Rosen ruszył przed siebie, ówcześnie zakładając na ręce kastety, oraz przesuwając nóż tak by w każdej chwili mógł po niego sięgnąć. Nie miał ochoty na dyskusje ze spaślakiem, więc postanowił załatwić to szybko. Ruszył więc przez bramę i podążył do mieszkania Ritty. Nie zamierzał pukać, po prostu wszedł przez drzwi albo z drzwiami.
Uśmiechnął się złowieszczo, a jego poznaczona bliznami twarz mówiła że nie był skory do zabawy. Rozejrzał się bacznie po pomieszczeniu ogarniającwzrokiem izbę, i czy jest z nią jakiś fagas. Gdyby był i się rzucał bez słowa zamierzał posłać mu parę szybkich strzałów w mordę. Zapewne przerobił by ją na mielonkę, ale chuj z tym. Kto mu kazał się odzywać.
-Dobra Chuda. - rzucił groźnie, siadając na jakimś krześle. Spojrzał się na babsko, i liczył, że i jej nie będzie musiał obijać mordy. Szkoda niszczyć towar.
-Mammun. Podobno chodził z takim jednym. Taki szary, chudy. Szczurkowaty. Gadaj, bo podobno wiesz gdzie poszli i kto to był - warknął. Musiał użyć strasznie dużo słów, a tego nie lubił. Rzuty: 39, 06, 71, 40, 29
__________________ Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-) |