po prostu “zwierzętami” - mogłoby zostać tu gdzieś bliżej i zaalarmować go. - zaproponowała.

-Dobrze, mogę tu przysłać swoich siostrzeńców z potrzebnym wam sprzętem, lecz nie wiem czy rzucanie się na patrol duergarrów czy mrocznych elfów jest rozsądnym pomysłem…- krasnolud wzruszył ramionami.
- Powinniśmy zbadać ta sprawę i z innych powodów. Bynajmniej nie zamierzam się rzucać się na patrole Duargerów, tylko dojść sedna sprawy. - odrzekł wzruszając ramionami druid.
- Walka jest ostatnią rzeczą - dodał Aseir - o jakiej myślimy. Jednak jeśli będziemy pewni, o co tu chodzi i kto jest zamieszany w te kradzieże, to będzimy mogli wspólnie coś zdziałać.
Kethra zgodziła się z nimi, w milczeniu kiwając głową.
-Czyli koniec końców chcecie zejść tu do podziemi?- spytał by się upewnić czy ma wracać do domu po sprzęt, który byłby potrzebny trójce najemników.
- Tak, chcemy tam rzucić okiem - powiedział Aseir. - Idźcie, a my tu poczekamy na sprzęt.
 
__________________
“Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.”
sheryane jest offline  
Stary 16-05-2015, 12:34   #103
 
Zeman's Avatar
 
Reputacja: 1 Zeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodzeZeman jest na bardzo dobrej drodze
Wydawał się bardzo zainteresowany całym targiem, jak turysta odwiedzający egzotyczny bazar, po części tak też w sumie było. Oczywiście sam także ignorował większość spojrzeń, jedynie tym bardziej dociekliwym oferując ciepły uśmiech w odpowiedzi.

Na słowa Oswalta przystanął i ściągnął swoje cienkie brwi do nosa. Pomasował wierzchem dłoni swój ciemny polik, spoglądając przed siebie w krótkiej zadumie. Sam gest dłubania w nosi najwidoczniej też zbytnio go nie poruszył. Gdy ostatecznie dostał oślnienia, a sama nauka do której przymuszała go matka dała owoc, nachylił się do swojego towarzysza. - Kojarzy mi się z symbolem jednej z formacji militarnej duergarów. Ale ich twierdza jest daleko na Północy...słyszałeś może kiedyś o Srebrnych Marchiach? - Zapobiegawczo oczywiście podzielił się tą informacją po Dambracku.
 
Zeman jest offline  
Stary 16-05-2015, 21:03   #104
 
Wecker Yls's Avatar
 
Reputacja: 1 Wecker Yls ma wspaniałą przyszłośćWecker Yls ma wspaniałą przyszłośćWecker Yls ma wspaniałą przyszłośćWecker Yls ma wspaniałą przyszłośćWecker Yls ma wspaniałą przyszłośćWecker Yls ma wspaniałą przyszłośćWecker Yls ma wspaniałą przyszłośćWecker Yls ma wspaniałą przyszłośćWecker Yls ma wspaniałą przyszłośćWecker Yls ma wspaniałą przyszłośćWecker Yls ma wspaniałą przyszłość
Zgiełk panujący na miejscu takim jak zbiór przeróżnych kramów pasował złodziejowi. Tutaj udawanie zainteresowania czymkolwiek było bardzo łatwe, nawiązywanie krótkiej rozmowy z handlarzami przychodziło mu raczej bezproblemowo. Nie miał i tak zamiaru niczego kupić. Kiedy usłyszał rozmowę krasnoluda i jego nietypowego kompana, wtrącił krótko:
- Na co mamy zwracać uwagę? Jakaś wskazówka?
 
__________________
"Ponownie zapadam się we wspomnieniach... I nie mam pojęcia, które z nich należą do mnie..."
Wecker Yls jest offline  
Stary 20-05-2015, 12:22   #105
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Kethra, Jandar, Aseir

Na piaszczystej równinie niełatwo było znaleźć miejsce, gdzie można było mile i przyjemnie spędzić kilka godzin w oczekiwaniu na przybycie posiłków. Z góry przypiekało słońce, z dołu mieli spaloną owym słońcem glinę. Pozostawało im rozłożyć koc... i modlić się o trochę chmur.

- Skąd jesteś, Kethro - spytał Aseir, zwracając się do dziewczyny, która zajęła miejsce na przeciwległym krańcu koca.
Siedziała ze skrzyżowanymi nogami, dłubiąc w spękanej glinie jakimś uschniętym patykiem. Drgnęła na dźwięk jego głosu i powoli, powolutku uniosła głowę, by w końcu spojrzeć na Aseira.
- Ym... - zaczęła mądrze - Z takiego niewielkiego miasteczka wśród lasów Wielkiej Doliny. - odpowiedziała cicho. W jej oczach nie było strachu, ale wyraźnie nie wiedziała, czego się po nim spodziewać. Wyglądała na spiętą, jak do ucieczki.
Aseir uprzejmie udał, że nie zauważa nic niezwykłego w jej zachowaniu.
- I jak tam było? Ładniej, niż tu? - Machnął ręką, szerokim łukiem obejmując połowę okolicy.
Uśmiechnęła się delikatnie. Zachowywał się trochę, jakby próbował oswoić spłoszone zwierzątko.
- Było... Było ładniej. Zielono. Było pięknie... - spojrzała gdzieś w dal, a jej wzrok na chwilę stał się nieobecny.
- Było wspaniale. Miałam matkę i ojca. Przyjaciół... - wzruszyła lekko ramionami, po czym przeniosła smutny wzrok na niego - Ale tego miejsca już nie ma. - Przygryzła lekko wargę i znów uciekła wzrokiem.
- Przepraszam - powiedział cicho, niezbyt szczęśliwy z powodu skierowania rozmowy na takie niezbyt wesołe tematy.
- W porządku - wpadła mu w słowo, potrząsając lekko głową - To nie twoja wina.
- Przynajmniej dzieciństwo miałaś lepsze - odparł. - Ja moje rodzinne strony omijam bardzo szerokim łukiem. - Skrzywił się odrobinę.
Milczała przez chwilę, jakby uznała rozmowę za zakończoną. Kiedy Aseir mógł już stracić nadzieję, że Kethra jeszcze się odezwie, wypowiedziała cicho jedno słowo:
- Czyli?
- Calimshanie nie lubią takich jak ja - odparł, za jednym zamachem informując i o miejscu swego urodzenia, i o przyczynach, dla których miał kiepskie dzieciństwo.
- Czyli jakich? - przechyliła lekko głowę - Magów?
- Powinienem był mieć w swych żyłach krew ifrytów - uśmiechnął się. W uśmiechu szyderstwo mieszało się ze smutkiem. - A nie miałem. Jaki wstyd dla całej rodziny - dodał. - Zła krew.
Kethra zmarszczyła nieznacznie brwi.
- To chyba nie był twój wybór. - Bardziej stwierdziła, niż zapytała.
Przez chwilę jakby walczyła z samą sobą, ale ostatecznie nie powiedziała nic więcej. Wróciła do dłubania patyczkiem wzdłuż pęknięć w glinie.
- Powiedz to mojemu ojcu - mruknął.
Dziewczyna popatrzyła na niego kątem oka. Tragedii ludzkich były różne rodzaje. Wcale nie trzeba było patrzeć na śmierć wszystkiego, co się kocha, by serce ściskał żal. Wyrzuciła patyczek i podciągnęła kolana pod brodę. Objęła ramionami nogi. Wbiła wzrok w koc gdzieś pomiędzy sobą a Aseirem. Znów na chwilę zapadła między nimi cisza.
- Usłyszałam kiedyś, że oni zginęli przeze mnie. - powiedziała głucho i tak cicho, że mógłby uznać, że się przesłyszał, gdyby nie dostrzegł ruchu jej ust.
- To, co się stało, nie zawsze jest naszym wyborem. I nie zawsze powinniśmy wierzyć temu, co mówią inni. Prawda? - zapytała smutno.
- Nie, nie zawsze należy wierzyć w to, co mówią inni. I nie, nie mamy wpływu na niektóre rzeczy. Powiem więcej - na wiele rzeczy nie mamy wpływu. I sądzę, ze po prostu cię okłamano.
Zadrżała, choć było gorąco.
- Tak. Być może. - odparła z nieśmiałym uśmiechem, po czym znów umilkła i tym razem nie zanosiło się na to, by miała powiedzieć coś jeszcze.
- Powinnaś w to uwierzyć - stwierdził, chociaż miał świadomość, że to stwierdzenie kłóci się z poprzednim.
- A tobie mogę wierzyć? - zapytała, wbijając w nigo w spojrzenie błękitnych oczu.
- Możesz - powiedział z pełnym przekonaniem.
Kethra uśmiechnęła się do niego delikatnie, a uśmiech ten sięgnął oczu, przeganiając cień strachu, który przesłaniał jej spojrzenie.

Milczący do tej pory Jandar odezwał się cicho.
- To kim jesteśmy wypływa z nas samych. Nie jesteśmy naszymi rodzicami.
Po tych słowach pogłaskał głowę siedzącego opodal Twardego.
- Pochodzę z Thay. Jestem Rashmennitą. Mój lud cierpi tam niewolę pod batem Czerwonych Magów. Wszyscy są ich niewolnikami, a przynajmniej tak nas traktują. Jestem bękartem jakiegoś Czerwonego Maga. Posiadł ją siłą. Każdy Czerwony Mag, na Mielikki, jest moim śmiertelnym wrogiem. Gdy tylko go spotkam zabiję, jeśli będzie ku temu sposobność.
Po tych słowach popadł znowu w zadumę.
Kethra przeniosła wzrok na Jandara, gdy tylko ten zaczął mówić. Słuchała go uważnie. Zadrżała nieznacznie na wspomnienie o Czerwonych Magach.
- J...Ja wiem, jak to jest - powiedziała cicho. - [i]Uciekłam im. Pomogę ci, jeśli jakiegoś spotkamy. - W jej głosie pojawiła się jakaś twarda nuta, być może była to żelazna determinacja wynikająca z woli życia.
A na pewno spotkamy… ~ dodała w myślach.
- Ja ich znam tylko ze słyszenia - odparł Aseir. - Nic pozytywnego to nie było - dodał - tak że rozumiem wasze podejście. I w razie konieczności wam pomogę.
- To miłe. Dzięki. - Kethra ponownie uśmiechnęła się lekko.
Istotnie było to miłe, że ktoś prawie nieznajomy chce pomóc im w rozprawieniu się z wrogimi magami… Mimo że sam był magiem. Do dziewczyny powróciło to samo poczucie bezpieczeństwa, które koiło ją w karczmie przed snem.
- Ma ktoś z was coś do zjedzenia? - spytał Aseir, zdecydowanie zmieniając temat. - Mamy przed sobą parę godzin czekania. Mała uczta dobrze by nam zrobiła, ale ja mam tylko wino.
- Ja mam tylko to... - odezwała się Kethra, grzebiąc w plecaku.
Położyła na kocu niewielką rację żywnościową - dwa paski suszonego mięsa, kawałek twardego sera, suchary.
- Niedużo, ale poczęstuj się, jeśli masz ochotę - zaproponowała nieśmiało, polubiła go czy nie - był przecież MAGIEM. - Nie byłam przygotowana na tak daleki spacer. Kolejna rzecz, poza liną, do zanotowania na przyszłość - westchnęła cicho.
- Zdaje się, że nasze przygotowanie do zawodu detektywów pozostawia wiele do życzenia - uśmiechnął się Aseir.
- Wypadliśmy dość żałośnie - zgodziła się. - [i]Ale w końcu ćwiczenie czyni mistrza. Jak los da kolejną szansę, to pójdzie lepiej - a dać musiał, bo przecież Kethra i tak nie miała dokąd pójść.
- Oby pomyślał o przyniesieniu jakichś szczątkowych zapasów - dodała, spoglądając przez ramię w stronę, w którą odszedł krasnolud.
- Jesteśmy głąby - powiedział Aseir. - Ale, proszę, nie rozgłaszaj tego dalej. To byłoby fatalne dla naszej reputacji. - Uśmiechnął się.
- Reputacji? Jakiej reputacji? - parsknęła cichutko z rozbawieniem.
- Opinia, jaką będą mieli o nas pracodawcy. Obecni i przyszli - wyjaśnił. - Lepiej żeby nikt nie wiedział o naszym nieprofesjonalnym podejściu do kwestii przygotowania się do pracy.
- Wiem, czym jest reputacja. - Ofuknęła go nieco. Zaraz jednak zmitygowała się i opuściła wzrok. - Chodziło mi tylko o to, że na razie nie mamy żadnej, więc ciężko by się pogorszyła… - dodała przepraszającym tonem.
- To coś jak mniej niż zero - uśmiechnął się. - Paskudna opinia jest gorsza od żadnej.
W czasie gdy drużyna odpoczywała druid zwolnił Twardego i wysłał na polowanie. Po kilku klepsydrach wilk wrócił z pyskiem umazanym krwią, przydźwigał resztki małego mulaka.
- Nikt nie spodziewał się tak długiego tropienia. - powiedział Jandar, potem wstał i przeciągnął się.
Zaczął odzierać ze skóry i patroszyć te resztki. Część mięsa rzucił Czujnej.
- Rozpalcie może ogień.
Resztę niewykorzystanego mięsa i flaków zostawił Twardemu i Czujnej.
Uważnie rozejrzał się po okolicy, w końcu spostrzegł to, czego szukał. Podszedł do niepozornych, prawie suchych krzaków, na których były widoczne czerwone jagody. Zerwał kilka. Przywołał moc płynącą od Mielikki. Wybrał cztery jagody błogosławione jej mocą.
- Kto woli coś bez mięsa, może spożyć taką jagodę, jedna starczy na cały dzień. Dodatkowo leczy drobne rany.
Po tych słowach wręczył każdemu z towarzyszy po jednej jagodzie, swoje schował do jednej z kieszonek bandoliera.
Kethra przyglądała się poczynaniom druida z jakąś mieszaniną fascynacji i podziwu. Jedynie, gdy oporządzał zwierzynę, odwróciła na trochę wzrok.
- Dziękuję - schowała owoc do sakiewki, w której i tak nie było wiele więcej.
- Ja również - powiedział Couryn, postępując podobnie jak Kethra. - Ale czy ogień to dobry pomysł? Będzie nas widać z daleka na parę mil.
- I tak jest jasno. - Dziewczyna rozejrzała po spalonej słońcem okolicy. - A tu pewnie widać nas jak na dłoni. Raczej nam to nie zaszkodzi. Idziesz?- Wstała, by udać się na poszukiwanie czegokolwiek, co nadawałoby się do rozpalenia poza kępkami suchej trawy.
Po paru chwilach zapłonęło niewielkie ognisko, a nabite na prowizoryczny rożen kawałki mięsa zaczęły wydzielać zachęcający zapach.
 
Kerm jest offline  
Stary 21-05-2015, 11:27   #106
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
Pogładził swoją nastroszoną brodę słuchając słów półdrowa. Wieść o duergarach nie zaskoczyła go jakoś wybitnie, ale dziwnym był fakt pochodzenia tej szczególnej formacji. Pofatygowali się aż z dalekiej Północy? Albo kroiło się tutaj coś znacznie większego niż się im z początku wydawało albo ktoś próbuje podsunąć wygodnego kozła ofiarnego. Niezależnie od tego ich małe śledztwo musiało toczyć się dalej.

- Mówi mi, co prawda nigdy tam nie byłem, ale słyszałem parę plotek. Jeśli się nie pomyliłeś, to może zrobić się ciekawie. - Po tych słowach spojrzał na drugiego z kompanów i kiwnął mu paluchem, żeby się nieco nachylił pod pretekstem pokazania mu pudełka i narzędzi do czyszczenia fajki.
- Tamten kupczyna krasnoludzki ma przy sobie znak jakieś duergarskiej formacji, a przynajmniej tak twierdzi Ilryn. - W tym momencie pokrótce opisał mu symbol z zaciśniętą pięścią. - Ta formacja pochodzi ze Srebrnych Marchii więc musieli się pofatygować spory kawałek, jeśli to rzeczywiście jest ktoś od nich. Musimy go mieć na oku. Dasz rady go śledzić pozostając niezauważonym? - Zapytał na koniec chowając pudełko z fajką do kaletki przy kasie. Cały czas gestykulował jak przy zwyczajnej, codziennej rozmowie. Momentami tylko zerkał, czy kupiec czasem nie dał gdzieś nogi.
 
Blackvampire jest offline  
Stary 29-05-2015, 17:11   #107
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Aseir, Jandar, Kethra


Czas oczekiwania na krasnoludzkiego tresera psów dłużył się niemiłosiernie. Kompani nawiązali kontakt rozmową i choć nie trwała ona długo pozwolili by pozostali czegoś się o każdym dowiedzieli. Padły ciepłe i dające promyk nadziei deklaracje, co jakby nie patrzeć nieco scementowało ich znajomość. Mieli dobre intencje i wierzyli, że misja, za którą się zabrali dobrze się dla nich skończy.
Doskwierający upał zmęczył trójkę poszukiwaczy przygód bardziej niż długa droga z krasnoludzkiej posiadłości do miejsca gdzie doprowadził ich tropiący wilk Jandara. Choć zapasy mieli skromne, na szczęście nie brakowało im wody, której wzięli pod dostatkiem. Od momentu, gdy brodacz ich opuścił minęło sporo czasu. Słońce ospale wlekło się po nieboskłonie, lecz temperatura praktycznie w ogóle nie spadała.

Przez cały ten czas ani razu nie dostrzegli patrolu tarczowników, a przecież ich zadaniem było również przeczesywanie okolic Wielkiej Rozpadliny na dzień drogi od jej centrum w każdą stronę świata.
W końcu niebo zaczęło nabierać pomarańczowej barwy a słońce zbliżało się nieubłaganie do linii horyzontu. Chłodny wiatr, z wschodu był jedynym źródłem ulgi i ochłodzenia, z każdą kolejną chwilą zaczynał robić się coraz mniej przyjemny. Cała trójka wiedziała, że noce tutaj są tak bardzo zimne, jak południa gorące. Bezlitosny klimat tej części świata był brutalnym sprawdzianem dla przygotowania takich grup jaką stanowili Aseir, Jandar i Kethra. Z nadzieją i niecierpliwością wyczekiwali przybycia krasnoluda wraz z sprzętem. Doskwierającą nudę miały trójce najemników zapewnić hałasy dobiegające z podziemnej szczeliny, które jako pierwszy wychwyciły pupile Jandara.

Wilk nastroszył futro na grzbiecie a gryzoń stanął na tylnich łapach nasłuchując i poruszając nerwowo wąsikami. Kompani niedoli nie musieli się zastanawiać nad tym, co wyłoni się z szczeliny. Byli pewni, że nie będzie to nic dobrego i przyjaźnie nastawionego. Pytaniem, które uderzyło ich wraz z falą ciepła w brzuchu oznaczającą skok adrenaliny było ile czasu mają na zatarcie śladów swojej obecności, oraz przygotowanie się do ewentualnej walki, jeśli taka miałaby nastąpić...
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 29-05-2015, 19:51   #108
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Czas płynął powoli. Tematy do rozmowy dość szybko się wyczerpały. Być może słońce zabiło chęć do rozmów, a może ledwo poznana grupka, którą nawet w przybliżeniu nie można było nazwać drużyną, nie zaufała sobie jeszcze na tyle, by zacząć się dzielić co ciekawszymi fragmentami swoich życiorysów.

Aseir, znużony nieco upałem, zaczynał już powoli drzemać, gdy wilk, towarzysz Jandera, zdecydowanie się ożywił.
Jako że źródłem owego ożywienia była dziura w ziemi, którą się wcześniej interesowali, znaczyć to mogło tylko jedno - nie musieli szukać kłopotów, jako że kłopoty właśnie same się pojawiły.

Niepodsycane ognisko zgasło już jakiś czas temu, dym więc nie mógł ich zdradzić. Ale na tym pustkowiu byli widoczni jak na dłoni. Jedyna szansa była w tym, że oślepione słońcem oczy przybyszów nie od razu ich dostrzegą.

Krótki łuk, kusza, proca... Wilk i parę zaklęć...
Aseir miał nadzieję, że z dziury nie wylezie cała horda drowów czy druegdarów.

- Może się troszkę przesuniemy, żeby mieli nas całkiem pod słońce? - zaproponował, szykując kuszę.
 
Kerm jest offline  
Stary 30-05-2015, 10:44   #109
 
Wecker Yls's Avatar
 
Reputacja: 1 Wecker Yls ma wspaniałą przyszłośćWecker Yls ma wspaniałą przyszłośćWecker Yls ma wspaniałą przyszłośćWecker Yls ma wspaniałą przyszłośćWecker Yls ma wspaniałą przyszłośćWecker Yls ma wspaniałą przyszłośćWecker Yls ma wspaniałą przyszłośćWecker Yls ma wspaniałą przyszłośćWecker Yls ma wspaniałą przyszłośćWecker Yls ma wspaniałą przyszłośćWecker Yls ma wspaniałą przyszłość
Przez kilka chwil szukał wzrokiem długobrodego, którego opisał mu kompan. Kiedy już ustalił za kim należy podążać, skinął głową Oswaltowi z uśmiechem i odszedł. Wciąż udawał, że jest tylko przejezdnym, który jest zachwycony ogromem niecodziennych przedmiotów gotowych uszczuplić zawartość jego sakiewki. Kiedy przeglądał artykuły, bądź targował się z kupcami, zerkał w stronę tajemniczego kupca, który może ich do czegoś doprowadzić.
"Kiedy ostatnio to ja byłem szpiclem? Nie pamiętam..." - pomyślał.
 
__________________
"Ponownie zapadam się we wspomnieniach... I nie mam pojęcia, które z nich należą do mnie..."

Ostatnio edytowane przez Wecker Yls : 30-05-2015 o 13:06.
Wecker Yls jest offline  
Stary 30-05-2015, 12:32   #110
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Enevar, Olo, Płomień i świeżo poznany Tethyrczyk

Czwórka kompanów z Olem na czele ruszyła wartko w kierunku osobnika, który to donosił strażnikom o obecności duergarów w okolicy. Człowiek wyglądem nie przypominał nikogo szczególnego. Był w średnim wieku, miał niespełna sześć stóp wzrostu. Jego owalną twarz przykrywał kilkudniowy zarost. Jego pierś chroniła pozszywana i sfatygowana skórzana kurta. U boku w pochwie spoczywał zaś długi miecz. Mężczyzna wyglądem przypominał Tethyrczyka.

Enevar podszedł do mężczyzn i lekko skinął głową na przywitanie: - Witaj, możemy porozmawiać? - zapytał.
Zdziwiony zaczepką nieznajomego Tethyrczyk stanął jak wryty i zmierzył go od stóp do głów, a następnie zrobił to samo z jego kompanami.
-Słucham?- spytał nie kryjąc zdziwienia.
- Nie ma tutaj nic do ukrycia. Twoja rozmowa ze strażą była dość głośna i usłyszeliśmy to i owo. Jeżeli nie masz nic lepszego do roboty, chcielibyśmy usłyszeć dokładnie o tych ciemnych krasnoludach. Oczywiście twój czas zostanie wynagrodzony. - kontynuował elf.
Płomień przewrócił oczami. Wynagrodzony. Enevar nie miał chyba pojęcia o ludzkich pryncypiach.
-Mój towarzysz miał na myśli, że może napilibyśmy się razem. A przy okazji możemy pogadać o tych całych duergach. Tak się składa, że nas to interesuje.
Elf poparł słowa Płomienia skinieniem głowy, chociaż nie zrozumiał lekkiego poirytowania pobrzmiewającego w jego głosie i dosadnie zobrazowanego ruchem oczu.
- Mów mi Suld - ponownie zwrócił się do Tethyrczyka.
-Ja jestem Płomyk. A to są Olo i Relgar.

-Oczywiście.- rzekł nieco zakłopotany sytuacją -Ja jestem Kurt. Możemy się napić i porozmawiać. Choć nie bardzo wiem, czemu interesują was sprawy strażników. Ale bardziej ciekawi mnie, czemu ich to nie interesuje.- wzruszył ramionami -Prowadźcie.- rzekł.
Grupa wartko udała się do Młota i Kowadła, gdzie o tej porze dnia nie było zbyt wielu gości, co sprzyjało tego typu rozmowom. Tethyrczyk usiadł pod oknem i podrapał się po skroni.
-Możecie pierwej mi wyjaśnić, czemu was to interesuje?- spytał.*

Enevar nieco uchylił przymknięte do tej pory powieki: - Wykonujemy w Rozpadlinie zadanie, które poniekąd może wiązać się z ciemnymi krasnoludami. Uprzedzając twoje pytanie - nie jest to nic, przez co mógłbyś wpaść w kłopoty. Szukamy luźnych tropów, a Duergarzy zdają się pasować do naszej zagadki.
-Dlatego właśnie potrzebujemy twojej pomocy - uściślił Płomyk - Gdzie ich widziałeś, ilu i co porabiali na ziemiach przyległych do Serca Ziemi. Jeśli będziesz mógł nam pomóc będziemy wdzięczni.*
-Widziałem skromny patrol zbrojnych, na powierzchni, bo ja wiem ze trzy dni drogi na północny zachód stąd. Wybierałem się na polowanie i dostrzegłem zza wydmy jak kręcą się koło niewielkiej jaskini, nieopodal krańca kanionu.- wyjaśnił -Nie przyglądałem im się, bo byłem lekko wystraszony, sami wiecie ja sam, ich kilku wolałem się nie wychylać.-
- Widziałeś może ich broń lub pancerze? Wyglądali na ciężkozbrojnych? - dopytywał elf.
-Mieli jakieś znaki na pancerzach?

-Nie zdążyłem im się przyglądać jak już wspominałem- wyjaśnił Tethyrczyk -Gdy tylko ich ujrzałem dałem nogi nawet się nie oglądając. Ale z tego co zauważyłem to żaden z nich nie miał ciężkiej zbroi. A co to ma do rzeczy?- spytał nieco zdziwiony -Symboliki, też nie dostrzegłem żadnej.-

Enevar w miliczeniu skinął głową. Przez chwilę trawił uzyskane informacje - wszystko wskazywało na to, że będą musieli na własne oczy sprawdzić miejsce, o którym wspominał N-Tel-Quess
- Szczegóły mogą nas naprowadzić na odpowiedni trop, stąd nasze pytania odnośnie rynsztunku. Powiedz mi, zanim się rozstaniemy, czy zapadł w twoją pamięć jeszcze jakiś szczegół, który mógłby wskazywać na coś niecodziennego? Czy miałeś jakieś odczucia zupełnie nie pasujące do tamtych wydarzeń? Słowem - czy coś odróżniało się od tła? Czasem nasze zmysły zdradzają nam więcej, niż rozum jest w stanie przyswoić. To co ulotne wydaje nam się błahe, a jednak takie szczegóły często sięgają sedna sprawy - spróbował wytłumaczyć swój tok rozumowania nie-człowiekowi.

-A czy grupa duergarów na samym skraju kanionu największego krasnoludzkiego imperium nie jest dziwna samo w sobie? To jakby pod bramami Neverwinter kręciła się grupka orkowych szamanów.- wzruszył ramionami -Po za tym, oni z zasady nie opuszczają swoich podziemnych kryjówek. Rzadko wychodzą z Podmroku, z tego co słyszałem.- dodał na koniec.
-Ja też tak słyszałem. Może to grupa zwiadowców badająca teren przed uderzeniem na Serce Ziemi albo jakieś okoliczne wsie. Jeśli tak to prawdopodobnie jest ich niewielu - Płomyk polał wszystkim wina - Chyb musimy się tam wybrać, Enevar.*

Elf drgnął słysząc swoje prawdziwe imię. Przedtem przedstawiał się inaczej. Miał nadzieję, że mężczyzna nie wychwyci tego niuansu. - W takim razie dziękujemy ci za twój czas. Niech gwiazdy zawsze świecą na twoje ścieżki.*

Człowiek dopił wino, którym został chwilę wcześniej poczęstowany po czym wstał od stołu i pokłonił się grupie rozmówców.
-Zyczę wam powodzenia w waszej misji. Może was posłuchają ci idioci ze straży jak coś znajdziecie. Powodzenia.- rzekł i odszedł z karczmy.
 
ObywatelGranit jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172