- Tak, zaraz się tym zajmę, znasz mnie, pracuj ciężko, baw się świetnie, cały ja, hehehe! - rzucił w odpowiedzi odchodzącemu konowałowi.
Nie miał kłopotu ze sprawianiem wrażenia roztrzęsionego, ciapowatego tłuściocha - wystarczyło, że po prostu był sobą. Ot, pokręcić głową, wprawić w ruch podwójny podbródek, otrzeć nerwowo pot z twarzy, zachichotać piskliwie - to było to co robił na co dzień, gdy napotykał kłopoty, więc z łatwością udało mu się i tym razem.
Trudno byłoby poznać, że coś mu śmierdziało w osobie Hansa pośród całego tego smrodu, jakiego narobił buntujący się układ trawienny Grubego. Gazy głośno przemieszczały się w okazałym brzuszysku, od czasu do czasu głośno uchodząc w chłodne, nocne powietrze, co sam Waldo odruchowo maskował wybuchami śmiechu.
- Hahaha, no tak to jest mieć ogromne szczęście do pecha, ha. Rosen wziął, pewnie teraz poszedł to przechędożyć w Szylingu. Jak chcesz to możesz jeszcze zarobić, bo muszę schować te zwłoki dla Krammera, no i Kasa może trochę odpuści jak zajmę się trupem nie? On mnie lubi, mówię ci, wszystko będzie w porządku ze starym Waldem. Hehe, khyy... -
Grubas nagle poczuł się bardzo samotny w towarzystwie Hansa. Żałował, że wszyscy sobie gdzieś poszli, teraz miał doskonałe, jak się zdaje, źródło informacji. Albo też miał kogoś, kto przefiletował Mammuna. Z pewnością jednak nie miał przyjaciół, którzy mogliby mu pomóc. Co gorsza, nie miał też świadków. Jeszcze gorzej, sam był świadkiem obecności Hansa. Czuł się z tym wszystkim bardzo źle.
Na szczęście Mammun wyświadczył mu tą jedną przysługę, że żywy czy martwy powodował reakcje pośrednie między sraniem w gacie a mdłościami - kwestią dyskusyjną było, czy stał się w tym lepszy post mortem.
- Słuchaj, nie masz czasem pomysłu kto to mógł zrobić? Nikomu nie powiem, ale muszę dbać o matkę, tutaj jest mój dom, zlituj się Hans, kurwa, co ja powiem Kasie...? Słuchaj, ja zapłacę, ja muszę coś mu powiedzieć...! - spojrzał z desperacją w oczach na Reeba. Jedyne co mógł usłyszeć to kłamstwa, ale nawet to było lepsze niż nic.
Tak czy siak, ta rozmowa musiała się szybko skończyć, a Waldo sam nie wiedział, czy lepiej uciekać czy się chować, jednak z pewnością nie chciał stać z Hansem sam na podwórku w ciemną noc, więc postarał się wysłać tamtego do zrobienia miejsca w piwnicy, obiecując że zaraz doń dołączy.
To co naprawdę miał zamiar zrobić, to przetrząsnąć ostatni raz, tym razem osobiście, trupa Mammuna, a potem wiać ile sił w nogach do Oberżniętego Szylinga.
Być może coś było w tej sakiewce.