Wilhelm nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Przemknął przez piwnicę, nikt kto nie zatrzymał i bez większych komplikacji zdołał wydostać się na ulicę. Bogowie mu sprzyjaj.
- Może w końcu, zła karta się odwróci - pomyślał.
Gdyby tylko miał przy sobie jakąś większą gotówkę, zapewne już siedziałby w jakieś zaplutej mordowni i testował swoje szczęście, przy grze w kości.
Jego mieszek jednak był niemal pusty, więc ten plan musiał poczekać na definitywnie lepsze czasu.
Wilhelm przyległ do ściany i rozejrzał się po ulicy. Na szczęście była pusty. Ktoś tędy niedawno przechodził, wszak słyszał jakieś kroki, gdy stał w piwnicy pod okienkiem. Najwyraźniej jednak już się oddalił.
Noc była ciemna, choć oko wykol. Zapewne w innych okolicznościach Wilhelm, sarkałby na taką aurę, ale obecnie było mu to na rękę.
Szlachcic nie zamierzał czekać do rana, aby sprawdzić, co zrobi "Kasa" i jak cała sprawa z martwym Mammunem się rozwiąże. On zamierzał jeszcze tej nocy opuścić Nuln i poszukać innego, bezpieczniejszego miejsca do życia.
- Może nawet powłóczę się po traktach - pomyślał - Ponoć można na tym zarobić jakiś grosz.
Wilhelm ruszył ostrożnie przed siebie i kierował się w stronę bram miasta. Te zapewne o tej porze były zamknięte, ale szlachcic miał pewien pomysł.
- Stać kto idzie? - zapytał zaspany strażnik.
- Dobry człowiek - odpowiedział Wilhelm uśmiechając się nieśmiało - Muszę cię prosić żołnierzu o pomoc. Moja teściowa zmierza do mnie w odwiedziny. Pech jednak chciał, że ponoć koło odpadło od wozu. Muszę iść ją wspomóc i czuwać nad jej bezpieczeństwem. Wypuść mnie proszę. Rzuty: 95,44,20,34,71
__________________ Konto usunięte na prośbę użytkownika. |