Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-05-2015, 12:38   #138
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Lionel Remington trochę żałował tego stejka, którego miał na talerzu tuż przed nosem, a którego musiał zostawić. Pierwszy raz zamówił sobie takiego dobrego, a tu lipa, robota czeka. Jego pan sam siebie nazywał Charles of Hanover i tytułował się wnukiem królowej Viktorii. Wszyscy inni nazywali go kukurydzianym królem, herbu krowi ogon. Książę z klanu Ventrue był wysokim, barczystym mężczyzną, z wygoloną twarzą i długimi brązowymi włosami wystającymi spod kapelusza, który wiecznie gościł na głowie. Przeistoczenie na wieki utrwaliło opaleniznę i odciski od pracy na dłoniach. Widać coś ostatnio rodzinie królewskiej kiepsko się wiodło... Charles gestem kazał mu szybko przyjść na zaplecze. Lionel wstał i zanim wszedł na zaplecze przepuścił w drzwiach miejscowego szeryfa, Jamesa Orlo.
Na zapleczu była ich czwórka. Dziewczyna wypiła szklankę szkockiej i gdy już trochę ochłonęła, powoli wszystko opowiedziała. Aż się wierzyć nie chciało, Gerold Wademann, spokojny staruszek niedość że był Tzimisce, to jeszcze sam jeden wytłukł wszystkich starszych w Omaha. Jennifer widziała trupy w Joslyn Castle, jednym z najbardziej znanych zabytków Omahy, który był jednocześnie siedzibą księcia. Lionel spojrzał na księcia. Nigdy nie widzał go aż tak zdenerwowanego. Aż tak się przejął śmiercią tej swojej przyjaciółki (czy kochanki jak szeptano po kątach)? Czy też może bał się że wkrótce Lincoln zaleje fala sabatników? Słuchając relacji Charles chodził nerwowo od jednej ściany do drugiej, jego czoło zwilżył krwawy pot i słychać było… szczękanie zębami?
-Charles, nie panikuj. Trzeba na chłodno pomyśleć co dalej - skarcił księcia. Jak to możliwe że ghul zwraca się w tym tonie do swojego pana? Proste, nie było tajemnicą że Lionel jest odporny na więzy krwi, a Charles to jego najlepszy kumpel.
-Ja nie panikuję, ja, ja … - książę nie wiedział co powiedzieć
-WYLUZUJ! Łażenie w kółko i szczękanie zębami nic nie da. Zwołaj krwawe łowy na Gerolda. Poślij kogoś by zbadał tę sprawę i zdusił chaos w zarodku. Tam jest teraz sajgon, wiesz ile ghuli lata samopas po ulicach? James, pojedziesz? Albo czekaj, może ja pojadę? - powiedział ghul.
- Pojedźcie razem. Jak najszybciej, póki jeszcze sprawa jest świeża. Ja zostanę tutaj i załatwie wam jakieś wsparcie, doślę wam ich jak tylko zbiorę chłopaków. Szeryfie Orlo, ja, książę Lincoln, w imieniu Camarilli i na podstawie złamania szóstej tradycji zwołuję krwawe łowy na Gerolda Wademanna, zabójcy starszych z Omaha i wszystkich którzy się do tego przyczynili - z początku jego głos był pewny, przy końcówce jednak się załamał - Jedźcie i dorwijcie go, ja zorganizuję wsparcie. Trzeba przywrócić porządek, bo burdel zrobi się i u nas - po czym ruszył w stronę wyjścia.
- Dobra James. Kilka spraw. Znasz trochę Kainitów z Omaha, prawda? - zaptał Lionel - Jennifer nie wspomniała nic o Johannie, tym starym Malkavianie co myśli że jest wikingiem. Słyszałem że miał zatarg z księciem Vladimirem, chodziło o prawa do domeny. Nie znam szczegółów, ale mógł maczać palce w tym całym zamachu. Drugim typem są te paskudy z klanu Tremere. Jest ich przynajmniej dwóch. Jeden niby grzeczny, prowadzi Elizjum, ale podobno w środku to prawdziwa żmija. Drugi to szalony nazista, prowadzi labolatorium i cholera wie co tam wyczyniają! No i jest jeszcze Lasombra. Wyobrażasz sobie? Lasombra w Camarilli. Jego stara to jakaś staruszka z Europy, taka prawdziwa staruszka nie to co u nas, 100 lat i już starszy. Lasombra i Tzimisce, mówi ci to coś? Nie mówie że oni wszyscy są od razu wspólnikami, ale na nich bym uważał. To co, może ktoś będzie chętny do dołączenia do nas. Jest jakiś wampir w Elizjum? - wrócili do głównej sali. Oprócz Jamesa i Charlesa była tam tylko jedna Spokrewniona. Sława.
- Masz ochotę przejechać się do Omahy? - ghul złożył jej propozycję - Podobno miasto płonie, może uwiecznisz to na płótnie?
 
Lord Melkor jest offline