Stary ksiąze z pomocą macochy wstał ze swojego miejsca . W dłoni dierżył kielkich pełen wina . W tym czasie słuza roznosiła po sali kielichy , tak ze po chwili wszytscy trzymali w rekach kryształowe puchary .
" Rad jestem , ze tym razem szczecie mojej córki idzie w parze z racja stanu " Macocha stojąc turz obok Ksiecia szepneła mu cos do ucha . Mężczyzna spojrzał na macoche ptająco , a ta usmiechnała sie kiwajac głową ...
" Na prosbe mej ukochanej córki , postaram sie by wesele odbyło sie jak najszybciej , gdyz o ile mi wiadomo jest szczerze oddana swemu narzeczonemu i jak najszybciej pragenie zamieszkac w twierdzy na Gorze Ihien " - wzniósł puchar w góre " Niechaj zyją w szczesciu i zgodzie " Wypił mały łyk , a wszyscy goscie wznoszac okrzyki radosci wiwatowali na czesc młodej pary ....
Gdy ostatnie toasty zostały sepłnione stary ksiaze opadł niemal zupełnie bez sił na fotel ... Macocha wraz z jednym z paziów pomogła mu wstac ... We trojke ruszyli w strone wyjscia ...
Tymczasem Ksiaze Albrechy w spokoju wysłuchał toastow , sam upił jedynie mały łyk wina i odstawił kielich ...
Gdy dworacy zaczeli , coraz głosniej , domagac sie by "młoda para " zatanczyła zwrócił sie do Verity , kłaniajac sie "Moge prosic " .
W zasadzie nie czekał na odpowiedz . Orkiestra zagrała niezwykle modnego ostatnio walca ... Albrecht ujał waska kibic Verity tak ze tej zaprało przez chwile dech w piersiach i ruszyli ...
Ksiaze juz od pierwszego kroku , jak człowiek ktory przyzwyczajony jest do wydawania polecen , silna meska reka prowadził ksiezniczke po parkiecie . Niczym mała szmaciana lalke .
Gdy taniec sie skonczył , ukonił sie lekko swej narzeczonej i powrocił na swoje miejsce ... tuz obok miejsca na ktorym ponownie zasiadła macocha ... |