Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-05-2015, 08:30   #29
Someirhle
 
Someirhle's Avatar
 
Reputacja: 1 Someirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputację
Waldo akurat spływał powoli po drewnianym skrzydle drzwi po pierwszej turze wrzasków, gdy usłyszał słodki brzęk pieniądza unoszący się pośród nagle znów względnie cichej i spokojnej nocy.

Powiada się, że pieniądze nie leżą na ulicy. Grubas dobrze wiedział, że mówią tak tylko ślepi kretyni, bowiem on sam wszystkie swoje zarobki znajdował na ulicy, w tej czy innej formie. Często jednak nie było to przyjemne i wymagało na dłuższą metę sporo wysiłku, więc pieniądz w postaci względnie czystej, twardej monety rozsypanej w uliczce - nic tylko brać - natychmiast przyciągnął jego uwagę.

Tak, Waldo mógł nieomal stratować kogoś w panicznym biegu i rozgorączkowany, przeoczyć tą jedną osobę do której właściwie biegł, ale dźwięk mamony rozsypującej się gdzieś w ciemnej bramie momentalnie przywrócił mu zdolność myślenia (o zysku), nawet w obliczu, a może właśnie szczególnie ze względu na groźbę różnorakich krzywd i strat, jaka nad nim wisiała, nie wyłączając ryzyka utraty życia.

"Skąd ten dźwięk?" Myślał sobie Waldo, sięgając po stare stylisko siekiery, o którym lubił myśleć, że pochodziło z katowskiego topora, bo pośród pęknięć i resztek rdzy (jedynym wspomnieniu po ostrzu) wiły się zatarte zdobienia, motyw jakby czaszek...
"Musi jakiś ochlapus, albo inny nieprzytomny" - czyli zdaniem Walda ktoś, kogo należało tylko lekko trącić, by wytrząsnąć zen dobry kawałek forsy, a następnego dnia i tak nie będzie pamiętał co się stało. Tłuścioch wcale nie był przeciwny takiemu wytrząsaniu, dlatego zawołał:
-Yyy, ja zaraz wracam, zaraz będę! - na wypadek gdyby ktoś zmierzał już by otworzyć drzwi, po czym ująwszy stanowczo swoją wybraną broń, by dodać sobie odwagi, ostrożnie wyjrzał zza węgła, by zobaczyć co się stało, że się posypało.

Czy ujrzawszy sąsiada otoczonego przez zbirów, ruszyłby mu na pomoc? No oczywiście że by pomógł. Komukolwiek kto aktualnie by wygrywał i mógłby mu się jeszcze przydać... Co mogło, ale nie musiało dotyczyć Igora.
 
__________________
Cogito ergo argh...!

Ostatnio edytowane przez Someirhle : 23-05-2015 o 08:36.
Someirhle jest offline