W przeciwieństwie do Oswalda Randulf chował urazę. Z tym, żw chował ją bardzo, bardzo głęboko i, przynajmniej na razie, nie zamierzał jej wyciągać na wierzch.
Najwyżej trzymać pod ręką.
Historia z owym zamordowanym kupcem była ciekawa. Przy odrobinie szczęścia za każdym trupem krył się zarobek. Byle tylk nie znaleźć się po nieodpowiedniej stronie ostrza.
- Zajmijmy się najpierw naszymi wierzchowcami, a potem porozmawiamy - zaproponował. |