Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2015, 16:59   #26
vanadu
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Ortmann był dobrym klientem i dobrym przyjacielem. Gorzej, że wiadomości jakie przekazywał były po dwakroć fatalne. Eryk zniknąć nie mógł. Nie był na tyle głupi by sądzić, że zdoła się ukryć przed ludźmi „Kasy”. Nie na dłuższą metę. Z drugiej strony któryś klient mógł faktycznie donieść na coś straży. Musiał być albo wpływowy albo być ciężkim naiwniakiem jeśli sądził, że to pomoże. Który to mógł być.. kanonik od Sigmara, ten przejezdny kupiec co to sprzedawał jedwabie? A może ten pochrzaniony Wergelsen, ale to chyba najmniej prawdopodobne było… praworządny gladiator z Norski? Chyba jednak nie. Miał kryjówkę, zresztą sierżant znał ją dobrze – w sąsiedniej kamienicy trzymał mały pokoik na co bardziej trefne medykamenta no i na czarną godzinę, mógł się tam zadekować. Nikt lokalu nie znał, dojście łatwo obserwowalne no i uciec było z niego jak. Może… tylko może, dało by się w razie czego wyjaśnić Kasie, że nie uciekał a do swego warsztatu poszedł. Ale ten niekoniecznie mógł być wyrozumiały dla prawdy. Skinął w podziękowaniu głową i dopiwszy piwo ruszył ku drzwiom. Gdyby sądził, że da radę się urwać z miasta już by go tu nie było. Ale zostawało szukać… mimo, że innych pomysłów za bardzo nie miał. Cóż, nie był wielkim optymistom.

Póki co skierował się do kryjówki by przygotować eliksir. Napar kojący, młoda marchew, do tego zioła leśne, maku główna, sproszkowany penis Mammona i łyk wina przepłukanego w ustach. Schodziło jak złoto. Co ciekawe nawet działało. Krammer nie raz zastanawiał się cóż w jego specyfiku gwarantowało tą niezwykła i zupełnie niezaplanowaną skuteczność. Eksperymentować jednak nie zamierzał i składu nie zmieniał. Szkoda ryzykować ryj dla zwykłych badań i zdrowego rozsądku. W Neustadt trudno było o zioła i nawet by z nich zrezygnował… no ale cóż, trzeba się poświęcać. Czasem braki łatał szczawiem rosnącym koło publicznych sraczy na rynku. Trzeba było sobie radzić..
Po załatwieniu kwestii eliksiru zostawało jeszcze wziąć trochę gotowych wytworów i ruszyć się popytać. Stali klienci: drobni kupcy, rzemieślnicy poza cechowi znad rzeki, obozowisko druciarzy koło stawu starej garbarni… pochodzi, popyta.


[31,78,34,70,4]
 
vanadu jest offline