Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-05-2015, 21:14   #90
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Podróż do stolicy przebiegała bez zakłóceń. Amelia żałowała, że szaman nie zgodził się na użyczenie jej "ziółek", ale może potem namówi Taima. Wieczorem, skoro bogowie takie właśnie mają wymagania. A potem "przestawi się" na postać, skończy z głupimi dywagacjami na tematy wszelakie i skupi się na cieszeniu się nietypową przygodą. Tylko jak można się cieszyć czymś, w czym można na prawdę zginąć i stać się czyjąś biżuterią? Nie mówiąc już o tym, że wcale nie mieli gwarancji, iż kociomagowi uda się odesłać ich do domu. Wcale a wcale. Nie pomagało to w motywowaniu do działania. Ech...

Amelia potrząsnęła głową próbując odgonić czarne myśli i skupić się na czymś pożytecznym - ot, na przykład na układaniu dyplomatycznej mowy skierowanej do Rady Amazonek, która miała w zamierzeniu zakończyć tę część ich misji. Niestety myśli dziewczyny uparcie wracały do sprawy przeklętej świątyni i czekającej ich tam walki. W końcu Amy pooddała się i podleciała bliżej towarzyszy.

- Uważacie, że jesteśmy wystarczająco wyekwipowani na walkę z nieumarłymi kapłanami etcetera? - spytała nieśmiało. - Może dałoby się... - przerwała, bo miała zamiar powiedzieć “wysępić”, ale w porę przypomniała sobie, że Taim i Cethis też z nimi jadą - uzyskać od szamanów jakieś lecznicze maści, czy może nawet pożyczyć lepszą broń? Nie każdy ma magiczną, a pewnie się przyda - wymownie wskazała na swoje miecze, choć ich podwójność aż za dobre nadrabiała braki w magii.
- Lecznicze maści z pewnością by się zdały - zawtórował jej Ethan. - Wszak ta walka będzie o wiele groźniejsza, niż starcie z dzikimi. Może by się dało... pobłogosławić naszą broń? - spytał.
- Wszystko ustalimy, po tym jak Rada przynajmniej wstępnie zgodzi się na pokój. Ze strony Amazonek na wiele bym jednak nie liczyła. Mogę zapytać Taima, jak to będzie wyglądało ze strony Quiusu. Jeżeli brakuje wam wyposażenia, to zawsze możecie coś dokupić - powiedziała Cethis.
Ethan zgrzytnął zębami. Niby tak każdemu zależało na pokoju, a jak dochodzi co do czego, to same sknery. Może chociaż Quiusu będą rozsądniejsi.
Fakt, że zdobyte w świątyni złoto zrekompensowałoby wszystkie wydatki, ale równie dobrze mogli zostać na lodzie - z samymi przedmiotami “kultowymi”, które zabraliby Quiusu, ranami, za opatrzenie których pewnie musieliby zapłacić... no i z pustymi sakiewkami.

Amelia miała podobne myśli do ethanowych - gdyby o nich wiedziała - ale zaczynała się już przyzwyczajać do tego typu sytuacji. W milczeniu kontynuowali podróż do stolicy, gdzie u bram czekał ich nietypowy widok - kolejne dywany a na nich - obcy ludzie.

"Kogóż to nam bogowie przynieśli?", pomyślał Ethan, zatrzymując dywan w pewnej odległości od dwójki, zdecydowanie wyróżniającej się wśród mieszkańców amazońskiej wioski. Kolejne poselstwo od sułtana? Ale kto w charakterze posła wysyła zabójczynię... a na taką wyglądała niewysoka, czarnowłosa kobieta.
Dywan opadł na ziemię, a łucznik podniósł swoje bagaże i stanął obok magicznego kobierca. Podszedł szybko do “swojej” Amazonki.
- Cethis, mogłabyś spytać, gdzie możemy znaleźć Mike’a? - spytał cicho.
Powitania, ceremonie, traktaty - to wszystko mogło poczekać. Michał był najważniejszy. Amelia energicznie skinęła głową; też chciała odwiedzić towarzysza.
- Pewnie. Trzeba to i tak wszystko przygotować wpierw... chociaż... lepiej gdyby poszła Ethis, ja znam język i Taim mógłby się czuć obco, a w końcu jest posłem i do tego naszym gościem - odpowiedziała Amazonka.
- Oczywiście - odparł Ethan. Zacieśnianie więzów międzyplemiennych, pomyślał z przekąsem. - A zechcesz ją o to poprosić? Ciebie z pewnością szybciej wysłucha. - Uśmiechnął się.
- Najszybciej to wysłucha Kane’a - powiedziała wesoło Amazonka, a potem dodała bardzo cicho: Dla niego to chyba by na kres świata by pobiegła…

Ethan skinął głową, po czym ruszył w stronę wojownika, a reszta drużyny podążyła za nim.
 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 20-05-2015 o 09:20.
Sayane jest offline